To zdanie brzmi: "Nie wymyślaj"
Można je wypowiedzieć na tysiąc sposobów: "Nie kombinuj", "To nierealne", "Nie
przesadzaj", "Zejdź na ziemię". Ale efekt zawsze jest ten sam – dziecko, które właśnie miało w głowie pomysł, pytanie albo odrobinę fantazji, nagle zderza się ze ścianą
dorosłego rozsądku.
I zaczyna wierzyć, iż jego wyobraźnia to coś, co trzeba tłumić. Że pytania są głupie. Że
marzenia są "przesadzone". A potem się dziwimy, iż pięciolatek nie chce opowiadać o tym, co widział w chmurach, a dziesięciolatek nie pyta już, "dlaczego drzewa mają liście".
Zabijamy pytania, zanim zdążą wybrzmieć
Pamiętam, jak mój syn miał cztery lata i zapytał:
"Mamo, a czy jak włożę do lodówki kamień, to on się zamieni w lód?".
Zamiast odpowiedzieć z uśmiechem albo zaproponować eksperyment, powiedziałam zmęczona:
"Nie wymyślaj. Kamień to nie woda".
I widziałam w jego oczach, jak coś zgasło. To był drobiazg. Ale właśnie z takich drobiazgów buduje się dziecko, które... przestaje pytać. Bo wie, iż odpowiedź będzie szybka, twarda i sprowadzająca do parteru.
"Realizm" to często inna nazwa dla lęku
My, dorośli, lubimy mówić, iż jesteśmy realistami. Ale często za tym realizmem stoi strach – iż dziecko się rozczaruje, iż będzie inne, iż się nie dostosuje. I zamiast wspierać ciekawość, próbujemy ją "ucywilizować".
Tymczasem to ciekawość prowadzi dzieci do nauki, odkryć, pasji. Nie szkoła. Nie tablice. Ciekawość.
A ta ginie, kiedy słyszy: "To bez sensu", "Nie myśl o tym teraz", "Zajmij się czymś pożytecznym".
Dziecko nie potrzebuje dorosłego cenzora. Potrzebuje towarzysza
Zamiast gasić pytania naszych dzieci, możemy przy nich po prostu być. Nie musimy znać odpowiedzi. Możemy powiedzieć: "Nie wiem, ale sprawdźmy", "Co ty o tym myślisz?", "Ciekawe, nigdy o tym nie myślałam".
Bo wychowanie nie polega na tym, żeby z dziecka zrobić mini-dorosłego. Tylko na tym, żeby mu nie zabrać dzieciństwa, zanim samo z niego wyrośnie.
Rozsądek nie musi zabijać zachwytu
Nie chodzi o to, żeby pozwalać dziecku na wszystko. Chodzi o to, żeby nie mylić "rozsądku" z autocenzurą. Dziecko może być interesujące świata i z czasem nauczyć się, iż nie każdy pomysł da się zrealizować. Ale to wciąż nie powód, by mówić mu: "Nie wymyślaj".
Lepiej powiedzieć: "A co by było, gdyby?".
Bo właśnie od tego zdania zaczynają się wszystkie najpiękniejsze pytania. I wszystkie najważniejsze odkrycia – choćby jeżeli na początku są tylko o kamieniu w lodówce.