Tak, zażądałam pieniędzy za opiekę nad wnukami w wakacje. Moja emerytura nie jest z gumy!

newsempire24.com 2 tygodni temu

Przyznałam się do tego, iż zażądałam pieniędzy na utrzymanie wnuków podczas wakacji letnich. Moja emerytura nie jest z gumy!

Teściowa w tym roku oznajmiła, iż nie będzie opiekować się wnukami w czasie wakacji. Synowa i zięć pracują przez całe lato, więc nie mają możliwości zajmowania się swoimi synami. Urlop w tym roku im nie przypada.

Proszono matkę synowej, żeby przynajmniej na tydzień przyjęła wnuki, ale odmówiła stanowczo:

— Nie zamierzam brać na siebie takiej odpowiedzialności!

Wnuki są już w wieku szkolnym. O jakiej odpowiedzialności mowa? Nakarmić i wypuścić na dwór — nie ma z nimi innych zmartwień. To nie niemowlęta, którym trzeba zmieniać pieluszki i nosić na rękach.

Na przykład mój syn wychował się na wsi. W dzieciństwie wysyłałam go do mamy na wakacje. Wtedy wszystkie dzieci dorastały na wsi, a rodzice pracowali. Nikt nie przejmował się takimi rzeczami, czasy byly inne.

W każdym razie, syn zadzwonił do mnie, skarżąc się na beznadziejną sytuację.

— W takim razie będą cały dzień zamknięci w mieszkaniu — westchnął.
— Mogę zabrać ich na działkę — odpowiedziałam.
— Serio? Mamo, ratujesz nas.
— To dla mnie żadna trudność. Poza tym nie chcę, żeby wnuki spędziły całe lato w czterech ścianach.

Synowa również ucieszyła się z mojego pomysłu. Nasze relacje nie są najlepsze, ale to drobiazg. Jednak od razu powiedziałam synowi:
— Tylko iż musicie dać mi fundusze na utrzymanie, bo moja emerytura nie jest z gumy.

Był zdziwiony, podobnie jak jego żona. Wyraźnie myśleli, iż przez całe lato będę sama finansować ich dzieci. Czy oni w ogóle mają pojęcie, jaka jest moja emerytura? To przecież nierealne!

— Ile pieniędzy ci potrzeba?
— Nie mi, ale wnukom. Około 10 000 złotych na każdego miesięcznie.

Synowa uśmiechnęła się złośliwie. Odeszła z synem na bok i zaczęła mu coś szeptać do ucha. Tylko, iż źle obliczyła odległość — wszystko słyszałam.

— Będę musiała oddać jej połowę pensji! — oburzyła się synowa.
— I co z tego? Widzisz inne wyjście?
— Może obóz?
— Sprawdziłaś ceny? Musielibyśmy oddać dwie pensje! Poza tym dzieci są jeszcze za małe na obóz. Pieniądze mama prosi nie dla siebie, ale żeby dzieci nakarmić i zabawić. Wiesz, jakie wszystko teraz jest drogie.

— Twoja mama mogłaby nie sugerować takich sum. Wie, iż mamy kredyt. Dopiero co zaczęłam pracować. To nie jest po ludzku.

— A twoja była po ludzku? choćby tygodnia z wnukami nie chciała spędzić, a moja na całe lato jest gotowa je zabrać! — nie wytrzymał syn.

W każdym razie, syn mnie wsparł. Dali mi pieniądze na całe lato i wyjechali. Synowa tak narzekała na problemy finansowe, ale jakoś 60 000 zł znalazła.

Spędziłam lato z wnukami wspaniale. Niczego im nie brakowało. Kupowałam słodycze, zabawki, a choćby trochę ubrań.

Do naszej wsi każdą niedzielę przyjeżdża mężczyzna z samochodem pełnym zabawek. Jak mogłam odmówić? Oferuje różne drobiazgi, ale trochę kosztują.

Rodzice przyjechali po dzieci pod koniec sierpnia. Wiecie, co było najciekawsze? Synowa postanowiła, iż powinnam sporządzić raport, na co wydałam pieniądze.

— Wybacz, kochana, ale nie prowadziłam dokładnej ewidencji zakupów.
— Skoro żądałaś pieniędzy, powinien być raport. A co jeżeli wydałaś wszystko na siebie? — oburzyła się.
— To znaczy, iż tak o mnie myślisz, prawda?

— Po prostu nie wiem, na co można wydać 20 000 zł miesięcznie, skoro warzywa i owoce są własne. Na działce nie ma specjalnych atrakcji. Ogórka w rękę i na spacer, a pieniądze do kieszeni!

— Jak możesz tak o mnie mówić! Mogłaś chociaż zapytać, czym dzieci się żywiły przez ten czas? Każdy dzień był z mięsem! Co weekend jeździliśmy do miasta na atrakcje, a to nie kosztuje groszy.

— Nie wierzę, iż wszystko wydałaś co do złotówki.
— choćby moja emerytura poszła w ruch, jeżeli cię to interesuje. Możesz zapytać dzieci, co im kupiłam, ale paragonów nie mam — trzeba było powiedzieć wcześniej, to bym je zachowała.

Bardzo żałuję, iż syn tego wszystkiego nie słyszał. Nie chciałam go wciągać w konflikt, bo na pewno by się pokłócił z żoną.

Synowa wylicza każdą wydaną złotówkę i myśli, iż się wzbogaciłam. Mogłam nie brać pieniędzy, wtedy dzieci rzeczywiście biegałyby z ogórkiem w ręce, a lody kupowałabym raz na tydzień. Tego chciała? W przyszłym roku tak może być!

Idź do oryginalnego materiału