Szkoły szykują się na falę zwolnień. MEN wprost: to dopiero początek

mamadu.pl 2 godzin temu
Zmniejszenie liczby lekcji religii, likwidacja HiT-u i opóźnienie edukacji obywatelskiej to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwym problemem, przed którym staje dziś polska szkoła, jest dramatyczny niż demograficzny i masowe likwidacje etatów nauczycielskich. MEN ostrzega, iż skutki tych zmian odczują nie tylko katecheci, ale nauczyciele wszystkich specjalności.


Religia raz w tygodniu i tysiące zwolnień


Zmiana organizacji lekcji religii już przynosi konkretne skutki. Od tego roku przedmiot ten jest nauczany tylko raz w tygodniu, a nie jak dotąd – dwa razy. Dodatkowo, jeżeli choć jedno dziecko w klasie nie zapisze się na religię, zajęcia muszą odbywać się przed lub po obowiązkowych lekcjach.

Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, do końca października pracę miało stracić aż 10 tysięcy świeckich katechetów. To pierwsza grupa nauczycieli, która najmocniej odczuwa skutki reform.

To nie tylko problem katechetów


MEN jasno wskazuje, iż fala zwolnień nie zatrzyma się na jednym przedmiocie. W kolejnych latach zmniejszy się zapotrzebowanie także na nauczycieli innych specjalności, szczególnie w szkołach ponadpodstawowych.

Prognozy Instytutu Badań Edukacyjnych pokazują, iż liczba uczniów w szkołach średnich będzie rosła tylko do 2027 roku. Po tym czasie zacznie spadać, a wraz z nią liczba etatów nauczycielskich.

Paradoks polega na tym, iż najmocniej odczują to także przedszkola – mimo iż dziś brakuje tam kadry. Wszystko przez demografię.

Zgodnie z prognozami liczba dzieci w wieku przedszkolnym w roku szkolnym 2027/28, spadnie poniżej 1,2 mln, a w ciągu kolejnych pięciu lat może spaść poniżej miliona. To oznacza realne ryzyko likwidacji kolejnych etatów.

"Dramatyczny niż demograficzny"


O skali problemu otwarcie mówi wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. Na spotkaniu z nauczycielami nie pozostawiła złudzeń co do przyszłości polskich szkół.

– Szkoły muszą przygotować się na dramatyczny niż demograficzny – powiedziała w kieleckim "Echo Dnia".

– Ostatni liczniejszy rocznik poszedł teraz do drugiej klasy, czyli ponad 400 tysięcy dzieci. W 2024 roku urodziło się 252 tysiące dzieci, a w 2025 – wszystko wskazuje na to, iż liczba urodzeń wyniesie około 240 tysięcy, być może trochę mniej – dodała.

MEN chce ratować szkoły przed likwidacją


Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zmiany w prawie, które mają pomóc szkołom przetrwać. Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, który ma umożliwić przekształcanie szkół w lokalne centra życia społecznego.

W praktyce oznacza to możliwość tworzenia filii szkół podstawowych oraz organizowania w budynkach szkolnych m.in. opieki nad dziećmi do lat 3, zajęć dla seniorów czy wydarzeń kulturalnych. To ma być alternatywa dla zamykania małych szkół.

"Dane są porażające"


Jeszcze ostrzejszych słów użyła minister edukacji Barbara Nowacka, komentując demografię.

– Dane demograficzne są porażające – powiedziała.

Jak wskazała, już teraz w przedszkolach jest około 8 proc. dzieci mniej niż rok temu. Ostrożne prognozy mówią o 30-procentowym spadku liczby dzieci do 2060 roku, a bardziej pesymistyczne – choćby o 45 proc.

Źródło: edukacja.dziennik.pl


Idź do oryginalnego materiału