– Składam pozew o rozwód – oznajmiła Małgorzata.
Grzegorz w tym czasie z zapałem oglądał mecz piłki nożnej i… w ogóle nie zareagował na słowa żony.
Małgorzata podeszła i wyłączyła telewizor.
– Co ty robisz?! Zwariowałaś?! – krzyknął Grzegorz, po czym się opanował, wysilił się na spokój i powiedział pojednawczo:
– Przepraszam. Po prostu to taki istotny moment.
– Jestem pewna, iż nie ważniejszy od tego, co powiedziałam.
– Co powiedziałaś? – zmieszał się mąż, uświadamiając sobie, iż jak zwykle słowa żony przeszły mu mimo uszu.
– Składam pozew o rozwód.
Grzegorz otworzył szeroko oczy:
– Jak to „o rozwód”? Dlaczego? Wydawało mi się, iż wszystko między nami jest w porządku.
– Tobie się wydawało.
– Poczekaj… Wczoraj byliśmy w teatrze, przedwczoraj przyniosłem kwiaty, w zeszłym tygodniu byliśmy w kinie. Wszystko, co lubisz…
– Tak, ale wszystko to zdarzyło się pierwszy raz od siedmiu lat naszego małżeństwa. I choćby wiem dlaczego.
– Dlaczego?! – Grzegorz zaczął się irytować.
– Bo oddałam dzieci do przedszkola, znalazłam pracę, zaczęłam chodzić na siłownię, do salonu piękności, zmieniłam styl, poznałam nowych przyjaciół.
– Co to ma wspólnego?
– A to ma to wspólnego, iż nagle zauważyłeś, iż jestem interesująca dla innych, iż mężczyźni zwracają na mnie uwagę, iż już nie potrzebuję cię jak wcześniej.
– Co za bzdury…
– Nie, Grzegorz, to nie bzdury. Inaczej nie przestraszyłbyś się, nie zacząłbyś się kręcić wokół mnie, starać się przypodobać, patrzeć z podziwem i przynosić kwiaty. O kinie i teatrze nie wspomnę. To z twojej strony heroizm!
– Starałem się… Chciałem zrobić przyjemność… Poczekaj, wciąż nie rozumiem: z tego powodu chcesz się rozwieść?
– Tak. Już nie chcę tak żyć. Udajesz teraz kochającego męża, a gdzie byłeś, kiedy chodziłam w ciąży, rodziłam dzieci, nie spałam po nocach? Nigdy mi w niczym nie pomogłeś! Byłeś w naszym życiu tylko symbolicznie. Przychodziłeś, jadłeś, spałeś. Mogę policzyć, ile razy wziąłeś dzieci na ręce!
– Przecież pracowałem! – Grzegorz podskoczył z oburzenia – żeby was utrzymać!
– Pracowałeś, nie zaprzeczam. Ale przecież nie tylko nas utrzymywałeś – siebie też. I miałeś weekendy, które wolałeś spędzać z kolegami.
– Mam do tego prawo!
– Ja nie miałam weekendów – kontynuowała Małgorzata, nie zważając na uwagę męża – choć dzieci… są również twoje. Ale to interesowało cię najmniej. Słyszałam twoje słowa: dałem ci pieniądze, czego jeszcze chcesz? A ja chciałam… Chciałam, żeby obok był niezawodny, bliski człowiek. Żeby wspierał. I nie tylko materialnie, ale też emocjonalnie. Żeby przytulił, w końcu.
Ale ciebie to nie obchodziło. Żyłeś swoim życiem, w którym ani mnie, ani naszych dzieci nie było…
– Nie przesadzaj.
– Nie przesadzam. Wiesz chociaż do jakiego przedszkola chodzą? Dojeżdżamy do niego czterdzieści minut. Rano! Komunikacją miejską! A ty jedziesz do pracy, królu, sam w samochodzie. I wychodzisz za dwadzieścia minut. Ani razu nie zaproponowałeś, iż zawieziesz dzieci do przedszkola.
– Nie prosiłaś – burknął Grzegorz.
– Dlaczego miałabym prosić? Są rzeczy, o które kochającego męża i ojca się nie prosi. To oczywista oczywistość. Chociaż nie w twoim przypadku, bo o miłości nie ma mowy. Nigdy nie było…
– Robisz ze mnie potwora…
– Nie, Grzegorz, nie jesteś potworem. Po prostu jesteś dla mnie całkiem obcy człowiek. Stałeś się obcym… Albo zawsze byłeś.
