Słowa kobiety podczas zakupów mnie zmroziły. Nie róbcie tego dzieciom!

mamadu.pl 10 miesięcy temu
Zdjęcie: Mała dziewczynka nie mogła w sklepie opanować płaczu. fot. nadezhda1906/123rf.com


W sklepach i innych miejscach publicznych czasami można mimowolnie być świadkami różnych scen, w których udział biorą dzieci. Przeczytajcie opowieść czytelniczki, która zauważyła w sklepie płaczące dziecko. Słowa, jakie usłyszała z ust jej opiekunki, sprawiły, iż ją zamurowało.


Zakupy z dzieckiem


"Jestem mamą 3 dzieci: dwójka chodzi do podstawówki, a najmłodszy, 5-letni, syn do przedszkola. Wiem, jak czasami macierzyństwo bywa ciężkie, a matki mogą być sfrustrowane, zmęczone i przepełnione złością z powodu choćby codziennych obowiązków. Mówię o tym wszystkim, bo byłam ostatnio świadkiem sytuacji, na którą nie zareagowałam, a teraz bardzo żałuję" – zaczyna swój list nasza czytelniczka.

"Będąc w sklepie z dwójką starszych dzieci, robiliśmy zakupy spożywcze na kolację – dzieciaki same wybierały składniki na sałatkę, więc dość długo staliśmy przy stoisku z warzywami. W czasie, kiedy córka i syn wkładali samodzielnie do wózka produkty, na co im pozwoliłam, miałam sekundę, żeby rozejrzeć się po alejce. Moją uwagę przykuła kobieta stojąca w dość długiej kolejce do kasy. Z panią stała na oko 5-letnia dziewczynka, skojarzyła mi się z moim własnym synem w tym wieku".

Zła i zmęczona płaczem podopiecznej


Mama trójki dzieci opowiada o sytuacji, którą zaobserwowała: "Kobieta była dość mocno zirytowana, wręcz zła. Widać to było po jej zaciśniętych ustach i oczach, którymi kilkakrotnie przewróciła, patrząc na dziecko. Mała chlipała i w ogóle nie mogła się uspokoić. Szczerze mówiąc, od razu poczułam ochotę, by podejść do niej i ją przytulić, zapewnić, iż wszystko będzie ok.

Nie mam pojęcia, dlaczego płakała, ale jej widok poruszył we mnie jakąś matczyną stronę, która chce pocieszać i ratować dzieci. Empatia to jedno, ale z drugiej strony były to dla mnie całkowicie obce, przypadkowe osoby – zarówno kobieta, jak i dziecko. Nie wiem, czy ta pani była jej mamą, opiekunką, ciocią... Po prostu bardzo poruszył mnie widok tego, jak łzy dziecka wywoływały w niej irytację.

Znam ten stan z własnych doświadczeń, wiem, iż czasami naprawdę kilka trzeba, żebym wybuchła, kiedy każde z dzieci chce ode mnie czegoś innego, a ja dodatkowo jestem zmęczona i przebodźcowana. Starałam się więc jej nie oceniać i dlatego też chyba nie zareagowałam w ogóle".

Dbajcie o emocje


"Chwilę później stanęłam z dwójką swoich dzieci w tej długiej kolejce, a kobieta z płaczącą dziewczynką, która już tylko chlipała i pociągała nosem, były dosłownie 2 osoby przed nami. Już zbliżały się adekwatnie do kasy, kiedy pani odwróciła się w stronę małej i rzekła z pretensją: 'Długo tak jeszcze masz zamiar się mazać? Ile ty masz lat?!'. Kiedy to usłyszałam, zamurowało mnie.

Pomyślałam, iż ile lat by nie miała, ma prawo wyrażać uczucia i dawać upust swoim emocjom, bo to zdrowsze niż duszenie ich w sobie. Szkoda, iż jej opiekunka tego nie wie i nie rozumie, skupiając się wyłącznie na swoich negatywnych odczuciach. Przecież takie 5-letnie dziecko często choćby nie rozumie, dlaczego płacze.

Zrobiło mi się smutno, a teraz jeszcze dodatkowo mam wyrzuty sumienia, iż nie podeszłam i nie zareagowałam. Być może, gdybym powiedziała tej kobiecie, iż ją rozumiem, wspieram, ale też proszę o niekrzywdzenie dziecka, przyniosłoby to jakiś skutek..." – komentuje całą sytuację nasza czytelniczka.

Idź do oryginalnego materiału