Szczęście córki jest bezcenne

polregion.pl 7 godzin temu

Marianna Kowalska mieszka sama i ciągle narzeka sąsiadom na niewdzięczną córkę i wnuczkę, które zostawiły ją samą.

– Całe życie im poświęciłam, a te najbliższe okrutne i bezduszne nie doceniły i rzuciły mnie na pastwę losu.

Marianna to jeszcze sprawna starsza pani, narzeka na swoich, ale nie wspomina, iż córka Bożena co miesiąc daje jej pieniądze, a wnuczka Zosia kilkakrotnie próbowała się z babcią pogodzić. Ta jednak stawiała warunek zgoda tylko wtedy, jeżeli Zosia rozwiedzie się z mężem. Dziewczyna za każdym razem ciężko wzdychała i odchodziła.

Zosia ma teraz własną rodzinę, wyszła za mąż za Krzysztofa. Oboje skończyli studia i znaleźli pracę. Mieszkają u matki Krzysztofa, ale planują wziąć kredyt hipoteczny na mieszkanie, zwłaszcza iż spodziewają się dziecka.

To, jak wyszła za Krzysztofa, to cała historia. Ileż musiała wytrzymać od Marianny, swojej babci.

Pewnego wieczoru wróciła do domu i już od progu radośnie oznajmiła:

– Mamo, babciu, Krzysiek i I postanowiliśmy się pobrać! Miała dziewiętnaście lat, całe życie przed sobą, czuła się szczęśliwa, śmiała się wesoło.

Babcia powoli podniosła na nią wzrok, jakby nie wierząc własnym uszom, a matka Bożena spuściła głowę i milczała. Zosia nie rozumiała, dlaczego nie cieszą się z nią.

– Mamo, babciu, czy wy mnie słyszycie? spytała zdziwiona. Wychodzę za mąż!

– Nie ma mowy nagle ostro stwierdziła Marianna. Za mąż wychodzi. I dobry humor Zosi natychmiast zniknął.

– Jak to nie ma mowy? Babciu, co z tobą? Mamo… Zosia zamilkła na chwilę. Myślałam, iż się ucieszycie, a tu takie niezrozumiałe reakcje…

– Pewnie jesteś w ciąży? surowo spytała babcia.

– Nie, skąd ci to przyszło do głowy? jeżeli ktoś się żeni, to od razu musi być w ciąży? odparła wnuczka.

Bożena siedziała w milczeniu, unikając wzroku córki.

– No to dobrze, to świetnie. W takim razie zapomnij o tym ślubie aż do końca studiów. Siadaj do kolacji powiedziała Marianna.

– Nie chce mi się, jedliśmy z Krzyśkiem pizzę odparła zdezorientowana Zosia, nie rozumiejąc, dlaczego babcia przyjęła jej wiadomość jak zimny prysznic.

Dziwne, iż matka milczy. Zosia śpieszyła się do domu, by podzielić się radością, liczyła, iż bliscy ją wesprą.

– Mamo, dlaczego nic nie mówisz?

Bożena jakby się ocknęła, zmarszczyła brwi i spojrzała na córkę. Potem przestraszonym wzrokiem spojrzała na babcię, westchnęła ciężko i odparła:

– Zosieńko, babcia ma rację. Jeszcze dla ciebie za wcześnie na małżeństwo, musisz skończyć studia. Poza teraz to nie w modzie tak wcześnie wychodzić za mąż powiedziała ze smutnym uśmiechem.

– Mamo, mam gdzieś, co jest modne! Ja i Krzysiek się kochamy, pobierzemy się, a studia i tak skończymy, nie martwcie się. Wychodzę za mąż, cokolwiek byście nie mówili. Już podjęliśmy decyzję.

Babcia nie wytrzymała i warknęła do Bożeny:

– No i doczekałaś się! Jabłko nie padło daleko od jabłoni. Twoja córka chce wyjść za takiego samego biedaka jak ty kiedyś. Dobrze, iż w porę ją powstrzymam…

Zosia nie rozumiała. Ojca nigdy nie znała ani nie widziała. Spojrzała na matkę, która pochyliła głowę jeszcze niżej.