– A dzieciom? Co im powiesz? Jak wytłumaczysz?
– Och, przestań! – zaśmiała się Małgorzata – przecież one dopiero niedawno zaczęły cię na ulicy rozpoznawać! Zatem z tym nie będę miała żadnego problemu.
Grzegorz nie wiedział, co odpowiedzieć. Po części Małgorzata miała rację, ale jemu też można było przyznać rację: on – mężczyzna, ona – kobieta i powinna znać swoje miejsce, dom prowadzić, dziećmi się zajmować. Ojciec Grzegorza zawsze tak mówił. A mama się zgadzała. A Małgorzata jakoś była niezadowolona…
– Jak zamierzasz żyć z jedną pensją i dwójką dzieci? – zaczął kontratakować Grzegorz – ja żadnej złotówki nie dam!
– Dasz – spokojnie odpowiedziała Małgorzata – alimenty nikt nie odwołał. A majątek, który zgromadziliśmy przez siedem lat, podzielimy przez sąd. Choć nie ma za bardzo co dzielić, ale jednak. Lodówka, jakkolwiek byś nie kręcił – nam z dziećmi potrzebniejsza. Znając ciebie, jestem pewna, iż właśnie za nią się złapiesz, by zrobić mi przykrość. Dlatego wszystko – tylko przez sąd. Na szczęście mieszkania nie mamy. Zresztą, możesz w nim zostać. A nam z dziećmi wynajmę inne (wypowiadając ostatnie zdanie Małgorzata zrobiła małą pauzę, w głębi duszy mając nadzieję, iż Grzegorz się nie zgodzi, powie, iż to on wynajmie inne mieszkanie i iż żona i dzieci mogą mieszkać tam, gdzie się przyzwyczaili… Ale Grzegorz nic takiego nie powiedział), – … już znalazłam odpowiednie, niedaleko przedszkola.
– No to idźcie! – Grzegorz już nie mógł spokojnie słuchać Małgorzaty – myślisz, iż jesteś taka sprytna?! Wszystko przemyślałaś?! Niczego nie zapomniałaś?! A samochód? Jej ci nie oddam!
– choćby nie proszę – uśmiechnęła się Małgorzata – nie jest mi potrzebna.
– Skąd taka hojność?! – Grzegorz nie mógł się powstrzymać – samochód jej niepotrzebny! Pewnie już innym jeździsz?! No przyznaj się: kiedy poznałem, iż mam rogi?! Jakoś za bardzo jesteś pewna siebie!
– Nie zaskoczyłeś mnie – Małgorzata była całkowicie spokojna – wiedziałam, iż coś takiego usłyszę.
– Zrozum w końcu – Grzegorz podszedł do żony, złapał ją za ramiona i zaczął nią trząść – komu ty z tymi dwójką dzieci jesteś potrzebna?! A może… zapomnimy o tym wszystkim co mówiłaś? Będziemy żyć razem, jak dawniej. Poprawię się, obiecuję!
– Jak dawniej? Nie, nie da się – odpowiedziała stanowczo Małgorzata.
– Ale dlaczego?! – Grzegorz już nie krzyczał, on wręcz wybuchał.
– Bo już cię nie kocham…
Grzegorz się zaskoczył, wpadł w panikę, i nagle, jakby poczuł, iż kolejne rozmowy są bez sensu, zgodził się:
– Skoro tak – złóż pozew.
Rozwiedli się po pół roku. Wszystko odbyło się zgodnie z planem Małgorzaty.
Teraz z dziećmi mieszka niedaleko przedszkola, a poranki w dni robocze są dla niej o wiele spokojniejsze.
A w weekendy – jest całkowicie wolną kobietą! A wszystko dlatego, iż były mąż zabiera dzieci do siebie! Zabiera je do miasta, spędza z nimi czas w domu, gra w różne gry. choćby sam gotuje!
I jak tu zrozumieć tych mężczyzn?
Kiedy jest żonaty – ani żona, ani dzieci nie są potrzebne. Taktuje to jako rzecz oczywistą.
Kiedy się rozwiedzie – znajduje czas dla dzieci i prawie staje się najlepszym tatą na świecie…