Z życia wzięte. "Teściowa wprowadziła się do nas i zaczęła przyjmować gości w naszym domu": Teraz musimy spać poza domem

zycie.news 2 dni temu
Zdjęcie: Goście, źródło: Pexels


Ich rodzice rozwiedli się, gdy chłopcy byli już po zaślubinach. Mój mąż i ja mamy dużą rodzinę, prowadzimy gospodarstwo i budujemy dom. Ale moja teściowa nigdy nam nie pomaga. Mój mąż wychodzi do pracy wcześnie i wraca późno; sprzątanie, gotowanie, dzieci — wszystko spoczywa na mnie.

Matka mojego męża nie ma dla nas pieniędzy, a sama nie może pracować, bo jest chora, więc muszę też opiekować się teściową. Muszę wozić ją do szpitali w regionie, ponieważ niedawno zdiagnozowano u niej chorobę. Jej pozostali synowie nie mają na to wystarczająco dużo czasu i pieniędzy.

Mama rozdaje swoją emeryturę wnukom, dzieciom swoich pozostałych synów, a moje dzieci są pomijane. Byłam bardzo urażona lekceważącym stosunkiem mojej teściowej do moich dzieci i do mnie, ale nie chciałam się kłócić, ani denerwować mojego męża. On bardzo nas kocha i troszczy się o mnie i dziewczynki. Wiem, iż wiele osób w wiosce zazdrości nam życia rodzinnego, ale moja cierpliwość nie jest nieograniczona. Moi szwagrowie i ich żony zaczęli przychodzić do nas na noc, do domu swojej matki, podczas gdy my jesteśmy w pracy. Dzieci doiły krowy, a goście jedli wszystko, co przygotowałam rano. Potem słucham skarg dziewczynek, iż ich pokoje i łóżka są pozajmowane przez ciotki i wujków.

Goście śpią w pokoju dziecinnym, dzieci w naszym łóżku, a my to chyba powinniśmy nocować w stodole, z krowami. Tę noc spędziliśmy na ławie w altanie. Rano oznajmiłam mężowi, iż to był ostatni raz, gdy jego krewni wyparli naz z własnego łóżka. Weszłam do domu, robiąc straszliwy raban. Obudziłam teściową i wydałam szereg dyspozycji do dopilnowania. Stwierdziłam, iż zaraz z Leszkiem wychodzimy do pracy, więc niech lepiej mamusia wstaje i gwałtownie robi śniadanie.

Dodałam stanowczo, iż pusta lodówka musi być uzupełniona, gdyż niedługo wstaną dziewczynki i trzeba im zrobić śniadanie. Teściowa była oburzona, próbowała protestować, a gdy okazałam stanowczość, oskarżyła mnie o bezduszność i brak gościnności i wyszła, trzaskając drzwiami. Cała ta kłótnia obudziła resztę "gości", którzy zajmowali pokoje moich dzieci. Zaczęli domagać się śniadania, ale ja tylko otworzyłam pustą lodówkę, zaprezentowałam jej wnętrze i stwierdziłam, iż mają się nie krępować. Oni także wyszli oburzeni. Od tamtej pory mam święty spokój, odzyskaliśmy wszyscy nasze łóżka.

Idź do oryginalnego materiału