Kilka dni temu na pewnym lokalnym forum rozgorzała dyskusja, która mrozi krew w żyłach. Otóż jeden internauta doświadczył bardzo niebezpiecznej sytuacji i postanowił zaapelować do rodziców, by sprawdzili, czy ich pociecha wie, jak bezpiecznie bawić się na śniegu.
Jadąc do pracy, stanął na czerwonym świetle, a wtedy jego samochód został obrzucony przez grupkę dzieciaków śnieżkami. Małoletni sprawcy, świetnie zdawali sobie sprawę, iż robią źle, bo wszyscy mieli kominiarki skutecznie zasłaniające ich twarze.
Ku mojemu zdziwieniu, pod postem pojawiło się wiele innych komentarzy osób, które doświadczyły podobnego zachowania nastolatków. Jak się okazuje, ostatnio jest to dość popularna metoda na nudę.
Tylko niewinny wygłup?
Choć mogłoby się wydawać, iż to tylko niewinne zabawy na śniegu, to tak nie jest.
Obrzucenie pojazdu czymkolwiek może sprowadzić niebezpieczeństwo na kierowcę lub pasażerów. Warto uświadomić dziecku, iż taka "niewinna" śniegowa kula może wybić szybę lub przestraszyć kierowcę, który w efekcie może wykonać niewłaściwy manewr i spowodować wypadek.
"My dostaliśmy śnieżką w przednią szybę. Dobrze, iż nikt nie jechał z naprzeciwka!!! Ktoś ma głupią zabawę!!!".
"Bardzo się wystraszyłam! Na szczęście nic nie jechało z naprzeciwka, bo odbiłam na środek szosy!" – skarżą się internauci.
Za to jest mandat
Warto także wiedzieć, iż Kodeks wykroczeń uwzględnia karę za takie zachowanie. Art. 76 Kodeksu wykroczeń mówi jasno: "Kto rzuca kamieniami lub innymi przedmiotami w pojazd mechaniczny będący w ruchu, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
Jeśli policja uzna, iż rzucanie śnieżkami spowodowało zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, 17-latek otrzyma od ręki mandat, w wysokości od 20 do 500 złotych. Młodsze dziecko z kolei może trafić przed sąd dla nieletnich.
Co więcej, jeżeli podczas takiej "zabawy" dojdzie do uszkodzenia pojazdu, sprawca będzie odpowiadać również za wykroczenie zniszczenia mienia, a jeżeli szkoda była większa niż 250 zł – również za przestępstwo niszczenia mienia.
Śmierć od śnieżki
"Dziś śnieżka, jutro kamień" – napisała jedna z internautek, obawiająca się, iż takie "zabawy" mogą zachęcać do coraz bardziej niebezpiecznych pomysłów. Ale i sam zmrożony śnieg może być wystarczająco groźny.
21 lutego 2013 roku w miejscowości Biadoliny Radłowskie pod Tarnowem trzech nastolatków rzuciło bryłą lodu z wiaduktu, na nadjeżdżającego tira. W wypadku, który spowodowali, zginął kierowca ciężarówki. 17-latek usłyszał wyrok ośmiu lat więzienia, dwaj 16-latkowie – po 7 lat. Dodatkowo każdy z nich musi zapłacić rodzinie zmarłego 150 tys. zł zadośćuczynienia.
Ofiary śnieżkowych ataków apelują do rodziców o wyjaśnienie dzieciom, iż tak nie wolno się bawić.