Po powrocie z pedagogicznego studiów, Weronika wróciła do rodzinnego miasta, do którego zawsze tęskniła. Już jako uczennica wiedziała, iż chce uczyć w swojej szkole – wszyscy w klasie znali jej marzenie i byli pewni, iż je spełni.
„Nasza Weronika to uparta dziewczyna, na pewno osiągnie to, co zamierza” – mówili koledzy i choćby nauczyciele.
Do szkoły wkroczyła pewna siebie młoda kobieta i skierowała się do gabinetu dyrektora:
„Dzień dobry, Pani Bronisławo”.
„Dzień dobry” – dyrektorka podniosła wzrok znad papierów i spojrzała przez okulary. – „Słucham… O rany, Weronika Jarosz, to ty?” Wstała zza biurka.
„Ja, osobiście, Pani Bronisławo. Obiecałam, iż będę tu uczyć – oto moje dokumenty.”
„Cieszę się, Weroniko… a twoje drugie imię? Agatonówna? Więc Weronika – nauczycielka historii. No proszę, spełniłaś marzenie.”
Tak zaczęła się jej kariera pedagogiczna. Uczniowie początkowo sprawdzali jej cierpliwość, ale z czasem zdobyła ich szacunek – a to wiele znaczy.
Niedługo potem poznała Arkadiusza – inżyniera w miejscowej fabryce. Spotykali się, a w końcu wzięli ślub. Już na początku związku Arkadiusz powiedział:
„Ożenimy się, ale dzieci od razu nie planujmy – najpierw trzeba stanąć na nogi.”
„Zgoda, ale nie przeciągajmy – rok, dwa. Co to za rodzina bez dziecka?”
Tak ustalili. Minęły trzy lata małżeństwa, gdy „życzliwi” donieśli Weronice, iż jej mąż romansuje z koleżanką z pracy. Uwierzyła od razu – Arkadiusz był przystojny, uwielbiał żarty i zawsze miał wokół siebie tłum znajomych.
W domu wybuchła awantura. W końcu Arkadiusz przyznał się, ale przysięgał, iż to się nie powtórzy.
„Przepraszam, Weronik, naprawdę. Nigdy więcej. Zraniłem cię, a na to nie zasłużyłaś.”
Weronika była zawiedziona. Przez jakiś czas żyli jak współlokatorzy, ale w końcu mąż odzyskał jej zaufanie. Wydawało się, iż zapomniała – przynajmniej on tak myślał. Stał się przykładnym mężem, szczególnie gdy dowiedział się, iż Weronika jest w ciąży. Postawiła go przed faktem:
„Arkadiuszu, zostanę mamą. Urodzę, choćby jeżeli się sprzeciwiasz.”
„Ależ nie sprzeciwiam się” – odparł szybko.
Na świat przyszła urocza córeczka – Ania. Były zmęczenie, nieprzespane noce, ale wszystko było dobrze. Arkadiusz nie patrzył już na inne kobiety – uwielbiał swoje dziewczyny i dbał o nie.
Z zewnątrz ich małżeństwo wyglądało na idealne. Minęły lata. Mimo ukrytej urazy do męża, Weronika stworzyła w domu atmosferę miłości. Ale o jego zdradzie nigdy nie zapomniała – tajemnica ciążyła jej przez całe życie.
„Dziewczyny, jedziemy do cyrku – kupiłem bilety!” – ogłosił pewnego dnia Arkadiusz.
„Tatusiu, tak bardzo chcę iść!” – cieszyła się mała Ania. „Mamo, założę moją niebieską sukienkę z kokardą!”
„Jesteś naszą królewną” – uśmiechnął się ojciec, patrząc na córkę.
Ania była zdolnym dzieckiem – uczyła się świetnie, nie sprawiała problemów. Weronika była dumna, gdy nauczyciele mówili:
„Ania pewnie też zostanie nauczycielką!”
„Nie, ona jest urodzonym technikiem – uwielbia fizykę i grzebanie z ojcem przy samochodzie w garażu” – odpowiadała ze śmiechem.
Lata szkolne minęły gwałtownie – Ania wyjechała na studia politechniczne, wracała tylko na święta i weekendy.
„Córeczko, jak nauki?” – dopytywał Arkadiusz.
„Świetnie, tato, nie martw się.”
Minęło ponad dwadzieścia lat małżeństwa. Nigdy nie wrócili do tematu drugiego dziecka – każdy myślał o tym po cichu, ale głośno nie rozmawiali.
Gdy Ania oznajmiła, iż po studniach bierze ślub z Jakubem, rodzice przyjęli to ze spokojem. Znali narzeczonego – porządny chłopak, też student.
„Rozsądna decyzja, najpierw finanse, potem małżeństwo” – pochwalił ojciec.
Plany pokrzyżowało jednak zdrowie Weroniki. Arkadiusz nalegał na badania, ale ona ciągle odkładała wizytę u lekarza. W końcu trafiła do szpitala – choroba okazała się ciężka. Ania i Jakub odłożyli ślub, skupiając się na pomocy matce. Niestety, Weronika odeszła.
Arkadiusz nie mógł sobie wybaczyć – czy to przez jego dawną zdradę? Po pogrzebie, gdy Ania porządkowała rzeczy matki, znalazła pożółkłą kopertę. W liście Weronika wyznała straszną prawdę: Arkadiusz nie był biologicznym ojcem Ani.
Gdy Weronika odkryła zdradę męża, w gniewie zemściła się, romansując z zastępczym nauczycielem geografii – Piotrem. Gdy zaszła w ciążę, postanowiła, iż dziecko będzie uważane za córkę Arkadiusza.
Ania była wstrząśnięta. Jej świat się zawalił. Po burzy emocji zdecydowała się porozmawiać z ojcem.
„Tato, musimy porozmawiać…” – zaczęła drżącym głosem.
Arkadiusz, choć zaskoczony, odpowiedział:
„Kochałem twoją matkę… i kocham ciebie jak córkę. To, kim jesteś, nie zmienia tego, co czuję.”
Ania zrozumiała, iż ojcostwo to nie tylko geny – to miłość, którą otrzymała przez całe życie. Postanowiła nie szukać Piotra. Arkadiusz był jej jedynym tatą.
Rok później Ania wyszła za Jakuba. Teraz mają synka, którego uwielbiają – tak samo jak dziadek Arkadiusz.