Przed ślubem bardzo dobrze zarabiałam. A po ślubie mój mąż powiedział, iż teraz mam zostać w domu, a on sam nas będzie utrzymywał. Zgodziłam się i zajęłam się urządzaniem naszego wspólnego mieszkania. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, iż przyjdzie mi prosić męża o 5 złotych na chleb

przytulnosc.pl 2 dni temu

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego mój mąż stał się wobec mnie taki skąpy. Kiedy się poznaliśmy, był hojny i serdeczny.

Pracowałam wcześniej na bardzo dobrze płatnym stanowisku i mogłam pozwolić sobie na luksusowe wakacje, sanatorium, odkładałam też regularnie oszczędności. Mój mąż również dobrze zarabiał, więc gdy po ślubie zaproponował, żebym zrezygnowała z pracy i zajęła się domem, nie miałam nic przeciwko – zwłaszcza iż miałam swoje oszczędności i myślałam, iż jego pensji wystarczy na wspólne życie.

Na początku zaczęło się od drobiazgów – nie podobała mu się sofa, którą wybrałam do salonu, potem kręcił nosem na zasłony w kuchni, choć idealnie pasowały do mebli. Z czasem zrozumiałam, iż nie chodzi o gust, tylko o pieniądze. Po prostu był skąpy.

Na początku pytał, ile potrzebuję na zakupy, i wydzielał dokładnie taką sumę. Potem zaczął wymagać, żebym przynosiła paragony ze wszystkiego i oddawała resztę co do grosza.

Niektórym może się to wydać normalne, ale dla mnie to koszmar. Muszę się tłumaczyć z każdego mydła czy podpasek.

Pewnego dnia, podczas rozmowy z mamą, wygadałam się, jak wygląda moje codzienne życie z mężem. Mama nie wytrzymała, zadzwoniła do niego i zrobiła mu wykład. W efekcie pokłóciliśmy się z mężem poważnie.

Od tamtej pory kłótnie o pieniądze są normą. Mąż przy każdej okazji wypomina mi, iż “naskarżyłam mamusi”, a mama z kolei nie przestaje mi truć, iż to ja go rozpieściłam i sama jestem sobie winna.

Zaczęłam rozważać powrót do pracy. Myślę, iż to może rozwiązać problem – nie będę musiała go prosić o pieniądze na podpaski. Każde z nas będzie mieć swoją niezależność i może w końcu przestaniemy się o to wszystko kłócić.

Ale mama znowu zaczęła swoje – iż jak zajdę w ciążę, to jak z takim facetem wytrzymam na macierzyńskim?

I rzeczywiście – ta myśl też mnie niepokoi. Ale gdybym teraz wróciła do pracy, mogłabym zacząć odkładać coś po cichu, mieć jakieś zabezpieczenie. Choć z drugiej strony – co to za związek, w którym muszę ukrywać przed mężem oszczędności?

Dziś, jak tylko wróci z pracy, spróbuję jeszcze raz z nim spokojnie porozmawiać o naszych problemach z pieniędzmi. Ale jeżeli znowu mnie nie zrozumie – to nie wiem, co robić.

Może mama ma rację… Ale czy warto rozwodzić się przez pieniądze?

Idź do oryginalnego materiału