Przy tacie moje dzieci zachowują się 100 razy gorzej. I bardzo dobrze!

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Zabawy z tatą pobudzają kreatywność. Unsplash


Wciąż krzyczą i wydają głupie odgłosy, gonią się i przewracają - tak często tatusiowie bawią się ze swoimi dziećmi. Mamom czasem trudno wytrzymać, gdy na zmianę słyszą śmiech i płacz. Nie ma jednak się czym martwić. Takie "wściekanie się" jest też ważne, i to bardzo.


Codziennie gdy wracasz z pracy do domu, rozgrywa się ten sam scenariusz. Mąż łapie dziecko i rzuca się z nim na łóżko. Zaczynają się ściskać, turlać, zwijać razem z kołdrą i spadać na podłogę. W jednej chwili łaskotki i całuski, a za chwilę podszczypywanie, kopanie i w końcu gonitwa przez całe mieszkanie. Na zmianę słychać śmiech i płacz, który co i rusz przyprawia cię o zgrozę. „Przestańcie!” - krzyczysz i ty. W końcu, zdyszani i wytarmoszeni, opadają na kanapę. Mąż zaczyna przeglądać internet, a dziecko bierze się za puzzle.

Chciałybyśmy, żeby nasze dzieci były spokojne, wyważone, żeby rysowały przy stoliku albo budowały konstrukcje z klocków. Czytamy im książeczki, kupujemy materiały do prac plastycznych, pieczemy z nimi babeczki, a wieczorami prowadzimy mądre rozmowy: co się działo w przedszkolu, co w pracy, wspominamy wakacje. Przy nas dziecko zachowuje się spokojnie i „normalnie”, a kiedy pojawia się tata – następuje nagły zwrot o 180 stopni, zupełnie, jakby najadło się szaleju. Czy to znaczy, iż tatusiowie „psują” dzieci?

Dziecko kształtuje cała rodzina


To nie tak. Każdy rodzic w wychowaniu dziecka spełnia swoje zadanie. Powyższy przykład w niektórych rodzinach może wyglądać odwrotnie – to tata jest ten wyważony i rozsądny, a mama nieobliczalna i żywiołowa. To nie ma znaczenia. Dziecko wychowuje się w rodzinie, w której każdy jest „jakiś”. Mama, tata, rodzeństwo, babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie, itd. Każda z tych osób ma jakiś wpływ na dziecko, ale ono ma też swoje własne cechy, których nigdy nie będziemy w stanie zmienić. Nie martw się więc, iż twój partner zrobi z waszego dziecka małego dzikusa! Zacznij raczej szukać w jego podejściu pozytywów. Jest ich wiele:

Ściskanie i przepychanie stymuluje czucie głębokie


Są dzieci, które mają problem z odczuwaniem własnego ciała. Zaburzenie czucia głębokiego objawia się na przykład w ten sposób, iż dziecko obija się o ściany, często przewraca. Jego próg bólu jest wyraźnie podwyższony. Żeby zaspokoić jakoś potrzebę intensywnej stymulacji, mocno przytula się do rodziców, często wbija w ich ciało brodę albo gryzie. Takie dziecko zapisujemy na zajęcia z integracji sensorycznej. Rehabilitacja zaburzeń czucia głębokiego polega głównie na ściskaniu, dociskaniu, wałkowaniu i ugniataniu.

Twoje dziecko ma to za darmo! choćby jeżeli nie ma żadnych zaburzeń odczuwania, dzięki domowym treningom jego czucie głębokie i tak jest ćwiczone. Po sesji z tatą (zostańmy już przy wersji, iż to tata jest ten „szalony”) będzie dostymulowane i zyska jeszcze lepsze poczucie swojego ciała w przestrzeni.

Łaskotki i szczypawki to także stymulacja sensoryczna


Na przeciwnym biegunie stymulacji sensorycznej znajdują się natomiast bodźce bardzo delikatne i subtelne. Niektóre dzieci nie lubią miziania po buzi ani głaskania po głowie. Skoro twoje dziecko się jednak temu poddaje, najwyraźniej nie ma z tym problemu. jeżeli piszczy i ucieka, to też jest dobry znak – czuje! Wszelkie zabawy polegające na fizycznym kontakcie rozwijają w dziecku świadomość swojego ciała, ale uczą też, na ile można pozwolić drugiej osobie, czyli – gdzie są moje granice?

Masaż, czyli dziecięce SPA


Mniej gwałtowne ugniatanie to już rodzaj masażu. A masaż jest zawsze wskazany! Rozluźnia, relaksuje, pozwala pozbyć się napięć z ciała i duszy. Fizjoterapeuci zalecają wykonywanie masażu już niemowlętom (np. masaż Shantala). Dzięki niemu maluszki czują się bezpieczne, są spokojne i łatwiej zasypiają. Starszym dzieciom masaż może pomóc w wyciszeniu się po całym dniu. A dzień spędzony w przedszkolu to przecież całe mnóstwo intensywnych przeżyć.

Bliski kontakt z tatą jest bezcenny


Przede wszystkim jednak przepychanki z tatą to dla dziecka okazja do budowania z nim więzi. Chyba nigdy w całej historii ludzkości ojcowie nie byli tak blisko swoich dzieci, jak teraz. Jeszcze 30-40 lat temu tata był tylko od zarabiania pieniędzy, a wszystko, co dotyczyło dzieci, ogarniała mama. W dawnym modelu ojcostwa emocje znajdowały się poza męskim horyzontem.

Na szczęście to się zmieniło i dziś ojcowie coraz bardziej angażują się w wychowanie swoich dzieci. I mogą nauczyć swoje pociechy wielu wspaniałych rzeczy, choćby podczas wściekłej gonitwy i rzucania w siebie poduszkami. Na przykład:

wiary siebie – przeskakiwanie przez stół z fotela na kanapę może być ryzykowne. Mama raczej powstrzyma przed tym dziecko, żeby się nie uderzyło, a tata powie: „Dalej, uda ci się!”

samodzielności – czasem trzeba uciekać przed tatą-złym dinozaurem, a jeżeli to się uda bez pomocy mamy czy starszej siostry – satysfakcja gwarantowana


kreatywności – jak nie dać się zrolować w kołdrze, a choćby samemu pokonać tatę, który usiłuje odgryźć nogę? Główka pracuje!


Nie złość się więc, kiedy w twoim domu odbywa się gonitwa szalonych małp lub zapasy w poduchach. To też jest potrzebne do prawidłowego rozwoju twojego dziecka. A to, iż czasem zdarzy się wypadek, siniak, albo guz na czole? Cóż, życie. Ty zamknij się w łazience, weź spokojnie prysznic po ciężkim dniu, a kiedy po pewnym czasie wyjdziesz, w domu już będzie zupełnie inna atmosfera.

Idź do oryginalnego materiału