Mój syn dał rysunek policjantowi – i to rozpoczęło śledztwo
Na początku myślałam, iż to tylko niewinna, słodka chwila.
Mój sześcioletni synek, Kacper, ostatnio obsesyjnie rysował – dinozaury z ogromnymi pazurami, bitwy robotów, smoki z wyłupiastymi oczami. Jego małe ręce były zawsze poplamione woskiem kredek lub flamastrami, a po całym domu rozrzucone były kartki papieru. Ale tego dnia coś było inaczej.
Wybiegł z pokoju, trzymając rysunek. „Mamo! Zrobiłem to dla policjanta!” – ogłosił, z oczami błyszczącymi z ekscytacji.
Spojrzałam. „To miłe, kochanie. Dla którego policjanta?”
„No wiesz” – wzruszył ramionami – „tego, który macha. Tego, co rozdaje błyszczące naklejki.”
To musiał być aspirant Nowak. Regularnie patrolował naszą dzielnicę – sympatyczny, prostolinijny facet z dobrymi oczami i powolnym uśmiechem. Co kilka dni jego radiowóz przejeżdżał ulicą, machał do dzieci, rozdawał odznaki małego detektywa i rozmawiał z rodzicami o bezpieczeństwie w okolicy. Kacper zawsze był trochę nieśmiały w jego obecności, ale najwyraźniej coś się zmieniło.
Kilka minut później, jak w zegarku, radiowóz podjechał ulicą. Aspirant Nowak zwolnił, przejeżdżając obok, i przyjaźnie pomachał.
Kacper ruszył na chodnik, ściskając rysunek. „Zaczekaj! Zrobiłem coś dla ciebie!”
Radiowóz zatrzymał się płynnie. Aspirant Nowak wysiadł z lekkim śmiechem. „No hej, mały! Co tam masz?”
Stałam na ganku, obserwując z czułym uśmiechem. Kacper zwykle był cichy choćby wśród znajomych dorosłych. Ale teraz wyglądał na dumnego.
„Narysowałem ciebie” – powiedział Kacper, podnosząc kartkę.
Aspirant Nowak przykucnął do jego poziomu, przyjmując rysunek z ciepłym „dziękuję”. Obejrzał go, kiwał głową, gdy Kacper tłumaczył, co narysował.
„To nasz dom. To ty w samochodzie. A to to pani, która do mnie macha” – powiedział Kacper.
Zamarłam. Jaka pani?
„Jaka pani?” – aspirant Nowak zapytał łagodnie, spoglądając w moją stronę.
Kacper wskazał róg kartki. „Ta w oknie. Zawsze macha. Mieszka w niebieskim domu obok.”
W niebieskim domu.
Mój uśmiech zbladł. Ten dom stał pusty od miesięcy. Kowalscy wyprowadzili się na początku roku. Na trawniku wciąż stała krzywa tabliczka „NA SPRZEDAŻ”, z wyblakłymi literami.
Zeszłam z ganku, zdezorientowana. „Kacper, co masz na myśli? Tam nikogo nie ma.”
Kacper wzruszył ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. „Ale ona tam jest. Ma długie włosy. Czasem wygląda na smutną.”
Aspirant Nowak wstał powoli, wpatrując się znów w rysunek. „Mogę to zatrzymać?” – zapytał Kacpra.
Kacper skinął głową. „Jasne! W domu mam jeszcze dużo innych.”
Policjant się uśmiechnął, ale zauważyłam subtelną zmianę w jego tonie. „Dzięki, mały. Powieszę to na komisariacie.”
Gdy wracał do radiowozu, jeszcze raz spojrzał na niebieski dom.
Tego wieczora, zaraz po tym, jak położyłam Kacpra spać, ktoś zapukał do drzwi.
Aspirant Nowak stał na progu, jego twarz była bardziej poważna niż wcześniej. „Proszę pani, przepraszam, iż przeszkadzam. Mogę z panią porozmawiać?”
„Oczywiście. Coś się stało?”
Wszedł do środka i zniżył głos. „Przeszedłem wokół posesji obok. Takie przeczucie. Tylne drzwi były sforsowane. Zamek wyłamany, ledwo trzymał się w futrynie.”
Ścisnęło mnie w żołądku. „Myśli pan, iż ktoś tam mieszka?”
„Możliwe. Bezdomny może. Albo ktoś się ukrywa. Dyżurny mówi, iż dom ma być pusty – jeszcze nie sprzedany. Ale rysunek syna zwrócił moją uwagę. Proszę.”
Pokazał mi rysunek jeszcze raz, wskazując na okno na piętrze. Tam, zaskakująco wyraźnie jak na dziecięcą rękę, była czerwona postać – kobieta, z długimi włosami i uniesioną dłonią w geście pozdrowienia.
„To nie są tylko bazgroły” – powiedział. „To celowe.”
Mój umysł wirował. „Myśli pan, iż on naprawdę kogoś widział?”
„Myślę, iż dzieci widzą rzeczy, których my, dorośli, nie zauważamy. Zwłaszcza gdy niczego nie szukają. Dziś w nocy wezwę wsparcie, dyskretnie. Bez świateł, bez syren. Dam znać, co znajdziemy.”
Skinęłam głową, wzrok mimowolnie wędrując w stronę ciemnych okien niebieskiego domu obok. Myślałam, iż to tylko kolejna zapomniana nieruchomość. Ale teraz… nie byłam już taka pewna.
Ta noc była niespokojna. Każdy skrzyp w domu sprawiał, iż serce podskakiwało mi do gardła. Około północy usłyszałam cichy chrzGdy wstałam rano, niebieski dom był już otoczony taśmą policyjną, a aspirant Nowak czekał na moim progu z uśmiechem, by oznajmić, iż Elise w końcu jest bezpieczna i wraca do rodziny.