Syn Wiktorii w tym roku kończy studia, a latem planuje ślub. Młodzi muszą gdzieś zamieszkać, więc liczą na to, iż mama odda im swoje mieszkanie. Rodzina narzeczonej nie ma możliwości pomóc. Ale Wiktoria nie chce oddawać mieszkania, uważa, iż młodzi powinni sami rozwiązać swoje sprawy mieszkaniowe.

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

– Mam bardzo trudną sytuację! – opowiada czterdziestopięcioletnia Wiktoria. – Mój syn postanowił się ożenić. I teraz wszyscy są pewni, iż musimy pomóc młodym, bo mamy „wolne” mieszkanie. Syn, jego narzeczona, jej rodzina, a choćby mój mąż! A ja nie chcę wyrzucać lokatorów i wpuszczać młodych do mojego mieszkania. W końcu to nie ja zmuszam ich do ślubu – sami podjęli decyzję. Niech więc teraz sami też coś wymyślą w kwestii mieszkania! Skoro są dorośli i podejmują dorosłe decyzje.

Syn Wiktorii w tym roku kończy studia – a latem ma ślub.

W tej chwili Wiktoria mieszka z mężem i synem w ładnym dwupokojowym mieszkaniu, a do tego rodzina ma też małe jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach miasta, za które dopiero co spłacili kredyt. To jednopokojowe Wiktoria kupiła z myślą o emeryturze – jako zabezpieczenie dla siebie i męża. Żeby je spłacić, przez kilka lat odmawiała sobie wielu rzeczy.

To mieszkanie w tej chwili wynajmuje lokatorom i przynosi ono dodatkowe środki do domowego budżetu. Choć Wiktoria i jej mąż pracują i dobrze zarabiają, pieniądze z najmu często ratują ich w trudniejszych miesiącach. Teoretycznie mogliby się bez nich obyć, ale na emeryturze Wiktoria bardzo na to mieszkanie liczy.

A teraz okazuje się, iż nie tylko ona ma na nie nadzieję. Syn z przyszłą żoną też muszą gdzieś mieszkać, a przecież „wolne” mieszkanie jest pod ręką. Rodzina narzeczonej nie ma jak pomóc – dziewczyna też pochodzi z miasta, ale tam w małym mieszkaniu mieszkają już tłocznie: młodsza siostra uczennica i starsza babcia. Cała rodzina adekwatnie tylko czeka, aż starsza córka wyjdzie za mąż i zrobi się trochę więcej miejsca.

Nikt oczywiście nie mówi tego wprost, ale widać, iż bardzo liczą na pomoc. A Wiktoria bardzo nie chce wpuszczać młodych na stałe do mieszkania, które właśnie zaczęło na siebie zarabiać.

– Bo wpuścić jest łatwo, a jak potem powiedzieć, żeby się wynieśli z miejsca, które już zdążyli urządzić po swojemu? – rozmyśla Wiktoria. – A jeżeli będą mieli dziecko? Prędzej czy później to się wydarzy.

Dobra przyjaciółka Wiktorii jest dokładnie w takiej samej sytuacji. Wpuściła córkę do mieszkania kupionego z myślą o emeryturze i co? Urodziły się tam dwie wnuczki i nikt choćby nie wspomina o wyprowadzce. Bo gdzie się przeprowadzą? Przecież nie na ulicę. Na początku było ustalone: „mieszkajcie, odkładajcie na swoje, a potem się urządźcie, to mieszkanie będzie dla mnie”. Ale nie udało się uzbierać. I nie wiadomo, kiedy się uda.

– Przecież nie wyrzucę własnej córki z dziećmi! – wzdycha przyjaciółka. – I choćby nie wypada brać od nich pieniędzy za wynajem. Córka ledwie pracuje, młodszy wnuk ciągle choruje, nie chodzi do przedszkola… Niech lepiej wyjadą nad morze na wakacje niż płacą matce za dach nad głową. Nie żyliśmy dostatnio, nie ma co zaczynać teraz.

Wychodzi więc na to, iż matka zrobiła niedźwiedzią przysługę – młodzi nie mieli żadnej motywacji, by kupić coś swojego.

Wiktoria doszła więc do wniosku, iż jeżeli wpuści młodych do mieszkania – to trzeba się z nim pożegnać. Bo wyrzucić później rodzinę z dzieckiem, a może z dwójką, to jeszcze gorzej niż od razu powiedzieć „nie”. A wtedy syn nigdy nie zdobędzie własnego kąta – po co, skoro już ma dach nad głową? Lepiej co miesiąc zmieniać telefon albo jeździć na wakacje niż spłacać kredyt.

Ale z drugiej strony – jak odmówić? Kazać młodym wynajmować? Teoretycznie to rozsądne, ale praktycznie – wszyscy będą patrzeć krzywo: teściowie, narzeczona, znajomi. Przecież wszyscy wiedzą, iż mają wolne mieszkanie. A co, szkoda go dla własnego dziecka? Zwłaszcza iż przecież na emeryturze jeszcze nie są, a młodzi też chcą pożyć – teraz, póki młodość.

I Wiktoria już sama nie wie, co robić – oddać mieszkanie, które kupowała na starość, czy może pomóc finansowo w wynajmie czegoś innego? Choć młodzi raczej się na to nie zgodzą – ciągle liczą, iż Wiktoria jeszcze zmieni zdanie i odda im klucze.

Idź do oryginalnego materiału