Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera z prośbą o pieniądze na mleko dla dziecka — i tak się zaczęła niesamowita historia.

polregion.pl 2 dni temu

Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera, prosząc o pieniądze na mleko dla dziecka i tak wszystko się zaczęło.

Anna Kowalska siedziała w słabo oświetlonej kuchni swojego zniszczonego mieszkania, z ciężarem zmęczenia na ramionach. Była druga w nocy, a w sąsiednim pokoju jej synek, Kacper, płakał bez przerwy. Anna od godzin próbowała go uspokoić, ale w jego płaczu słychać było głód. Miała mleko modyfikowane tylko na ostatnią butelkę a potem?

Samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, nie widziała wyjścia. Praca w barze ledwo starczała na czynsz, nie mówiąc o podstawowych rzeczach dla Kacpra. Zastawiła już obrączkę, żeby kupić jedzenie, a rodzina nie mogła jej pomóc oni też ledwo dawali radę.

Wzięła telefon i otworzyła aplikację bankową stan konta był tragicznie niski. Wtedy wzrok zatrzymał się na wiadomości, którą od dni trzymała w szkicach, ale nigdy nie wysłała. Była adresowana do numeru znalezionego w internecie ktoś pisał, iż może pomóc z mlekiem dla dzieci. Anna próbowała, ale dostawała tylko puste obietnice.

Tej nocy, zdesperowana, napisała:

Cześć Nie lubię o to prosić, ale skończyło mi się mleko dla dziecka, a wypłatę mam dopiero za tydzień. Mój synek płacze i nie wiem, co robić. jeżeli mógłbyś pomóc, byłabym dozgonnie wdzięczna. Przepraszam, iż zawracam głowę, ale nie mam już do kogo się zwrócić. Dziękuję, iż przeczytałeś.

Z westchnieniem nacisnęła wyślij, nie zastanawiając się dłużej. Przyzwyczaiła się już do przepraszania za swoje problemy, ale teraz nie miała nic do stracenia. Z przygłuszonym szlochem opadła na krzesło, czekając na odpowiedź choć nie wierzyła, iż nadejdzie.

Kilka minut później telefon zadrżał.

Dzień dobry, tu Marek Nowak. Chyba pomyliłaś numer, ale rozumiem, iż jest ci teraz ciężko. Nie martw się o mleko załatwię, żebyście mieli wszystko, co potrzebne.

Anna wpatrywała się w ekran, nie wierząc własnym oczom. Nie miała pojęcia, kim był ten człowiek. Marek Nowak? Coś jej to imię przypominało, ale nie potrafiła skojarzyć. Część jej myśli podejrzewała oszustwo przecież naciągacze udają dobrych ludzi. Ale ten tekst brzmiał szczerze.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyszła kolejna wiadomość:

Mogę jutro wszystko dostarczyć. Skup się na sobie i dziecku, Anno. Już wszystko będzie dobrze.

Annie zabrakło tchu. To nie była ściema czuła to. Kimkolwiek był ten człowiek, jego pomoc była prawdziwa.

Łzy popłynęły same. Po raz pierwszy od lat Anna pozwoliła sobie na odrobinę nadziei.

Następnego dnia pod drzwiami pojawiła się paczka kilka kartonów mleka modyfikowanego i krótka notka:

Wiem, jak to jest. Mam nadzieję, iż to pomoże. jeżeli będziesz potrzebować czegoś jeszcze, daj znać.

Podpisano tylko: Marek Nowak.

Anna stała w miejscu, wpatrzona w kartony. Nigdy w życiu nie dostała tak hojnego prezentu, zwłaszcza od obcej osoby. Czy to naprawdę się dzieje? Czy to wszystko nie zniknie za chwilę?

Z niedowierzaniem zaczęła rozpakowywać paczki. W środku było wszystko pieluchy, chusteczki, mleko więcej, niż śmiała marzyć. Po raz pierwszy od miesięcy poczuła, iż może złapać oddech. gwałtownie zrobiła zdjęcie i wysłała wiadomość do Marka.

Dziękuję, Marku. Nie potrafię choćby wyrazić, co to dla mnie znaczy. Dzięki tobie mogę zatroszczyć się o synka jestem ci dozgonnie wdzięczna.

Odpowiedź przyszła natychmiast:

Cieszę się, iż mogłem pomóc. To nie jest jałmużna. To wsparcie dla kogoś, kto tego potrzebuje. Sam kiedyś byłem na twoim miejscu.

Anna mrugnęła. Marek był w takiej sytuacji? Nic o nim nie wiedziała. Był bogaty? Biznesmenem? Filantropem? Dlaczego w ogóle się nią przejmował?

Zanim zadała więcej pytań, przyszedł kolejny SMS:

Jeśli potrzebujesz czegokolwiek mleka, zakupów, cokolwiek powiedz. Mogę ci pomóc.

Anna osunęła się na krzesło, wpatrzona w ekran. Nie chciała nadużywać jego dobroci, ale wdzięczność była tak przytłaczająca, iż nie wiedziała, co odpowiedzieć. Kim był ten człowiek? Dlaczego to robił?

W końcu napisała:

Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie.

Odpowiedź przyszła szybko:

Bo wiem, co to znaczy czuć, iż toniesz. Łatwo myśleć, iż nikogo to nie obchodzi, ale zapewniam cię, Anno, iż tak nie jest. Mam możliwości, żeby pomóc. Po prostu chcę, żebyś ty i twój syn mieli lepszą szansę. Nikt nie powinien przechodzić przez to sam.

Dłonie Annie drżały. To było za dużo, żeby przetrawić. W głębi serca poczuła iskierkę nadziei pierwszy raz od lat. A jeżeli Marek naprawdę był odpowiedzią na wszystkie jej modlitwy?

Z dnia na dzień Marek przysyłał kolejne paczki każda większa niż poprzednia. Spłacił zaległy czynsz, gdy właściciel groził eksmisją, opłacił zakupy, kupił nowy wózek i łóżeczko dla Kacpra.

Aż pewnego dnia przyszedł SMS, który ściął Annie oddech:

Chciałbym się spotkać. Najwyższy czas, żebyśmy porozmawiali osobiście.

Anna była zdenerwowana. przez cały czas nie wiedziała, kim on naprawdę był. Czy to jakiś podstęp? A jeżeli miał ukryte zamiary? Ale jednocześnie czuła dziwną ekscytację. W końcu Marek już zmienił jej życie na tyle sposobów.

Umówili się na następne popołudnie w spokojnej kawiarni. Anna przyszła wcześniej, ściskając telefon. Nie wiedziała, czego się spodziewać wciąż nie mogła uwierzyć, iż to się dzieje naprawdę.

W końcu drzwi się otworzyły i wszedł mężczyzna, który emanował pewnością siebie. Wysoki, elegancki, z twarzą jak z okładki magazynu. Serce Annie zaczęło bić szybciej. To był on Marek Nowak.

Podszedł do jej stolika z ciepłym uśmiechem.
Anno powiedział, wyciągając rękę. Miło w końcu cię poznać.

Anna uścisnęła jego dłoń, wciąż nie wierząc.
Nie spodziewałam się, iż tak wyglądasz.

Marek się uśmiechnął.
Chyba zaskoczy

Idź do oryginalnego materiału