Przeprowadzka do nowego mieszkania – wyzwanie, które znają wszyscy.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Przeprowadzka do nowego mieszkania to zawsze sporo zamieszania. Wiedzą o tym wszyscy.

Oto i Ewa z mężem, w końcu kupiwszy większe mieszkanie, szykowali się do przeprowadzki zaraz po Nowym Roku.

Zaczęli już pakować rzeczy do dużych kartonów, posegregowali je. Coś lądowało w śmietniku, coś delikatnie owijane w gazety…

Nadeszła kolej na dużą szafę z antresolą. Mąż przed wyjściem do pracy wyciągnął z góry pudło z ozdobami świątecznymi, przy okazji wyjmując całą zawartość i układając ją w staranną stertę. Teraz Ewa musiała to wszystko przejrzeć.

Wiadomo – na antresoli często lądują rzeczy, które na co dzień są niepotrzebne, ale trudno je wyrzucić, póki nie ma pewności, iż nigdy już się nie przydadzą.

Ewa miała właśnie dwutygodniowy urlop, żeby wszystko spakować, przejrzeć, poselekcjonować. I wreszcie zdecydować: co zabrać do nowego mieszkania, a co zostawić. Nie była to prosta sprawa. Co zrobić z jej szkolnymi zeszytami, dziennikami, dyplomami? Kiedy żyli rodzice, przechowywali to wszystko, teraz przeszło na nią jak rodzinna relikwia.

Siedziała obok tej sterty i metodycznie przeglądała archiwalne skarby. Część od razu lądowała w czarnym worku na śmieci, a część odkładała na bok. W końcu w jej dłoniach znalazła się mała szkatułka, oblepiona muszelkami i kamykami, schowana w płóciennym woreczku.

To był prezent od ukochanego dziadka. Przywiózł jej ją z wakacji nad morzem, gdy miała dziesięć lat. I ta cudowna szkatułka stała się jej małym sekretem. Przechowywała w niej różne pamiątki, drogie jako wspomnienia ważnych chwil.

— Ciekawe, czy Marysia ma coś takiego? — pomyślała Ewa o córce, ale zaraz uznała, iż raczej nie.

Dzieci teraz są zbyt praktyczne i zupełnie nieromantyczne. W wieku dziesięciu lat już wiedzą, kim chcą zostać i gdzie będą się uczyć.

Ona w ich wieku choćby o tym nie myślała.

Musiała pójść do zwykłej szkoły, skończyć technikum i pracować w lokalnej cukierni.

Mężowi, Piotrowi, poszczęściło się bardziej.

On marzył o architekturze — i został architektem.

Skończył studia i wrócił do rodzinnego miasta, teraz jest cenionym specjalistą. Jego projekty są bardzo potrzebne.

I Marysia jest taka sama — zdeterminowana. Choć w swoich jedenastu latach jeszcze nie wybrała zawodu.

Ewa trzymała szkatułkę w dłoniach i jakoś bała się ją otworzyć. Co tam znajdzie? Jakie dziecięce wspomnienia?

W końcu podniosła wieko, a w środku… Cóż mogło być szczególnie cennego? Tani wisiorek na łańcuszku ze złamanym zapięciem — kupiła jej go mama w sklepie z pamiątkami.

Oto babcina broszka w kształcie motyla z kamieniami, z których dwa wypadły.

Oto duża, perłowa guziczka. Piękny, ale Ewa już nie pamiętała, z czego pochodził.

Pomadka w złotym opakowaniu — koleżanka podarowała ją w ósmej klasie, ale mama nie pozwalała jej używać.

I tak tu leżała.

A potem w jej dłoniach znalazła się aksamitna muszka! Granatowa, wykonana z niezwykłą starannością.

I wspomnienia odrzuciły ją w te dawne lata, gdy na szkolną zabawę noworoczną przyszli chłopcy z innej szkoły.

Dlaczego? Już nie pamiętała. Można salę remontowali, a może to był pomysł dyrektora.

Goście wystąpili z koncertem, a potem były tańce — pierwsze w jej życiu. Która to była klasa? Piąta czy szósta? I wtedy to Ewa pierwszy raz się „zakochała”. Oczywiście, to zbyt mocno powiedziane.

Ale bardzo jej się podobał, gdy stał na scenie i recytował wiersze, które wtedy wydały się jej tak dorosłe.

A oto i kartka w kratkę, na którą je zapisała. Tamten chłopiec miał na sobie granatowy garnitur i tę właśnie muszkę. A jak przejmująco mówił!

Jak Ewa marzyła, żeby ją zaprosił do tańca. Stała w kącie w białej sukience z kokardą z tyłu, w atłasowych bucikach, po raz pierwszy z rozpuszczonymi włosami, a nie w warkoczykach, jak zwykle. Ile wtedy miała lat? Jedenaście, dwanaście? Już nie pamięta. Ale to uczucie, pierwsze wzruszenie, zostało w niej aż do dziś.

Nie, nie zaprosił jej. A ze szkolnej zabawy wyszedł jakoś szybko.

Ona z koleżanką poszła za nim do szatni. gwałtownie się przebrał, zdjął muszkę, wcisnął czapkę na oczy i poszedł. Dziewczyny patrzyły z boku. A kiedy wracały, Ewa znalazła tę muszkę na podłodze. Pewnie chciał wsadzić ją do kieszeni, ale… zgubił.

Podniosła ją i wybiegła na szkolne podwórko, chciała oddać, ale zobaczyła, jak już wsiadł do samochodu, drzwi się zamknęły, i chłopiec zniknął. Pewnie rodzice po niego przyjechali. Nigdy się nie poznali i już się więcej nie spotkali. choćby nie wiedziała, z której był szkoły.

Ile lat minęło! A jej sekretna szkatułka zachowała tę małą, pozornie nic nieznaczącą historię. Wszystkie dziecięce skarby wróciły do pudełka, a ona postawiła je na parapecie, postanawiając już go nie chować.

To część jej dzieciństwa, niech zostanie jak rodzinna pamiątka. I Marysi potem coś opowie. Ciekawe, jak zareaguje? Pewnie powie: „Mamo, dzieciństwo się skończyło, a te wszystkie skarby nie mają żadnej wartości. Trzeba żyć teraźniejszością i przyszłością!”. Albo coś w tym stylu…

Ale się myliła. Gdy Marysia wróciła ze szkoły, od razu zauważyła szkatułkę, przejrzała jej zawartość i spytała:

— To twój archiwum? Skąd taka piękność?

Wyjęła najpierw broszkę, potem muszkę. Przy obiedzie Ewa opowiedziała córce także i o tym chłopcu.

— A próbowałaś go znaleźć? Poszłabyś do jego szkoły.

— O social mediach jeszcze powiedz, Marysiu! Gdzie bym poszła, skoro nie miałam pojęcia, z której to szkoły i jak się nazywał. Jedz i za lekcje. A ja mam jeszcze mnóstwo roboty.

Wieczorem wrócił z pracy Piotr, po kolacji pomagał żonie w pakowaniu. Weszła Marysia i oznajmiła:

— Tato, a mamie podobał się jeden chłopak w szkole. Wyobrażasz sobie, iż do dziś przechowuje pamiątkę po nim!

— Marysiu! — oburzyła sięPiotr uśmiechnął się, wziął muszkę i powiedział: „Dziś włożę ją na noworoczną kolację, tak jak wtedy, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem”.

Idź do oryginalnego materiału