"Pozwoliłam nastoletniej córce na wyjazd z chłopakiem pod namiot. Boże, czuwaj nad nimi"

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Pozwoliłam córce jechać z chłopakiem pod namiot, a teraz modlę się do Boga. fot. PIOTR KAMIONKA/EastNews


Dla nastolatków wakacje z rodzicami stają się przykrą koniecznością. Jedno jest pewne, nie sprawiają tyle przyjemności, co wyjazd z rówieśnikami. Przed dylematem: "Czy puścić dziecko z chłopakiem/dziewczyną pod namiot?", prędzej czy później stanie chyba każdy rodzic. Jak postąpić w takiej sytuacji? To, co zrobiła nasza czytelniczka, świadczy tylko o jednym, o ogromnym zaufaniu. Czy aby na pewno?


"Moja córka, Agnieszka, kończy w tym roku 17 lat. To mądra, spokojna i rozważna (mam nadzieję) dziewczyna. Nie mam z nią większych problemów. Czasami powinie się jej noga, zbłądzi, ale gwałtownie wraca na adekwatne tory. W porównaniu do tego, co o swoich dzieciach opowiadają znajomi, moja Aga to chodzący anioł" – czytamy we wstępie listu.

Wielka miłość


"Od jakiegoś roku Agnieszka spotyka się z Szymonem. Poznałam go kilka miesięcy temu i muszę przyznać, iż dobrze trafiła. Inteligentny, uśmiechnięty i przystojny chłopak. I co nie jest bez znaczenia, chyba dość zamożny. Widać, iż biedy nie klepie. Zaprasza Agę do restauracji, do kina, kiedyś byli choćby w teatrze. No i on za wszystko płaci. Tak, wiem, pieniądze nie są najważniejsze, ale jak są, to znacznie ułatwiają życie.

Szymon odwiedza nas kilka razy w tygodniu. Czasami wpada tylko na chwilę, ale zdarza się, iż i zje z nami obiad. Teraz razem oglądamy mecze. Fajnie jest. Widać, iż zależy mu na mojej córce, a i ona jest w nim zakochana po uszy. Wygląda to na prawdziwą miłość, choć nie wiem, czy to nie za wcześnie, by w tak poważne słowa ubierać to ich młodzieńcze uczucie?

Serio?


'Mamo, mogę pojechać z Szymonem pod namiot?' – zapytała kilka dni temu, a ja mało nie spadłam z krzesła. Udałam, iż jestem czymś zajęta, powiedziałam, iż porozmawiamy za chwilę. Wiedziałam, iż prędzej czy później padnie takie pytanie, ale nie spodziewałam się go w tym momencie. Szybko, może za szybko? A może akurat to adekwatny czas? Może nie dało się tego już dłużej przeciągać?

Wiem, iż wyjazd z chłopakiem jest niebywałą atrakcją. To zupełnie inny wymiar wakacji. Może być zimno, twardo i niewygodnie, ale to i tak naprawdę nie będzie miało żadnego znaczenia. Dla młodych liczy się tylko to, iż będą razem, sami, bez rodziców. I właśnie tego 'bez rodziców' obawiam się najbardziej. Ufam mojej córce, ale i tak jestem pełna lęków i obaw. Na zostanie babcią jeszcze trochę za wcześnie.

Granice (są czy nie ma?)


Nawet nie chcę myśleć, co ta dzisiejsza młodzież ma w głowach. Gdzie wyznaczają granice? Czy wiedzą, czym jest umiar i zdrowy rozsądek? Szymon jest już pełnoletni, Aga będzie dopiero za rok. I choć dla mnie całe życie będą dziećmi, to tak naprawdę to prawie dorośli ludzie. Nie wiem, do czego pod tym namiotem się posuną. Na jaki pomysł wpadną. I choć jestem pełna obaw, nie mam wyjścia.

'Aga, chcesz, to jedź, ale bądź ostrożna' – powiedziałam, a ona rzuciła mi się na szyję i mało mnie ze szczęścia nie udusiła.

Być może oszalałam, być może nie powinnam się zgadzać, no ale co miałam jej powiedzieć? Że nie może jechać, iż jej nie ufam, iż boję się, jak ten ich wyjazd będzie wyglądał? Gdyby miała 14 lat, nigdy w życiu bym jej nie puściła. Ale w tym wieku? Zostałam postawiona pod ścianą.

Wyjeżdżają za tydzień. Nad Bałtykiem spędzą 9 dni. To będzie najdłuższych 9 dni mojego życia. Jedźcie dzieci i bawcie się dobrze, ale Boże czuwaj nad nimi".

Idź do oryginalnego materiału