Tak się złożyło, iż wyszłam za mąż tuż po mojej córce, a Marta z zięciem byli na naszym weselu. Zięć jakoś dziwnie się uśmiechał, kiedy patrzył na nas z mężem, a niedługo oboje przyszli do nas w odwiedziny

przytulnosc.pl 2 dni temu

Jak by się nie chciało tego unikać, w wielu rodzinach relacje psują się przez kwestie mieszkaniowe, jakieś nieporozumienia z tym związane. Często bywa tak, iż dawni bliscy i kochani ludzie z dnia na dzień stają się sobie obcy.

Mój zięć niczego nie rozumie, a sam postanowił dzielić moje własne mieszkanie, a teraz córka jest nastawiona przeciwko mnie. Chcę opowiedzieć, jak to się zaczęło.

Mam jedyną córkę. Rozwiodłam się z jej ojcem wiele lat temu. Nasze małżeństwo zniszczyła codzienność, a rozwiedliśmy się, gdy Marta miała zaledwie dwa lata.

Na szczęście, nie miałam problemów z mieszkaniem – odziedziczyłam mieszkanie po babci, sprzedałam je i z dopłatą kupiłam nowe, większe dwupokojowe mieszkanie, bardzo jasne i przestronne. Miałam dach nad głową i ukochaną pracę. Brakowało mi tylko szczęścia w życiu osobistym.

Nie miałam szczęścia w miłości – kto chciałby wziąć za żonę kobietę z dzieckiem? Nikt nie chce takiego „szczęścia”, bo to obce dziecko, które trudno pokochać i zaakceptować.

Marta skończyła szkołę, poszła na studia, a ja znów zostałam sama. Często odwiedzały mnie koleżanki, też samotne, i razem spędzałyśmy czas, rozmawiałyśmy, miałyśmy komu opowiedzieć o swoich trudnych losach.

W końcu spotkałam przyszłego męża. Pewnego dnia zamówiłam taksówkę, którą on prowadził, i tak się poznaliśmy. Andrzej był bardzo uprzejmy i wesoły. Dał mi wizytówkę i zaczęliśmy się spotykać. Był rozwiedziony, miał własne mieszkanie, a w taksówce dorabiał. Zamieszkaliśmy razem, a jego mieszkanie wynajmowaliśmy, co przynosiło nam dodatkowy dochód.

Moja córka wróciła ze studiów i od razu wyszła za mąż za Adama – niezbyt sympatycznego człowieka, jak dla mnie. Ale Marta powiedziała, iż go kocha i to jej wybór, więc nie chciałam jej doradzać, żeby później nie miała do mnie żalu.

Marta z Adamem wynajęli mieszkanie, a mój mąż poprosił mnie o rękę. Wzięliśmy ślub cicho, domowo, a moja córka z zięciem byli na naszym weselu. Wszystko było w porządku, chociaż zięć zachowywał się dziwnie, ciągle się uśmiechał, gdy na nas patrzył.

Później syn mojego męża, Andrzeja, poprosił o zamieszkanie w ojcowskim mieszkaniu, bo pokłócił się z matką i nie miał gdzie mieszkać. Oczywiście, nie mogliśmy odmówić własnemu dziecku. Przestaliśmy zarabiać na wynajmie, ale to bliska osoba.

Kiedy Marta z Adamem przyszli do nas w gości, opowiedzieliśmy im o tej sytuacji, a zięć od razu powiedział do mojej córki: „Mówiłem ci, iż tak się zacznie?”

Zaczęliśmy pytać, o co mu chodzi, a zięć z uśmiechem powiedział, iż najpierw mój mąż oddał swoje mieszkanie synowi, a teraz zechce zabrać moje, a moja córka zostanie z niczym, a wszystko przez moje małżeństwo w tym wieku.

Andrzej choćby nie chciał tego słuchać, widziałam, iż ta rozmowa była dla niego nieprzyjemna i obojętna. Pokłóciliśmy się wtedy.

Teraz, gdy dzwonię do Marty, żeby porozmawiać, stoi po stronie zięcia, mówiąc, iż powiedział prawdę, a my nie chcieliśmy go słuchać. Twierdzi, iż Andrzej jest ze mną tylko dla mieszkania, iż w moim wieku mu nie jestem potrzebna, a ja nie dbam o własną córkę, tylko myślę o sobie.

Zięć namawia Martę, żeby wystąpiła o podział naszego mieszkania, bo ma w nim swoją część, póki nie zostanie z niczym. Ale Andrzej nie jest choćby zameldowany w moim mieszkaniu. Wiem, iż będziemy mieć nieporozumienia z córką, i życzę jej, żeby się rozwiodła z tym mężczyzną.

Kocham mojego męża, wszystko między nami jest w porządku, ale nie wiem, jak porozumieć się z córką.

Idź do oryginalnego materiału