Siostra wychodzi za mąż, nie ma gdzie mieszkać, babcia przeprowadzi się do was: Babcia płakała, czując się niepotrzebna.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Kiedy ja i Patryk wzięliśmy ślub, od razu zaczęliśmy marzyć o własnych czterech kątach. Mieszkaliśmy w małym miasteczku pod Krakowem i mogliśmy liczyć tylko na siebie. Moi rodzice nie byli w stanie nam pomóc, a Patryk wychował się u babci, Heleny Janowicz, i nie chciał wracać do jej domu. Z własną matką prawie się nie kontaktował – pojawiała się tylko od święta, żeby odwiedzić starszą panią. Dla Patryka była obca: miała nowego męża i małą córeczkę, a syn dawno przestał się liczyć.

Wzięliśmy kredyt hipoteczny i harowaliśmy jak woły. Chcieliśmy gwałtownie spłacić część rat, żeby móc spokojnie myśleć o dziecku. Patryk pożyczył trochę złotówek od matki, ale gwałtownie oddał. Przez pięć lat oszczędzaliśmy na wszystkim i w końcu kredyt był prawie spłacony. Odetchnęliśmy z ulgą – choćby gdybym poszła na macierzyński, dałoby się ogarnąć raty. Kiedy już zdecydowaliśmy się na dziecko, okazało się, iż zostaniemy rodzicami. Właśnie tego dnia, gdy mieliśmy świętować, do drzwi zapukała teściowa, Grażyna. Jej wizyta spadła na nas jak grom z jasnego nieba.

— A co to za okazja? — rzuciła sarkastycznie, obrzucając nas wzrokiem.

Podzieliliśmy się radosną nowiną, ale choćby nie drgnęła. Zamiast gratulacji, wycedziła:
— Nie po to przyszłam. Patryk, twoja siostra, Kinga, wychodzi za mąż. Nie ma gdzie mieszkać. Babcia się do was wprowadzi, więc przygotujcie miejsce.

— Dlaczego do nas? — zdębiał Patryk.
— Wychowała cię, więc bądź wdzięczny i pomóż — odcięła Grażyna.
— Mamo, ona ma swoje mieszkanie! Czemu Kinga nie może tam mieszkać?

Rozmowa skończyła się potokiem oskarżeń. Teściowa trzasnęła drzwiami i wyszła. Następnego dnia babcia stanęła u naszego progu, ściskając chusteczkę i płacząc. „Tylko wam zawadzam, nikomu nie jestem potrzebna” — szepnęła, a mnie serce pękło. Patryk przytulił ją: „Nie płacz, babciu, wszystko będzie dobrze”. Ale ja już czułam, iż nasze życie zaraz zamieni się w koszmar.

Po wprowadzeniu Heleny Janowicz zaczęło się piekło. Teściowa wpadała o każdej porze, bez zapowiedzi. Twierdziła, iż ma prawo odwiedzać matkę. Po jej wizytach zaczęły ginąć drobiazgi. Należytki, ale i tak wkurzające: raz waza, którą tak zachwycała się, raz figurka z półki. Milczałam, ale we mnie gotowało się. Potem Kinga zabrała babci telewizor – ten sam, który my z Patrykiem kupiliśmy, żeby Helenka mogła oglądać swoje seriale. Babcia opowiedziała, iż wnuczka po prostu spakowała go do pudełka i wyszła, choćby nie tłumacząc się. Co gorsza, Kinga zabierała całą emeryturę, zostawiając staruszkę bez grosza.

Pewnego dnia Helena nie wytrzymała i powiedziała córce:
— Skoro tak często tęsknisz i przychodzisz, mogę wrócić do siebie. Kinga nie ma dzieci, a Patryk niedługo zostanie ojcem.

Po tym teściowa rzadziej się pokazywała. Pewnie się wystraszyła, iż babcia naprawdę odbierze mieszkanie. Rok po narodzinach naszego syna wróciłam do pracy – babcia z euforią zajęła się prawnukiem. Znów zaczęliśmy marzyć o większym mieszkaniu: w dwupokojowcu zrobiło się ciasno. Helena pewnego dnia powiedziała, promieniejąc:
— Kinga jest w ciąży i prosi, żebym pomogła z dzieckiem. Ale ja już się tu zadomowiłam, nie chce się ruszać. Kupimy trzypokojowe i poczekamy na naszą księżniczkę!

Wierzę, iż tak będzie. Ale za każdym razem, gdy przypominam sobie łzy babci i bezczelność teściowej, czuję, jak w środku wrze mi krew. Nasza rodzina zasługuje na spokój, i zrobię wszystko, żeby bronić jej przed tymi, którzy widzą w nas tylko korzyść.

Idź do oryginalnego materiału