Rodzinna zagadka

newsempire24.com 2 dni temu

Rodzinna tajemnica

Pięcioletnia Zosia obudziła się, słysząc w mieszkaniu jakieś szmery i przyciszone rozmowy. Za oknem wciąż panowała ciemność. Wyszła z pokoju i zobaczyła przy łóżku mamy ludzi w białych kitlach. Alicja leżała nieruchomo z zamkniętymi oczami.

– Mamo, mamusiu – szepnęła Zosia, łzy napłynęły jej do oczach. – Mamo, obudź się…

Widziała, jak mamę położono na nosze i wyniesiono z mieszkania, by zawieźć do szpitala. Tato Krzysztof został z nią. Już wieczorem słyszała, jak rodzice się kłócili. Wciąż powtarzali imię Weronika – wiedziała, iż to siostra mamy, ale już dawno nie żyła. Zosia widziała choćby jej zdjęcie wiszące u babci Heleny w domu na wsi.

Nie zrozumiała jednak, o co się pokłócili. Mama płakała, tato podnosił głos. W końcu wszyscy poszli spać. A teraz coś się stało mamie.

– Tato, co z mamą? – zapytała ze łzami.

– Słuchaj, Zosiu, to serce. Słabe serce. Nie może się denerwować. Idź do pokoju, pozostało wcześnie, obudzę cię do przedszkola.

Alicji rzeczywiście zrobiło się słabo, leżała bez ruchu, nie mogąc wydusić słowa. Krzysztof zasnął na kanapie, a ona nie miała siły go zawołać. Coś jednak sprawiło, iż mąż nagle obudził się w środku nocy i podszedł do niej – dotknął jej ramienia, ale nie zareagowała. W panice wezwał pogotowie.

Rano Krzysztof spieszył się do pracy, a Zosię trzeba było odprowadzić do przedszkola. Na szczęście było blisko. Otworzył drzwi, delikatnie popchnął córkę:

– Biegnij, córeczko, przebierz się sama i do sali. Spóźniam się. Wieczorem cię odbiorę i pojedziemy do mamy do szpitala.

W pracy prawie zapomniał o wszystkim, choć niewyspanie dawało mu się we znaki. Podeszła do niego Ewa, dyspozytorka i – przy okazji – jego kochanka. Młoda, ładna i przebojowa. Pewnego razu po firmowej imprezie Krzysztof obudził się w jej kawalerce. Owszem, pamiętał, iż cały wieczór kręciła się wokół niego. I podobało mu się to.

Pracował jako kierowca ciężarówki, a z Ewą spotykał się już od dwóch lat. Żona nie wiedziała o zdradzie, ale może coś przeczuwała. Wczorajsza awantura zaczęła się właśnie dlatego – Alicja dowiedziała się, iż wrócił z trasy wcześniej, ale miał pecha i zatrzymał się u Ewy.

Alicja wracała z pracy i spotkała Krystynę, która pracowała z Krzysztofem w biurze. Rozmawiały, a Krystyna mimochodem rzuciła:

– Twój mąż wrócił wczoraj, ale zapomniał oddać dokumenty.

– Jak to wrócił? Przecież go nie ma w domu – zdziwiła się Alicja.

– No, widziałam jego auto… – Krystyna zamilkła, bo w firmie wszyscy wiedzieli, iż Krzysztof kręci się z Ewą. Pewnie znowu u niej siedział.

– Oj, Alicja, może się pomyliłam. No to pa! – Machnęła ręką i gwałtownie odeszła.

Wieczorem, gdy Krzysztof wrócił, Alicja od razu zapytała:

– Gdzie ty byłeś? Wróciłeś wczoraj…

– Skąd wiesz, iż wczoraj? Kto ci powiedział?

– Powiedzieli! Nie będę ci składać raportów, kto i co…

Słowo po słowie rozpętali kłótnię. Wszystko sobie wypominali. Właśnie wtedy Zosia słyszała ich awanturę z pokoju. Rodzice czasem się kłócili, ale tym razem było gorzej.

Alicja zmusiła męża do przyznania się, iż ją zdradza. Może gdyby nie wyznał prawdy, nic by się nie stało. Ale wzięła to bardzo do serca.

Wieczorem Krzysztof zabrał Zosię do szpitala. Alicja leżała blada pod kroplówką. Dziewczynce było jej żal. Mama uśmiechnęła się słabo do córki, ale na męża spojrzała zimno.

Krzysztof już postanowił – odejdzie od Alicji. Ewa naciskała, żeby się do niej wprowadził, bo spodziewała się dziecka. Ale nie mógł jeszcze powiedzieć żonie – lekarz surowo zakazał jej denerwować.

Minął czas. Alicja wciąż była w szpitalu, a Krzysztofa nie wysyłano w trasę. Szef mu pomagał. Kilka razy przyjeżdżał tam z Zosią. Potem zjawiła się babcia Helena, teściowa Krzysztofa, i powiedziała do wnuczki:

– Zosieńko, idź do pokoju, muszę porozmawiać z tatą.

Zosia posłusznie wyszła. Najpierw było cicho, ale potem usłyszała, jak babcia znów mówi o Weronice, a ojciec odpowiadał ostro.

Helena dowiedziała się, iż Krzysztof od dawna zdradza jej córkę. Nie mieszała się, dopóki Alicja nie trafiła do szpitala. Wtedy przyjechała do zięcia. Ten zachowywał się bezczelnie, mówiąc, iż to nie jej sprawa.

Alicję wypisano, ale nie mogła pracować – była zbyt słaba. Babcia Helena zabrała ją z Zosią na wieś. Tam było spokojnie i świeże powietrze. Tylko Zosia nie rozumiała, co z tatą.

– Córeczko, tata już do nas nie wróci. Będzie mieszkał gdzie indziej. Jak podrośniesz, zrozumiesz. A my pojedziemy do babci, tam pójdziesz do szkoły. Muszę odpocząć, bo znów trafię do szpitala.

Zosia nie wiedziała, iż Krzysztof był w szpitalu przed wypisem żony. Wtedy Alicja powiedziała mu:

– Zabierz swoje rzeczy i wynoś się. Sama wniosę o rozwód. Nie wybaczę ci. Poza tym Zosia i tak nie jest twoją córką.

Krzysztof wyprowadził się do Ewy i zniknął z życia Alicji i Zosi. Przenieśli się na wieś do babci. Spokój, cisza. Ale pewnego dnia Zosia przypadkiem usłyszała rozmowę babci z sąsiadką, ciocią Wandą:

– A zięć? Znalazł sobie młodszą i zdrową. Już choćby urodziła mu dziecko. Alicja słaba, ciągle się męczy.

Zosia widziała, iż mama jest chora. Często patrzyła na zdjęcie Weroniki na ścianie i ciężko wzdychała. Raz choćby zobaczyła, jak po jej policzku spływa łza.

Minęły lata. Alicja chorowała, trochę pomagała matce, ale gwałtownie się męczyła. Zosia, już w czwartej klasie, mówiła:

– Mamo, odpocznij, ja pomogę babci.

– Moja mądrala, moja pomocnica – mówiła babcia, przytulając wnuczkę

Idź do oryginalnego materiału