Po pięćdziesiątce wiele kobiet wita na świecie pierwszego wnuka. To niesamowite emocje i szczęście! Okazuje się jednak, iż scenariusz może być nieco inny…i po 50 możemy być nie tylko, iż babcią, ale i prababcią. Tak jak Jola (imię zmienione), która napisała „o swoim przeznaczeniu” na grupie kobieta po 50.
Przeznaczenia nie da się oszukać?
„Doszłam do wniosku, iż przeznaczenia nie da się oszukać. Gdy miałam 18 lat urodziłam córkę, w wieku 36 lat zostałam babcią. Gdy wnuczka miała 16 lat, córka poszła z nią do ginekologa, który zapisał wnuczce tabletki antykoncepcyjne, „dmuchaliśmy na zimne”, były również prowadzone rozmowy m.in. o wczesnym macierzyństwie. Cóż, los jest przewrotny, w wieku 54 lat zostanę prababcią. Prawdopodobnie będzie to prawnuczek”.
Doczekać prawnuków
Mieć pięćdziesiąt lat i doczekać prawnuków to niecodzienna perspektywa. Niekiedy może wzbudzać zdziwienie, a choćby sensację. Z drugiej strony można spojrzeć na to inaczej. Zrozumieć, iż nie każdy ma szansę cieszyć się z prawnuków i być młodą babcią. I do tego pozostało szansa, by poznać kolejne pokolenie, czyli praprawnuki!
W rzeczywistości, w której niektóre mamy dorosłych dzieci wiedzą, iż nie doczekają wnuków, a bardzo by chciały, wizja bycia prababcią może być szalenie radosna. Dlatego zwyczajnie w życiu można takiej młodej prababci mocno zazdrościć! Tym bardziej, iż ma przed sobą najpewniej wiele lat życia i mnóstwo możliwości, żeby się wnukami nacieszyć. Na przykład iść z prawnukami na dyskotekę…która prababcia tak potrafi i która ma na to wystarczająco energii?
Problemy
Oczywiście bardzo wczesne macierzyństwo to nie jest prosty temat. Wymaga wiele pomocy i zaangażowania od rodziny. Młoda osoba rodząca w wieku 18 lat, nierzadko sama jest dzieckiem. Jednak w sytuacji, kiedy ma obok mamę i babcię, która przeżyła podobną sytuację, to najpewniej może liczyć na empatię i pomoc, której naprawdę potrzebuje.
Nie doczekać wnuków
Z dzieci można się cieszyć. Wszak dziecko to po prostu dar!
Gorzej wygląda sytuacja, gdy bardzo pragnie się wnuków, a nie bardzo widać szanse na nie…Bo przykładowo ma się jedne jedyne dziecko, które oznajmia, iż dzieci nie chce i nigdy mieć nie będzie. Podróżuje po świecie, bawi się i ani nie myśli się ustatkować. Oczywiście ma do tego prawo. Jednak nierzadko dla rodziców to cios i konieczność pożegnania się z marzeniami…Bo chciałoby się inaczej, a pozostaje niańczyć koty, czy wyprowadzać psa, gdy dorosłe dziecko wyjeżdża na dłużej…i prosi o pomoc w opiece nad czworonogami.
Tym bardziej, iż czasami chcieć nie oznacza móc. Bywa, iż jak młodym się „odwidzi”, i zaczynają się starać o dziecko, to nie wychodzi…Na leczenie bywa, iż za późno. I perspektywa doczekania wnuków staje się jeszcze bardziej odległa…
I chyba nie trzeba pytać, która opcja jest lepsza – bycie bardzo młodą mamą, babcią i prababcię czy niebycie babcią w ogóle – bo każda historia i każda droga to wiele konsekwencji i wyborów z nią związanych. Czasami coś, co wygląda źle…okazuje się po czasie najlepszą z opcji.