Starożytna zagadka

polregion.pl 4 godzin temu

**Dawnikowa Tajna**

W domu Arkadiusza i Anny panowała radość. Tego dnia ich jedyny syn, Marek, brał ślub z ukochaną dziewczyna, Dagmarą. Marek od dawna nie mógł zasnąć, co chwilę spoglądał na zegarek, obawiając się, iż się spóźni lub z czymś nie zdąklekał. Był bardzo zdenerwowany w końcu to jego pierwszy ślub.

Czas na ten dzień czekałem tak długo. Wreszcie moją ukochaną Dagniarę będę mówił żoną. Najdroższą żoną. Będziemy z nią szczęśliwi, bo ona też mnie kocha takie myśli krążyły po głowie pana młodego.

Dagmara również obudziła się w świetnym nastroju. To był najważniejszy dzień w jej życiu ślub z Markiem.

Pewnie już nie śpi i denerwuje się w swoim domu pomyślała z uśmiechem o swoim przyszłym mężu.

Dziś zostaniemy mężem i żoną, a to znaczy, iż każdego ranka będziemy budzić się razem. Nasza miłość zwyciężyła. Przed nami tylko szczęście.

Dagmara cieszyła się na myśl o przyszłości. Jednak życie to nie bułka z masłem na drodze pojawiają się i dobre, i złe chwile, trudne decyzje, a czasem problemy bez rozwiązania. Najtrudniejsze to przejść przez nie, nie tracąc bliskich.

Rodzice z obu stron początkowo nie byli zachwyceni wyborem swoich dzieci. Każdem rodzicoż wydawało się, iż ich córce potrzebny jest wyjątkowy mąż, a synowi wyjątkowa żona. Ale młodzi nikogo nie słuchali. Byli szczęśliwi razem i nic nie mogło tego zmienić.

Ślub wypadł znakomicie. Wszyscy byli zadowoleni. Panna młode błyszczniała szczęściem, a pan młode też nie ustępował jej uśmiechem. Rozpoczęło się ich wspólne życie. Marek i Dagmara snuli plany, marzyli o dzieciach, o własnym dużym domu.

Najpierw urodzi się syn mówił z przekonaniem Marek. Będzie następca.

Marek, a ja chcę córeczkę. Będę jej kupować śliczne szka i wiązać włosy w kokardki odpowiadała żona.

Ale w sumie zgadzali się, iż nieważne, czy pierwsze będzie chłopcem, czy dziewczynką to i ich ogromne szczęście. Będą kochać to dziecko bez względu na wszystko.

Minął rok małżeństwa, a Dagmara wciąż nie zaszła w poród. Oboje bardzo tego pragnęli, żona choćby po kryjomu płakala, bojąc się, iż może być bezpłodne.

Ale po półt roku nadeszła długo wyczekiwana radosna nowina.

Marek, będziemy mieć dziecko! oznajmiała uradowana żona, wracając z przyliklinika.

Cieszyli się wszyscy przyszli rodzice, dziadkowie. I w końcu, w wyznaczonym czasie, urodził się synek, Jacuś.

Mówiłem, iż pierwszy będzie chłopak przypomniał Marek rodzicom.

Ze wzięli Dagmarę z Jacuskiem prawie całą rodzina, przywieźli mnóstwo prezentów, gratulowali młodym rodzicom, zachowując się nad ich pierwszeńcem. Wszyscy byli szczęśliwi. Młodzi mieszkali u rodziców Dagmary mieli duże, trzypokojowe mieszkanie, więc miejsca starczało.

Z czasem Anna, matka Dagmary, zaczęła zauważać, iż z Arkadiuszem dzieje się coś niepokojącego. Chodził pochmurny, zwłaszcza gdy patrzył na śpiącego wnuka. Pewnego dnia nie wytrzymał i wybuchnął:

Aniu, przyjrzyj się wnukowi. Nie wydaje ci się dziwne, iż u nas, jasnych blondynów, urodził się chłopiec z ciemnymi włosami i śniadą cerą?

Żona machnęła ręką.

Co ty, Arku! Dzieci się zmieniają. Włosy mu wypadną i odrosną jasne, tak jak u rodziców.

Czas mijał. Jacuś rósł, ale włosy i cera pozostawały ciemne. Już samodzielnie dreptał, bawił się. Rodzice i babcia uwielbiali chłopca, ale dziadek Arkadiusz wciąż nie mógł się z tym pogodzić. Czasem przychodzili krewni i zachwycali się sympatycznym dzieckiem. Żartowali bez złośliwości, wspominając rodzinę z podobnymi rysami.

Pewnego dnia Arkadiusz nie wytrzymał. Nie mógł dłużej tłumić podejrzeń. Postanowił porozmawiać z synem.

Marek, naprawdę nie widzisz, iż twój syn do was nie podobny? Jak możesz być spokojny, patrząc na niego? To nie nasz wnuk.

Marek obraził się na ojca.

Czy ty sugerujesz, iż moja Dagmara cięło cudzołożyła? O co ci chodzi?

A ty co myślisz? Jacek nie ma w sobie nic z naszej rodziny. U nas zawsze byli jasnowłosy.

Nie waż się tak mówić o mojej żonie! przerwał mu syn. Ona kocha tylko mnie i koniec tematu.

Arkadiusza rozwłścieczyły te słowa. Postanowił udowodnić, iż wnuk nie jest z ich krwi. W tajemnicy, bawiąc się z chłopcem, zebrał próbkę jego śliny przy pomocą patki do uszu.

Minęło trochę czasu. Arkadiusz wracał do domu, gdy Marek wychodził właśnie ze sklepu z tortem, by uczcić rocznicę poznania się z żoną.

Niedługo przed domem zadzwonił telefon to był ojciec.

Synu, gdzie jesteś? Musimy porozmawiać

Jako pod domem, za chwilę będę.

Gdy Marek wszedł do mieszkania, Dagmary nie było wyszła z synem na spacer. Ojciec nie zczekał z rozmową.

Proszę, poprztaj się powiedział triumfalnie, owczając przed synem arkusz papieru.

Marek patrzył, nie rozumiejąc.

Co to, tato?

Wyjaśniam. Zrobiłem test na pokrewieństwo z Jankiem. Wynik negatywny to nie mój wnuk.

Marek był w szok. Przez głowę przelatywały mu najgorsze myśli. Gdy otrząsnął się z pierwszego wrażenia, poczuwał na żonę. W końcu Dagmara wróciła z Jacusiem, uciesza się, widząc męża w domu. Ale gdy spojrzała mu w oczy, przeraziła się nigdy go nie widziała w takim stanie.

Okazuje się, iż jesteś zdenerwicą i zdrajczyną rzucił jej w twarz. A ja cie broniłem. Jak mogłaś mi to zrobić?

Dagmara nic nie rozumiała. Ze łzy w oczach błagała o wyjaśnienie. Wtedy cisnął w nią wydrukiem.

Chociaż wiesz, od kogo masz to dziecko? nazwał ją brzydkim słowem.

O czym ty, Marek?

O tym, iż to nie mój syn. Ojciec zrobił test. Pakuj się

Idź do oryginalnego materiału