Przemoc i przemocowość

ekskursje.pl 3 lat temu

Do najważniejszych nowych słów, które w ostatnich latach usłyszałem od młodego pokolenia, należą „przemocowość/przemocowy”. Moje wyrastało w świecie, w których tych słów po prostu nie było.

Do dziś są dla mnie tak egzotyczne, iż na przykład nie umiałbym powiedzieć po angielsku „to było przemocowe środowisko”. No bo przecież nie „violent”?

Jak bardzo świat się zmienił pod tym względem, uświadomił mi pożegnalny felieton Krzyśka Vargi. Opisywał on nostalgicznie złotą erę mediów przypominając jednocześnie, iż elementem tej złotej ery był rzucanie przez kierownictwo (z pokolenia boomerów) w nas, czyli w Gen X, rozmaitymi przedmiotami, jak popielniczka czy chociaż „paczka goldenów”, albo „opierdalanie od góry do dołu”.

Milenialsi i zoomerzy odebrali te wspomnienia z zaskoczeniem. Dla mnie nic nowego.

Wprawdzie niczym we mnie nie rzucano, ale to może wynikać po prostu z tego, iż konsekwentnie unikałem ścieżek awansu (Varga podkreśla, iż te przyjemności zawdzięczał „swemu w pewnym momencie prominentnemu stanowisku kierowniczemu”). Zamiast się wykłócać na kolegiach, zawsze wolałem być po prostu kimś, u kogo się zamawia, powiedzmy, 5000 znaków na pojutrze.

Moje pokolenie wchodziło w kapitalizm w przekonaniu, iż tak to po prostu działa. Kto zakłada firmę, ten ustala panujące w niej zasady (choćby polegające na rzucaniu różnymi przedmiotami w podwładnych).

U mnie to się nakładało na odczuwany lęk przed fizyczną zagładą. Kapitalizm to ustrój, w którym można wylądować pod mostem i umrzeć z głodu – tak myślałem (nie bez pewnych podstaw, u licha!).

Myślałem też, iż życie w społeczeństwie wymaga Dostosowywania Się Do. Znów, nie bez podstaw, zresztą dalej tak myślę, ale dziś nie widzę tego tak jednostronnie. Od społeczeństwa też przecież można wymagać.

Na usprawiedliwienie Gen X mam tyle, iż to w dużym stopniu my wprowadziliśmy ustawy, do których dziś się mogą odwoływać milenialsi i zoomerzy. Polski kodeks pracy do europejskich standardów dostosowywał w dużym stopniu jeden facet – poseł Cezary Miżejewski, mój znajomy i (prawie) rówieśnik.

Ale wprowadzenie tych ustaw oznacza, iż to właśnie Społeczeństwo postanowiło, iż zakład pracy czy szkoła podlegają specjalnym zasadom. Nie są speluną dla wyrzutków, w której każdy musi się liczyć z ryzykiem uczestniczenia w mordobiciu.

Relacje przełożony/podwładny albo nauczyciel/uczeń podlegają specjalnym regulacjom prawnym i „opierdalanie od góry do dołu” te regulacje narusza. W zasadzie to rozumieliśmy, bo to my te regulacje wprowadzaliśmy – ale nie rozumowaliśmy w takich kategoriach. Nasi nauczyciele w czasach PRL przecież byli jeszcze bardziej przemocowi wobec nas.

Nasz rezydentny katolicki fundamentalista, p. Worek Kości zasugerował ostatnio, iż na nadejście pokolenia negatywnie wartościującego „przemocowość” trzeba będzie długo czekać. Ale ono już tu jest.

Jasne, nie całe. Ale to już jest znacząca opcja. Podziały polityczne młodzieży biegną jakby za i przeciw betryzacji, Razem vs Konfederacja, niemalże fifty-fifty.

Świat elitarnych dziadersów, rzucających wulgaryzmami przy cygarach, wódeczce i ośmiorniczkach (uogólnionych Radosławów Romanów Obajt-Morawieckich) ich nie interesuje. Ani tych z lewej, ani tych z prawej.

I bardzo mnie to cieszy. Chociaż mentalnie do świata dziadersów należę, nie będę za nim płakać.

Poradzę sobie bez niego. Gdybym chciał wracać do mediów, znajdę sobie kogoś, kto ode mnie kupi te 5000 znaków. A jak nie znajdę, będę się utrzymywać z czego innego.

Na moim blogu – jak to wielokrotnie mi zarzucano – relacje w komentarzach są przemocowe. I zostaną. Mój blog to JEST speluna dla wyrzutków, w której każdy musi się liczyć z ryzykiem uczestniczenia w flejmie.

Żadna ustawa na razie tego nie zabrania. Zoomerzy może kiedyś taką wprowadzą, wtedy trudno, znajdę sobie inne hobby (o ile dożyję).

Póki co, mój blog nie jest firmą, nie wchodzę na giełdę, nikogo nie zatrudniam, nie mam ISSN, wszystko opłacam z własnej kieszeni – więc uważam, iż mam prawo mówić „jako założyciel i właściciel, ustanawiam reguły”. Naszą (w tym moją) ogromną naiwnością 30 lat temu było jednak patrzenie na wszystkie relacje w ten sposób.

Byliśmy głupi. Ale jednak zmieniliśmy pod tym względem świat na lepsze.

Idź do oryginalnego materiału