Szczęście córki droższe
Halina Nowak mieszka sama i nieustannie narzeka sąsiadom na niewdzięczną córkę i wnuczkę, które zostawiły ją samą.
— Całe życie im poświęciłam, a te najbliższe — okrutne i bezduszne — nie doceniły tego i zostawiły mnie na pastwę losu.
Halina to jeszcze krzepka starsza pani, narzeka na swoich, ale nie wspomina, iż córka Ewa co miesiąc daje jej pieniądze, a wnuczka Kinga wielokrotnie próbowała się z babcią pogodzić. Ta jednak stawiała warunek — pogodzi się z nią tylko wtedy, gdy Kinga rozwieje się z mężem. Kinga za każdym razem ciężko wzdychała i odchodziła.
Kinga ma już swoją rodzinę, wyszła za mąż za Jacka. Oboje skończyli studia i znaleźli pracę. Mieszkają u matki Jacka, ale planują wziąć mieszkanie na kredyt, zwłaszcza iż spodziewają się dziecka.
To, jak wyszła za Jacka, to już zupełnie inna historia. Ileż musiała znieść od Haliny, swojej babci.
Pewnego wieczoru Kinga wróciła do domu i od progu radośnie oznajmiła:
— Mamo, babciu, postanowiliśmy z Jackiem wziąć ślub! — Miała dziewiętnaście lat, całe życie przed sobą, rozpierały ją emocje, śmiała się wesoło.
Babcia powoli uniosła na nią wzrok, jakby nie wierząc własnym uszom, a matka Ewa spuściła głowę i milczała. Kinga nie rozumiała, dlaczego nie cieszą się razem z nią.
— Mamo, babciu, nie słyszałyście, co powiedziałam? — spytała zdziwiona. — Wychodzę za mąż!
— Nie ma mowy! — nagle ostro odparła Halina. — Wychodzi za mąż… — a dobrego humoru wnuczki jak ręką odjął.
— Jak to nie ma mowy? Babciu, co z tobą? Mamo… — krótko zawiesiła głos. — Myślałam, iż się ucieszycie, a tu taka dziwna reakcja…
— Chyba jesteś w ciąży? — surowo zapytała babcia.
— Nie, skąd ci to przyszło do głowy. Jak się wychodzi za mąż, to od razu musi być ciąża? — odrzekła Kinga.
Ewa milczała, unikając spojrzenia córki.
— No to dobrze. W takim razie zapomnij o tym małżeństwie aż do końca studiów. Siadaj do kolacji — nakazała Halina.
— Nie jestem głodna, jedliśmy z Jackiem pizzę — odparła Kinga zdezorientowana, nie rozumiejąc, dlaczego babcia przyjęła jej wiadomość tak wrogo.
Dziwne. Matka milczy. Kinga śpieszyła się do domu, by podzielić się radością, sądziła, iż najbliżsi ją wesprą.
— Mamo, dlaczego nic nie mówisz?
Ewa jakby ocknęła się, zmarszczyła brwi i spojrzała na córkę. Potem przestraszonym wzrokiem rzuciła w stronę babci i, ciężko wzdychając, odparła:
— Kinguś, babcia ma rację. Jeszcze dla ciebie za wcześnie na ślub, trzeba skończyć studia. I teraz nie modne jest tak wcześnie wychodzić za mąż. — Wymusiła smutny uśmiech.
— Mamo, mam gdzieś, czy to modne, czy nie. My z Jackiem się kochamy, weźmiemy ślub, a studia skończymy, nie martwcie się. I na pewno wyjdę za mąż, cokolwiek byście nie mówili. Już z Jackiem postanowiliśmy.
Babcia nie wytrzymała i warknęła na Ewę:
— No i doczekałaś się! Jabłko nie padło daleko od jabłoni. Twoja córka też chce wyjść za takiego samego gołodupca jak ty wtedy. Dobrze, iż ja w porę interweniuję…
Kinga nie rozumiała. Ojca nigdy nie znała i nie widziała. Spojrzała na matkę, która jeszcze niżej spuściła głowę.
— Babciu, mama też miała wyjść za mąż? Za mojego ojca? — podejrzliwie spytała wnuczka.
Babcia odparła z pogardą:
— A za kogo niby miała wychodzić? Za takiego samego biednego studenta. Tak, zabroniłam jej tego małżeństwa.
— Ale dlaczego biednego, przecież teraz ma firmę — cicho odezwała się Ewa. Babcia zdziwiła się:
— Ty się z nim kontaktujesz? Tylko tego brakowało.
— Tak, odnalazł mnie w mediach społecznościowych, teraz rozmawiamy — odparła Ewa z wyzwaniem. — Ale mieszka w innym mieście. Jak wyjechał po studiach do rodziców, tam został.
Kinga w szoku patrzyła na matkę.
— Mamo, powiedz mi wszystko. Zawsze mnie przekonywałyście, iż cię zostawił, gdy dowiedział się o ciąży, a teraz wychodzi na to, iż mieliście brać ślub. Co wam przeszkodziło?
Matka i babcia wymieniły spojrzenia. Ewa spuściła wzrok, a Halina oznajmiła:
— Tak, to ja przeszkodziłam — powiedziała twardo. — Tak, ja zabroniłam twojej matce wyjść za tego darmozjada. Zakazałam, dla jej własnego szczęścia. Moje życie mi się nie ułożyło. Myślałam, iż przynajmniej twoja mama spełni moje nadzieje i wyjdzie za porządnego człowieka.
A ona zakochała się w tym studencie, który miał jeszcze trzech młodszych braci. I co jej mógł zaoferować? Tłok rodzinny i biedę?
Kinga w osłupieniu patrzyła na babcię i matkę. Okazało się, iż całe życie okłamywały ją o ojcu, a ona w to wierzyła.
— Mamo, dlaczego? Dlaczego nie walczyłaś o miłość? — pytała córka, wpatrując się w jej oczy.
Ewa skuliła się i nie patrzyła na Kingę.
— Z kim miałam walczyć? — znów ostro spytała babcia. — Ze mną? To bez sensu, bo postawiłam jej ultimatum — albo ja, albo ten biedak.
Wnuczka nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Kinga zastygła w bezruchu, przenosząc zdumione spojrzenie z matki na babcię. Może znowu ją oszukują?
— Jak to możliwe? Jak babcia mogła postawić taki warunek, a mama się na to zgodzić?
— Mamo, dlaczego?
— A co miałam zrobić, córeczko? Studiowałam z twoim ojcem, jak mielibyśmy przeżyć za dwie stypendia? A jeszcze ty byś się urodziła. Pewnie musiałabym rzucić studia. Na pomoc jego rodziców nie było co liczyć, mieli dużą rodzinę.
— Mamo, ale próbowaliście żyć? — wykrzyknęła Kinga. — PoddKinga mocno przytuliła matkę, a potem spojrzała babci prosto w oczy i powiedziała: “Ja wybieram szczęście, a nie strach przed życiem,” po czym wyszła, zostawiając za sobą ciszę pełną niewypowiedzianych żalu i bólu.