– Babciu, mama też miała wyjść za mąż? Za mojego ojca? podejrzliwie spytała wnuczka.

Babcia odpowiedziała z pogardą:

– Za kogo niby miała wychodzić? Za kolejnego biednego studenta bez grosza przy duszy. Tak, zabroniłam jej tego małżeństwa.

– Ale dlaczego biedny? Teraz ma własną firmę cicho odpowiedziała Bożena, a babcia ze zdumieniem spytała:

– Ty się z nim kontaktujesz? Tego jeszcze brakowało!

– Tak, kontaktuję się. Odnalazł mnie w mediach społecznościowych, teraz rozmawiamy odparła Bożena z lekkim wyzwaniem. Ale mieszka w innym mieście. Jak wyjechał do rodziców po studiach, tam został.

Zosia patrzyła na matkę w szoku.

– Mamo, opowiedz mi wszystko. Zawsze mówiłyście z babcią, iż on cię zostawił, gdy tylko dowiedział się o ciąży, a teraz okazuje się, iż mieliście się pobrać. Co w takim razie się stało?

Matka i babcia wymieniły spojrzenia, Bożena spuściła głowę, a Marianna oznajmiła:

– Tak, ja przeszkodziłam powiedziała twardo. Tak, to ja zabroniłam twojej matce wyjść za tego gołodupca. Zakazałam, żeby była szczęśliwa. Moje życie nie się nie ułożyło. Myślałam, iż przynajmniej twoja matka spełni moje nadzieje i wyjdzie za porządnego człowieka. A ona zakochała się w tym studencie, który miał jeszcze trzech młodszych braci. I co jej mógł zaoferować? Gromadę krewnych i życie w sublokatorskim mieszkaniu?

Zosia patrzyła na babcię i matkę w osłupieniu. Okazało się, iż całe życie okłamywały ją w sprawie ojca, a ona w to wierzyła.

– Mamo, dlaczego? Dlaczego nie walczyłaś o miłość? spytała córka, wpatrując się jej w oczy.

Bożena skuliła się i nie patrzyła na córkę.

– Z kim tu walczyć? znów surowo spytała babcia. Ze mną? To bez sensu, bo postawiłam jej ultimatum albo ja, albo ten biedny student.

Wnuczka nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Zosia zamarła, patrząc na matkę i babcię ze zdumieniem. Może znowu ją okłamują?

– Jak to możliwe? Jak babcia mogła postawić taki warunek, a mama się na to zgodzić?

– Mamo, dlaczego?

– I co miałam zrobić, córeczko? Studiowałam razem z twoim ojcem, jak mielibyśmy przeżyć za dwie stypendia? A do tego ty byś się urodziła. Pewnie musiałabym rzucić studia. Na pomoc jego rodziców nie było co liczyć, mieli dużą rodzinę.

– Mamo, próbowałaś żyć po swojemu? wykrzyknęła Zosia. Podd- Mamo, próbowałaś żyć po swojemu? wykrzyknęła Zosia. Poddawałaś się i nie walczyłaś o swoje szczęście, tak łatwo z niego zrezygnowałaś? A on też się poddał?

Zosia patrzyła na matkę ze smutkiem i współczuciem.

– Nie, jak to poddał? odparła Bożena. Długo kręcił się pod naszym blokiem, aż w końcu powiedziałam, iż wezwę policję. Babcia sama się z nim rozprawiła i zabroniła jej przyjeżdżać.

Wnuczka spojrzała na Mariannę z gniewem.

– Wiesz co, babciu? Mam gdzieś twoje zakazy powiedziała bez zastanowienia. Mam gdzieś twoje dobro. Pójdę do pracy, będę dorabiać w weekendy, ale nie zrezygnuję ze swojego szczęścia. Wyjdę za Krzysztofa i tyle. Nie licz na to, iż się zgodzę dodała wyzywająco.

