Przyjaciółka zazdrościła mi wspaniałego męża – uwiodła go i tego pożałowała

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Lena i Ewa były przyjaciółkami od dzieciństwa. Razem uczęszczały do przedszkola, a potem do szkoły. Ich zainteresowania pokrywały się: lalki, książki, prace plastyczne z plasteliny, zabawki, gry ruchowe. Gdy nadszedł czas na wybór zawodu, Ewa postanowiła zostać wychowawczynią w przedszkolu.

Bardzo lubiła zajmować się dziećmi, marzyła, iż kiedyś sama będzie miała dwójkę rumianych maluchów. Widząc na ulicy kobietę z dzieckiem, nie mogła powstrzymać uśmiechu. Jej twarz rozjaśniała się szczerym szczęściem.

— Dzieci to anioły, — mówiła Ewa. — Ich emocje są tak czyste, autentyczne! Jak można ich nie kochać? Każda kobieta jest stworzona, by być matką. Po prostu to lubię. Dorastałam w rodzinie jako jedynaczka, bez braci i sióstr. Dlatego chcę mieć wokół siebie więcej dzieci.

Lena nie aprobowała wyboru przyjaciółki:

— Po co ci to? Będziesz pracować od rana do wieczora, nie myśląc w ogóle o sobie. My powinnyśmy wychodzić za mąż, budować własną rodzinę. Dlaczego oddawać wszystkie siły i czas obcym dzieciom?

— To twoje zdanie, Lenka! Masz prawo wybrać ścieżkę, która będzie ci bliższa. Ja nie dążę do zawrotnej kariery i nie potrzebuję dużo pieniędzy. Po prostu chcę żyć w harmonii ze sobą, być sobą.

— Ale księcia na białym koniu też chcesz spotkać, prawda?

— Tak, chcę zbudować długie i piękne relacje. Ale nie z byle kim. Tylko z kimś, z kim osiągniemy pełne wzajemne zrozumienie.

— Nie wątpię, iż gwałtownie znajdziesz takiego! — zadrwiła przyjaciółka. Nie zmęcz się czekając, biegając za czyimiś dziećmi!

Lena wybrała kursy menedżerskie, dzieci jej nie przyciągały. Chciała w przyszłości zbudować dobrą karierę, osiągnąć znaczące dochody. Szczerze mówiąc, uważała Ewę za dziwną i zbyt podatną na wpływy, niezdolną do podjęcia godziwej decyzji. Wydawało się, iż nie miała żadnych ambicji, nie dążyła do zapewnienia sobie bezpiecznej przyszłości.

„Głuptas,” — myślała Lena o przyjaciółce. Nie rozumie, iż młodość gwałtownie minie jak jeden dzień, a potem zostanie tylko zbierać owoce własnych decyzji.

Sama Lena zawsze wyróżniała się pragmatyzmem. Nie pogrążała się w głupich marzeniach, nie budowała zamków na piasku. Już w wieku 18 lat jasno wyobrażała sobie, jakich osiągnięć chce dokonać: najpierw studia, potem kariera, a następnie korzystne małżeństwo.

Dziewczyna uważała, iż młodość jest dana dla dokonań, zdobywania fundamentu pod nogami, przezwyciężania przeszkód i osobistych zwycięstw. Byłoby nieprzebaczeniem marnować najlepsze lata na nisko płatnej pracy lub tolerować obok siebie jakiegoś perspektywicznego Jana. Łatwo odrzucała zaloty „niegodnych” kawalerów, tych, którzy mieli pusty portfel.

Jakie więc było zdziwienie Leny, gdy za

Ewą zaczął zabiegać szanowany młody mężczyzna. W tym czasie przyjaciółka już pracowała jako młodsza wychowawczyni. Marek Kowal pojawił się jak znikąd: przystojny, szarmancki, postawny i niesamowicie uroczy. Dużo mówił o potrzebie dążenia do samorozwoju, o tym, iż nie chce podporządkować się ustalonym w społeczeństwie regułom. Młodzieniec miał ogromne plany, które chciał z entuzjazmem realizować.

Spokojna i skromna Ewa od razu mu się spodobała. Wydawało się, iż dziewczyna nie musiała wcale starać się, aby zdobyć jego sympatię. Po prostu była sobą. niedługo zaczęli się spotykać, a później planować wspólną przyszłość.

Lena potajemnie podziwiała chłopaka przyjaciółki. Marek wydawał się jej najmądrzejszy, najbardziej jaskrawy, atrakcyjny, a co najważniejsze, miał przyszłość. Nie bez powodu już teraz mądrzy ludzie go słuchali, zwracali uwagę na jego słowa. Lena złościła się, iż to nie ona była w centrum jego uwagi, a ta, która w ogóle tego nie dążyła. Jaka niesprawiedliwość! I dlaczego Bóg daje orzechy bezzębnym?

Powstrzymywała się, by nie wylać na przyjaciółkę całe swoje rozczarowanie i żal. A ta, jak na złość, niczego nie zauważała, pozostawała życzliwa i przyjazna. Wierzyła w ich kobiecą przyjaźń, dzieliła się własnymi marzeniami i planami. Po prostu dlatego, iż przywykła widzieć w ludziach tylko to, co najlepsze.

Wesele odbyło się pół roku później. Marek i Ewa wyglądali na szczęśliwą parę. Chociaż Lena nie uważała, iż pasują do siebie, była zmuszona zaakceptować taką sytuację. Ale w jej duszy tliło się płomień oburzenia. Uważała, iż sama była bardziej odpowiednia na rolę życiowej partnerki tak wspaniałego mężczyzny. I nie chciała się poddawać.

