Przeprowadzka do nowego mieszkania – kłopotliwa sprawa, którą wszyscy znają.

newskey24.com 1 tydzień temu

Przeprowadzka do nowego mieszkania to zawsze sporo zachodu. Wiedzą o tym wszyscy.

I tak też było z Ewą i jej mężem, którzy w końcu kupili większe mieszkanie i szykowali się do przeprowadzki zaraz po Nowym Roku.

Zaczęli już pakować rzeczy do dużych kartonów, wszystko posegregowali. Część szła na śmietnik, część ostrożnie owijali w gazety…

W końcu przyszła kolej na dużą szafę z antresolą. Mąż, zanim wyszedł do pracy, wyciągnął z góry pudło z ozdobami świątecznymi, a przy okazji wyciągnął wszystko, co tam leżało, i ułożył w starą kupkę. Teraz Ewa musiała to wszystko przejrzeć.

Wiadomo, iż na antresoli trzyma się rzeczy, które na co dzień nie są potrzebne, ale nie ma serca ich wyrzucić, dopóki nie upewni się, iż nigdy już się do nich nie wróci.

Ewa miała dwutygodniowy urlop właśnie po to, żeby spakować, przejrzeć i posegregować. W końcu trzeba było podjąć decyzję: co zabrać, a co zostawić. To nie było łatwe. Co zrobić ze szkolnymi zeszytami, dziennikami, dyplomami? Kiedy żyli rodzice, przechowywali to wszystko, a teraz przeszło na nią w spadku.

Siedziała obok tej sterty i powoli przeglądała archiwalne skarby. Część od razu trafiała do czarnego worka na śmieci, a część odkładała na bok. I nagle w jej rękach znalazła się niewielka szkatułka, obklejona muszelkami i kamykami, schowana w lnianym woreczku.

To był prezent od ukochanego dziadka. Przywiózł jej ją z wakacji nad morzem, gdy miała dziesięć lat. Ta cudowna szkatułka stała się jej małym sekretem. Przechowywała w niej różne drobiazgi, cenne jako pamiątki z ważnych chwil.

„Ciekawe, czy Zosia ma coś takiego?” – pomyślała Ewa o córce, ale zaraz uznała, iż raczej nie.

Dzisiejsze dzieci są zbyt praktyczne i mało romantyczne. W wieku dziesięciu lat już wiedzą, kim chcą zostać i gdzie będą studiować.

Oni w jej czasach choćby o takich rzeczach nie myśleli.

Musiała pójść do zwykłej szkoły, skończyć technikum i pracować w lokalnej cukierni.

Jej mężowi, Tomaszowi, poszczęściło się bardziej.

Chciał zostać architektem – i został.

Skończył studia i wrócił do rodzinnego miasta, teraz jest cenionym specjalistą. Jego projekty są bardzo potrzebne.

Zosia jest taka sama – zdecydowana. Choć w wieku jedenastu lat jeszcze nie wybrała zawodu.

Ewa trzymała szkatułkę w rękach i jakoś bała się ją otworzyć. Co tam znajdzie? Jakie dziecięce wspomnienia?

W końcu podniosła wieko, a w środku… Cóż tam mogło być tak cennego? Tani wisiorek na łańcuszku ze złamanym zapięciem, kupiony przez mamę w sklepie z pamiątkami.

Oto babcina broszka w kształcie motyla z kamyczkami, z których dwa już wypadły.

Oto duża, perłowa guzikówka. Piękna, ale Ewa już nie pamiętała, skąd ją miała.

Szminka w złotym opakowaniu, którą dostała od koleżanki w ósmej klasie, ale mama nie pozwalała jej używać.

I tak tu zalegała.

Aż nagle w jej rękach znalazła się aksamitna muszka! Ciemnoniebieska, misternie wykonana.

I wspomnienia przeniosły ją w tamte lata, gdy na szkolną zabawę noworoczną przyszli chłopcy z innej szkoły.

Dlaczego? Tego już nie pamiętała. Czy ich sala gimnastyczna była w remoncie, czy to był pomysł dyrektorki.

Goście wystąpili z koncertem. Potem były tańce – pierwsze w jej życiu. Która to była klasa? Piąta, może szósta? I wtedy właśnie Ewa po raz pierwszy się „zakochała”. Oczywiście, to zbyt górnolotne słowo.

Ale tamten chłopiec bardzo jej się spodobał, gdy stał na scenie i recytował wiersze, które wtedy wydały się jej takie dorosłe.

A oto kartka w kratkę, na której je zapisała. Miał na sobie ciemnoniebieski garnitur i tę właśnie muszkę. A jak pięknie mówił!

Jak bardzo Ewa marzyła, żeby zaprosił ją do tańca. Stała w kącie w białej sukience z kokardą z tyłu, w atłasowych pantofelkach, pierwszy raz z rozpuszczonymi włosami, a nie w warkoczykach, jak zwykle. Ile miała wtedy lat? Jedenaście, dwanaście? Już nie pamięta. Ale to uczucie, pierwsze wzruszenie, pozostało w jej pamięci do dziś.

Nie, nie zaprosił jej. A ze szkolnej zabawy wyszedł szybko.

Ona z koleżanką też poszły do szatni zaraz za nim. gwałtownie się ubrał, zdjął muszkę, wciągnął czapkę niemal na oczy i wyszedł. Dziewczyny obserwowały go z boku. A kiedy wracały, Ewa znalazła tę muszkę na podłodze. Pewnie chciał ją schować do kieszeni, ale… Zgubił.

Podniosła ją i wybiegła na szkolne schody. Chciała mu oddać, ale zobaczyła, jak wsiada już do samochodu, drzwi się zamknęły, a on zniknął. Pewnie rodzice po niego przyjechali. Tak się nigdy nie poznali i już więcej się nie spotkali. choćby nie wiedziała, z której był szkoły.

Ile lat minęło! A jej sekretna szkatułka zachowała w pamięci ten mały, z pozoru nic nieznaczący epizod. Wszystkie dziecięce skarby wróciły do środka, a ona postawiła ją na parapecie, postanawiając już nie chować takiego piękna.

To część jej dzieciństwa, niechoba zostanie jako rodzinna pamiątka. Może Zosia kiedyś o tym opowie? Ciekawe, jak zareaguje. Pewnie powie: „Mamo, dzieciństwo już minęło, te wszystkie skarby nie mają już wartości. Trzeba żyć teraźniejszością, a nie przeszłością!”. Albo coś w tym stylu…

Ale myliła się. Gdy Zosia wróciła ze szkoły, od razu zauważyła szkatułkę, przejrzała jej zawartość i zapytała:

„To twój archiwum? Skąd taka piękność?”

Wyjęła najpierw broszkę, potem muszkę. Przy obiedzie Ewa opowiedziała córce o tamtym chłopcu.

„A próbowałaś go znaleźć? Może w jego szkole?”

„O mediach społecznościowych jeszcze nie wspominaj, Zosiu! Gdzie ja bym poszła, skoro choćby nie wiem, z której był szkoły i jak miał na imię. Jedz i odrabiaj lekcje. Ja mam jeszcze mnóstwo roboty.”

Wieczorem wrócili z pracy Tomasz, po kolacji pomagał żonie w pakowaniu.

Zosia weszła i oznajmiła:

„Tato, a mamie kiedyś w szkole podobał się jeden chłopak. Wyobrażasz sobie, że”Nie mogę uwierzyć, iż to ja zgubiłem tę muszkę, a ty ją zachowałaś przez tyle lat,” powiedział Tomasz, ściskając dłoń Ewy, podczas gdy Zosia uśmiechała się, obserwując, jak los połączył ich rodziców w sposób, którego choćby nie mogli sobie wyobrazić.

Idź do oryginalnego materiału