– Mamo, a dlaczego później już nie wyszłaś za mąż? spytała cicho.

Babcia znów wtrąciła się z pogardą.

– A za kogo niby miała wychodzić? Za nieudaczników, którzy jej się podobali. Odrzucała wszystkich, których jej proponowałam.

Nagle Bożena ożywiła się, spojrzała na dorosłą córkę jasnym wzrokiem.

– Wiesz co, Zosiu? Wyjdź za Krzysztofa. Będę bardzo szczęśliwa, jeżeli choć ty będziesz miała to, czego ja nie miałam. jeżeli to twoja droga wszystko się ułoży, a jeżeli nie, to i tak znajdziesz swoje szczęście gdzie indziej. Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa. I żeby to była twoja decyzja, a nie babci. Żyj i ciesz się swoim życiem. Ja kiedyś posłuchałam…

Ale Marianna przerwała jej, rzucając się na córkę jak furia.

– Co ty wygadujesz? Czego uczysz swoją córkę?!

– Uczę ją, by żyła po swojemu, a nie po twojemu. I nie mieszaj się w życie Zosi. Zniszczyłaś moje życie, a teraz z euforią robisz to samo z życiem wnuczki. Nie pozwolę ci zrujnować jej szczęścia powiedziała Bożena twardo.

Marianna oniemiała. Po raz pierwszy widziała córkę tak stanowczą. Całe życie była uległa, nie sprzeciwiała się, a teraz nagle się zbuntowała. I to przez kogo? Przez jakiegoś Krzysztofa.

– To się nie uda! tupnęła nogą babcia.

– Babciu, nie tup, bo się nie boję i myślę własną głową. jeżeli zdecydowałam się wyjść za Krzysztofa tak będzie. A ty mi nie rozkazuj. Przynajmniej mam mamę po swojej stronie.

– Patrzcie ją, jaka odważna! warknęła Marianna. No, zobaczymy… Jak ten twój Krzysiek tu przyjdzie, to mu gwałtownie pokażę, gdzie jego miejsce.

– Dzięki za ostrzeżenie, babciu. W takim razie choćby go z tobą nie zapoznam odparła zimno Zosia.

Marianna wściekła się. Nie udało jej się zatrzymać wnuczki przy sobie ta miała swoje zdanie, a babcia tego nie znosiła. Jak tyran uważała, iż wszyscy powinni jej słuchać. Z Bożeną sobie poradziła w młodości, myślała, iż i z Zosią będzie łatwo.

Ślub Zosi i Krzysztofa był piękny. Babcia nie przyszła, ale wnuczka się tym nie przejęła.

– I dobrze, jeszcze by wszystkim zepsuła nastrój powiedziała do Krzysztofa.

Bożena była szczęśliwa, iż córka wychodzi za ukochanego człowieka. Myślała z ulgą:

– Przynajmniej Zosia miała odwagę się babci postawić. Ja nie potrafiłam i przez to całe życie byłam nieszczęśliwa. Ale nic straconego Paweł też mi się oświadczył i się zgodziłam. Oho, będzie awantura…

Wesele wypadło wspaniale, młodzi zamieszkali u rodziców Krzysztofa. Dwie tygodnie później Bożena powiedziała córce:

– Twój ojciec oświadczył mi się i przyjęłam. Zaprasza mnie do siebie, rozwiódł się trzy lata temu. Nie może się przeprowadzić, bo ma tam firmę, dom, wszystko poukładane.

– Mamo, jak się cieszę! Nie wahaj się ani chwili. Dostałaś drugą szansę nie możesz tego zmarnować. W końcu poznam swojego ojca. A babcia… Niech zostanie sama i się zastanowi. Oczywiście, nie zostawimy jej bez pomocy.

Paweł w końcu spotkał się z córką. Później aktywnie uczestniczył w jej życiu, pomógł choćby z wkładem własnym na mieszkanie.

Bożena wyjechała do niego, wzięli ślub i wreszcie poznała, czym jest prawdziwe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału