Oddziały porodowe są zamykane
Niedawno media obiegła informacja o tym, iż podjęto decyzję o zamknięciu 100 polskich oddziałów położniczych. Dla wielu kobiet oznacza to naprawdę trudną sytuację: jeżeli zaczną rodzić, niektóre z nich będą musiały dojechać do porodówki oddalonej choćby o 100 km od ich miejsca zamieszkania. Decyzja o zamknięciu oddziałów podyktowana była zbyt małą liczbą porodów w ciągu roku, przez co oddziały nie były się w stanie utrzymać.
– Należałoby zamknąć połowę porodówek – te, w których odbieranych jest 300-400 porodów w ciągu roku, innymi słowy jeden na dobę. To nie jest opłacalne ani nie daje odpowiedniego treningu zespołowi – komentował wtedy sytuację dr Wojciech Puzyna, dyrektor Szpitala Specjalistycznego św. Zofii w Warszawie.
Teraz w portalu termedia.pl poruszono kwestię, która z zamykaniem porodówek niejako się wiąże. Pojawił się bowiem pomysł reaktywowania izb porodowych, z których ostatnią zamknięto w 2008 roku. Warto przypomnieć, iż izby porodowe były miejscami otwartymi, w których to położne sprawowały całkowitą opiekę nad rodzącymi. Lekarze brali udział w porodzie siłami natury tylko wtedy, gdy dochodziło do jego komplikacji: wtedy rodzącą przewożono do oddziału szpitalnego. Placówki nie podlegały szpitalom i NFZ zdecydował o ich zamknięciu z powodu nietrzymania się standardów ginekologii i położnictwa, które przygotowane były pod szpitale i szpitalne oddziały położnicze.
Z tego powodu izby przestały w Polsce istnieć. Na ich miejsce pojawiło się kilka przyszpitalnych domów narodzin, w których kobiety mogą rodzić dzieci w warunkach zbliżonych do domowych. Większość takich miejsc, tak jak w przypadku izb porodowych, prowadzą położne. Żeby urodzić tam dziecko, trzeba przejść kwalifikację i być zdecydowanym na poród fizjologiczny, bez medycznego wsparcia (o ile nie będzie to konieczne).
Położne z kompetencjami lekarzy
W artykule w portalu termedia.pl możemy przeczytać, iż przywrócenie izb porodowych mogłoby być krokiem ku temu, żeby zmniejszyć liczbę cesarskich cięć w Polsce. Od kilku lat statystyki podają, iż już ponad 50 proc. porodów odbywa się dzięki tej metody, która nie zawsze jest zasadna. Powrót do izb porodowych mógłby dać położnym możliwość rozwoju, doświadczenia i decyzyjności, które często są im zabierane na oddziałach położniczych przez lekarzy.
Dzięki większej kompetencji położnych, medyków można by przekierować do zadań, w których są naprawdę potrzebni. Taka zmiana być może poprawiłaby statystyki porodów fizjologicznych i odciążyła system, który marnuje potencjał i wiedzę położnych.
W dalszej części artykułu przywołano słowa dr Puzyny: "To prawda, iż w wielu krajach UE przyjmowane są liczne porody domowe lub realizowane są one w domach narodzin. I to funkcjonuje znakomicie. W Szwecji położne prowadzą samodzielnie około 80 proc. kobiet w ciąży, wykonują USG, przyjmują ich porody i zajmują się nimi w połogu. Dzieje się tak, ponieważ systemu nie stać na to, by zatrudniać lekarzy do stanów fizjologicznych. Również z tych powodów przywrócono zawód położnej w USA".
Profesor dodaje jednak: "Jednak wprowadzenie na masową skalę takiego rozwiązania w Polsce wymagałoby rewolucji systemowej […] gdybyśmy myśleli o odbudowaniu sieci izb porodowych czy raczej przyszpitalnych domów narodzin, musielibyśmy dać sobie wiele lat na wyszkolenie dużej grupy położnych do samodzielnej pracy. Bo takich specjalistek z doświadczeniem praktycznym jest w tej chwili w Polsce niewiele".
Prowadzą ciąże i odbierają porody
W warszawskim szpitalu św. Zofii, którym zarządza dr Puzyna, taka "izba" funkcjonuje już od wielu lat: Dom Narodzin otwarty w 2012 roku prowadzi opiekę okołoporodową wyłącznie przez położne, a lekarze dzięki temu mogą skupić się na porodach, które są bardziej skomplikowane.
W Warszawie (ale także wielu innych dużych miastach) jest też grono położnych, które prowadzą prywatne praktyki. W ramach tej działalności prowadzą m.in. domowe porody pacjentek. Jadąc do takiego porodu w domu, są jednak przygotowane na to, iż w każdej chwili będą musiały zorganizować transfer rodzącej do szpitala.
Oprócz przyjmowania porodów i naturalizacji tego procesu, w Polsce położne od 2017 roku są też uprawnione do prowadzenia fizjologicznych ciąż. Niestety taki wykwalifikowanych i doświadczonych w tej dziedzinie położnych w Polsce przez cały czas jest zbyt mało.
Żeby zdecydować się na powrót izb porodowych (albo raczej przyszpitalnych izb), należałoby równocześnie zadbać o podwyższenie kwalifikacji położnych, które miałyby pracować w takich miejscach.