Po trzech latach małżonkowie Kowalowie zostali rodzicami dwóch wspaniałych chłopców. Ewa zajmowała się domem, gospodarstwem, opiekowała się maluchami. Ukochaną pracę w przedszkolu na jakiś czas zostawiła, postanawiając poświęcić się bardziej palącym sprawom. Marek utrzymywał rodzinę, gwałtownie piął się po szczeblach kariery. Z zewnątrz ich związek wydawał się być idealny.

A Lena przez cały czas nie mogła pogodzić się z tym, iż jej kobiece szczęście gdzieś się zgubiło. Wydawało się jej, iż los obchodził się z nią niezwykle niesprawiedliwie. Marek przez cały czas był w jej marzeniach, zajmował jej myśli. Taki godny mężczyzna, ileż miał przed sobą perspektyw! Pieniądze musiały płynąć strumieniami! Lena nie mogła się pogodzić z tym, iż Marek wybrał Ewę, która ustępowała jej we wszystkim: inteligencji, urodzie, umiejętności wnikliwego patrzenia na sytuacje.

W końcu, zupełnie zdesperowana, kobieta zrozumiała, iż nie jest w stanie poradzić sobie ze swoimi uczuciami. Lena postanowiła sprawdzić

, jakie ma szanse.

Z tym zamiarem zaczęła częściej pojawiać się na drodze Marka, jakby przypadkiem zaczęła odwiedzać go w domu, gdy przyjaciółki nie było. Znaleźli wspólne tematy do rozmów: karierę, perspektywy wzrostu, wzajemne komplementy.

Ponadto Marek okazał się być uważnym kawalerem: zawsze otwierał drzwi przed damą, proponował wspólną kolację. Niespodziewanie ich relacje wyszły poza ramy przyjaźni, spędzili razem noc. To zdarzyło się w momencie, gdy Ewa pojechała do wioski odwiedzić chorą matkę i została tam na nocleg. Wtedy Lena naprawdę się przestraszyła: co teraz będzie? Jak na to wszystko zareaguje Ewa?

— Nic jej nie mów, — bardzo wyraźnie powiedział Marek. Milcz, tak będzie lepiej dla wszystkich.

— Ale ja chcę być z tobą, kocham cię! — niespodziewanie wyznała Lena. Jak teraz będziemy się komunikować? Czy udasz, iż jedna noc nic nie znaczy? Tylko błąd?

— Będziemy się spotykać. Nie wyganiam cię. Ale nie pros mnie, żebym zerwał z żoną.

Kowal rozważał to bardzo spokojnie: nie miał nic przeciwko spotkaniom z Leną, tylko ich relacje musiały pozostać tajemnicą. Jednak sama Lena nie mogła pogodzić się z myślą, iż dla ukochanego mężczyzny jest numerem dwa. Okresowo urządzała sceny i żądała wyjaśnień ich relacji.

Ostatecznie Ewa dowiedziała się o wszystkim. Jej rozczarowanie było tak wielkie, iż nie mogła wydobyć z siebie słowa. Po prostu spakowała rzeczy, zabrała chłopców i pojechała do matki na wieś. Musiała przeczekać burzę, uporządkować myśli. Chciała to zrobić z dala od dwóch bliskich osób, które okazały się zdrajcami.

— Nie chcę was więcej widzieć, ani jego, ani ciebie, — powiedziała na pożegnanie przyjaciółce. Chcecie być razem, nie będę wam przeszkadzać!

Początkowo Lena była zmartwiona, ale potem choćby się ucieszyła: w końcu osiągnęła swój cel! Teraz oni z Markiem będą się spotykać, może choćby się pobiorą.

Ale od tamtej pory Marek się zmienił. Coraz częściej zaczął pić, znikał w pracy. Z nową wybranką nie był szczególnie ceremoniał: był dla niej opryskliwy, unikał rozmów. A pewnego razu wydarzył się całkowicie skandaliczny przypadek.

Wróciwszy do domu, Lena nie znalazła nowiutkiego telewizora, zabrakło także dużej sumy pieniędzy. Zniknął również laptop, droga kawiarka, futro.

Kobieta chciała zażądać wyjaśnień od Marka, ale ślad po nim zaginął. Nie udało jej się go odnaleźć. Wszystko, co jej zostało, to płakać nad swoim nieszczęściem w miłości i narzekać na niepowodzenie.

Kilka dni później dodzwoniła się do swojej byłej przyjaciółki, przeprosiła i ostrożnie zaczęła wyjaśniać sytuację. Okazało się, iż Ewa wiele jej nie powiedziała.

— Lena, nie mam do ciebie żalu. Ale z nim też już nie chcę żyć, będę się starać o rozwód.

— Czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego on tak postąpił? On dosłownie mnie okradł!

— Marek ma ogromne długi. A sumienia, jak się okazało, nie ma. Wyraźnie wykorzystał cię. Wszystkie jego osiągnięcia w karierze to nie zasługi, tylko pusty dźwięk. Długo to tolerowałam, ale więcej nie chcę. Zdradzał mnie także wcześniej, z innymi, ale nie chciałam w to wierzyć.

Nagłe odkrycie prawdy zmusiło Lenę do przemyślenia swojego stosunku do przyjaciółki i życia ogólnie. Zrozumiała, iż błędy mogą być nieodwracalne.

Lena zdała sobie sprawę, iż popełniła straszny błąd, zdradzając przyjaźń z Ewą dla ulotnych relacji z Markiem. Jej duchowe rany nie mogły się zagoić.

Idź do oryginalnego materiału