Tajemnica drugiej rodziny

newskey24.com 1 tydzień temu

Tajemnica drugiej rodziny

Nazywam się Katarzyna, a mój mąż to Marek. Mieliśmy szczęśliwą rodzinę: dwie córki, które Marek uwielbiał, rozpieszczając je jak prawdziwe księżniczki. Kochały go bardziej niż mnie. Ja też kochałam go całym sercem, a on wydawał się odwzajemniać to uczucie. Ale ostatnio zauważyłam, iż stał się rozdrażniony, czasem choćby krzyczał na dziewczynki. Jego nerwowość rosła, a mnie ściskało się serce z niepokoju.

Nie rozumiałam, co się dzieje. Gdy zapytałam Marka, tylko machnął ręką:
— Problemy w pracy, Kasia. Nie przejmuj się.

Jego słowa trochę mnie uspokoiły, ale napięcie w domu nie znikało. Postanowiłam porozmawiać z nim poważnie, ale wtedy zadzwonił telefon. Nieznany kobiecy głos powiedział zimno:
— Wiesz, iż twój mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Tomek.

Połączenie się urwało. Zamarłam, nie mogąc uwierzyć. Mój Marek – zdrajca? Świat wokół mnie się zawalił. Czekałam na niego z pracy, a każda minuta wydawała się wiecznością. Gdy wszedł, powstrzymując łzy, spytałam:
— Marek, kim jest Tomek?

Zbladł jak ściana. Widocznie nie spodziewał się tego pytania. Zaczął coś bełkotać, ale pod moim spojrzeniem zamilkł. W końcu wyrzuciłam z siebie:
— jeżeli nie powiesz mi prawdy teraz, sama się dowiem!

Wtedy opuścił głowę i zaczął mówić. Trzy lata temu miał romans z młodą współpracowniczką. Zaszła w ciążę, a Marek błagał ją o aborcję, przysięgając, iż nie porzuci nas i dziewczynek. Ona jednak postanowiła urodzić, wykorzystując dziecko do szantażu. Urodził się chłopiec, Tomek. Marek przyznał, iż nie mógł zostawić syna, bo matka okazała się nieodpowiedzialna. Bał się, iż chłopiec zostanie sierotą.

Byłam wstrząśnięta. Moja rodzina, mój świat rozpadały się na kawałki. Ale kochałam Marka i wiedziałam, iż on też mnie kocha. Nasze córki nie zasypiały, dopóki tata nie przeczytał im bajki. Dla nich, dla naszej miłości, znalazłam w sobie siłę, by mu wybaczyć. ale ta tajemnica zostawiła w mojej duszy głęboką ranę.

Pewnego dnia spotkałam przyjaciółkę z dzieciństwa, Beatę, której nie widziałam od czasów studiów. Pracowała w domu dziecka. Wstąpiłyśmy do kawiarni, gdy nagle zobaczyłam Marka. Siedział przy stoliku z chłopcem około pięciu lat. Serce mi się ścisnęło – to był Tomek, syn mojego męża. Beata, dostrzegłszy mój wzrok, szepnęła:
— Ma rodziców, a jednak jest sierotą. — Skinęła głową w stronę Marka i chłopca.

Opowiedziała, iż matka Tomka porzuciła go, wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Ojciec, czyli Marek, ma swoją rodzinę, więc chłopiec, choć formalnie nie jest sierotą, był samotny. Słuchałam, a łzy same napływały mi do oczu. Beata odeszła, a ja, zebrawszy się w sobie, podeszłam do stolika i powiedziałam:
— Panowie, może już czas do domu?

Tomek spojrzał na mnie, a w jego oczach był strach. Gdy się uśmiechnęłam, rozpłakał się, rzucił mi się na szyję i szepnął:
— Mamusiu, wiedziałem, iż mnie zabierzesz!

Przytuliłam chłopca i wtedy zrozumiałam: od dzisiaj jest mój. Razem z Markiem adoptowaliśmy Tomka. Teraz mamy troje dzieci. Nasze córki, Zosia i Hania, uwielbiają młodszego brata. Tomek, który tyle lat był pozbawiony miłości, stał się najszczęśliwszym dzieckiem na świecie.

Poznałam babcię Tomka. Opowiedziała, iż jej córka nigdy nie kochała Marka, a swojego syna wręcz nienawidziła. To łamało serce, ale wiedziałam jedno: teraz Tomek ma nas – rodzinę, która go kocha. Mijały lata. Córki dorosły, wyszły za mąż, mają się dobrze. Tomek kończy studia medyczne, a my jesteśmy z niego nieprawdopodobnie dumni.

Jestem pewna, iż postąpiłam słusznie, dając synowi Marka od innej kobiety prawdziwy dom. Dzieci, które mają rodziców, nie powinny być sierotami – to wielki grzech. Nasza historia w Wiśniewie stała się legendą. Ludzie opowiadają ją z ciepłem, a ja, patrząc na śmiejące się dzieci, wiem: miłość i przebaczenie potrafią uleczyć choćby najgłębsze rany.

Idź do oryginalnego materiału