Mimo iż są różne sprytne triki na plamy czy genialne preparaty, prawda jest taka, iż czasem po prostu czegoś nie da się wywabić (to często kwestia jakości materiału), a czasem nie pozwala na to brak czasu i chęci (no ile można odplamiać!).
Zła wiadomość jest taka, iż nie ma sposobu, by uchronić dziecięce ubranka przed plamami, no, chyba iż rozważysz całkowity zakaz jedzenia i zabawy. Za moich czasów takie ubrania, których nie dało się doprać, lądowały w szafie na kupce pt. "do ciuchania na podwórku". Zasadę tę stosowałam, gdy moja starsza córka była mała, a potem uznałam, iż to zupełnie bez sensu.
Zawsze zachwycały mnie dzieci jak z Instagrama, takie ślicznie wystylizowane, w markowych ubrankach. Jednak po pierwsze: nie lubię wydawać zbyt dużo pieniędzy na odzież, po drugie: bardzo cenię sobie swobodną zabawę, a takich kreacji byłoby mi zwyczajnie szkoda. Po jakimś czasie okazało się, iż córka ma znacznie mniej tych wyjściowych ubrań, niż tych na podwórko. To było trochę frustrujące, bo nie miała w czym chodzić do przedszkola.
Ubrania są do noszenia
Pewna mama uważa, iż ubrania, które mają plamy, ale są czyste, bo zostały wyprane, są zdatne do noszenia także do szkoły czy przedszkola.
"Jestem mamą 3,5-latki. Poplamiła te spodnie. Nie widzę powodu, bym nie miałbym posłać jej do przedszkola w poplamionych ubraniach, które ubrudziła właśnie w przedszkolu" – stwierdza i dodaje: "Nie stać mnie na wymianę spodni co tydzień".
Jej zdaniem dzieci w żłobku, przedszkolu czy pierwszych klasach szkoły podstawowej są przez cały czas dość niechlujne, więc staranie się, by dziecko zawsze było ślicznie ubrane, mija się z celem.
Nie tylko dziecko to doceni
"Myślę, iż większość nauczycieli przedszkolnych i opiekunów tak naprawdę wolałaby, żeby dzieci NIE nosiły najładniejszych, markowych ubrań. Obciąża to nauczycieli i opiekunów, gdyż muszą pilnować, by utrzymać te ubrania w jak największej czystości. Dzieci potrzebują wolności, aby się brudzić" – napisała mama w opisie swojego filmiku, twierdząc, iż nie ma nic złego w wypranych, świeżych, ale przez cały czas poplamionych ubraniach. Wyjaśniła, iż taka strategia nie tylko zmniejszy stres u rodziców, ale także u nauczycieli i opiekunek.
Temat wzbudził gorącą dyskusję. Osoby pracujące z dziećmi przyznały, iż bardzo doceniają rodziców, którzy pozwalają dzieciom się brudzić. Niektórzy internauci choćby apelowali: "Pozwólmy dzieciom być dziećmi i się brudzić".
"Czasami problemem jest nadmierne martwienie się o wygląd i niepotrzebne przerzucanie tych zmartwień na małe dzieci, które powinny cieszyć się przedszkolem!" –dodał inny komentujący.
To wychowywanie brudasów
Znaleźli się jednak i krytycy tego pomysłu. Ich zdaniem takie podejście uczy dziecko jedynie niechlujstwa: "Czy chodzisz do pracy w czystych, poplamionych ubraniach?".
"Noszenie czystych ubrań odzwierciedla poczucie własnej wartości i dyscyplinę, pokazuje, iż cenisz higienę osobistą oraz szanujesz siebie i innych. Zwiększa pewność siebie i poprawia nastrój, przyczyniając się do poprawy obrazu siebie i sposobu myślenia" – napisała kolejna internautka.
"Poplamione ubrania NIE = brudne. Poplamione ubrania nie oznaczają, iż nie jesteś czysty" – broniła się mama, tłumacząc, iż to jest dorosłe podejście do czystości i dzieci są niepotrzebnie obarczane oczekiwaniem, iż zawsze będą czyste i nie zniszczą ubrań. Dla maluchów ważne jest swobodne odkrywanie świata.
A jakie jest wasze zdanie? Ja przy młodszej córce odpuściłam i już tak bardzo nie przejmuję się zabrudzeniami, których nie da się usunąć. Nie eliminuję takiej odzieży z noszenia choćby do przedszkola. Każdego dnia ma świeże, schludne ubranko, ale nie martwię się, jeżeli ma jakąś plamkę. Wolę, by córka swobodnie się bawiła, podczas "brudnych" sensorycznych zabaw plastycznych, tudzież szalejąc na podwórku.