"Ten model wychowania zrobił w Polsce z dzieci panów". Tekst o zabawie w błocie wywołał lawinę

mamadu.pl 5 miesięcy temu
Zdjęcie: Zabawa w błocie to świetny sposób na wspieranie rozwoju i odporności dziecka. fot. maximkabb/123rf.com


Zabawa w błocie, piachu, deszczu i kałużach to ten rodzaj dziecięcej aktywności, który maluchy uwielbiają, a ich rodzice niekoniecznie. Nie jest to regułą, ale zawsze miałam poczucie, iż większość matek i ojców dostałaby zawału, widząc swoje dziecko w przedszkolu, które po kolana brodzi w błocie. Ostatnie wiadomości od czytelników bardzo mnie zaskoczyły.


Polscy rodzice jednak są wyluzowani


Kilka dni temu pozwoliłam sobie napisać felieton o tym, jak zachwycił mnie wiralowy film pokazujący dzieci w wieku przedszkolnym, które bawiły się w deszczu i błocie. Wysnułam wtedy śmiałą tezę, iż w Polsce taki pomysł i jego realizacja mogłyby się zupełnie nie sprawdzić. Byłam prawie w 100 proc. pewna, iż nasi rodacy w większości chowają dzieci pod kloszem, mają tendencję do przegrzewania ich i dbania o to, by rajstopki były zawsze czyste, a buzia nie miała na sobie choćby kropelki błota.

Tymczasem opublikowaliśmy ten artykuł na naszym Facebooku, a pod nim pojawiła się wymiana zdań i wiele historii, które mnie naprawdę zaskoczyły. Były głosy, iż sam film jest uroczy i rodzice przyznali, iż nie widzą w nim nic szokującego. Część napisała, iż także uważa, iż pozwalanie dzieciom na takie doświadczenia, chłonięcie całym sobą natury i kontaktu z drobnoustrojami i brudem są dla dziecka czymś niezwykłym.

Matki w komentarzach pisały, iż często pozwalają swoim dzieciom na takie eksplorowanie otoczenia. Część zauważała to, co mi również przyszło do głowy, pisząc tamten tekst. Mianowicie: pozwalamy dzieciom na wolność i swobodę, bo wierzymy, iż to poprawi ich odporność i pozytywnie wpłynie na rozwój, ale otoczenie często reaguje na widok ubrudzonych dzieci dezaprobatą.

Najczęściej są to inni rodzice, którym zależy na tym, żeby ich dzieci jednak pozostały czyste i nie brały udziału w tak brudnych zabawach. Maluchy wtedy płaczą i chcą dołączać do umorusanych i szczęśliwych rówieśników i to rodzi problem, z którym nie każdy rodzic chce się mierzyć. Przeczytajcie kilka przykładów, które pojawiły się w sekcji komentarzy na naszym Facebooku (pisownia oryginalna – przyp. red.):

"Duńczycy wiedzą, co robią. Mają zdrowsze i szczęśliwsze dzieci. Odporność ich jest bardzo wysoka i dzieci nie zaczynają od jesieni po wiosnę chorować jak nasze w Polsce. Taki model wychowania dzieci zrobił się w Polsce dzieci panów. A do niedawna my, czy inne roczniki, które mają dzieci, latali z gołymi tyłkami po kałużach. Już zapomnieli. My z mężem urządzamy biwaki poza miasto. Biwaki nad wodą po parę dni. Kąpiemy się, przed snem myjemy się misce. Jesteśmy czyści, zadowoleni i wypoczęci. Jeżdżę z dziećmi od urodzenia ich. W ciąży też. Znajomi się dziwili i zachwyceni, iż jesteśmy przygotowani na takie wypady mimo małych dzieci. To tylko kwestia podejścia i samozaparcia. Da się dużo, tylko trzeba chcieć i być pomysłowym. A jak dziecko się pobrudzi, jest szczęśliwsze, wolne".

"Ja śmieję się w duchu, iż rodzice innych dzieci już dawno powinni mnie zgłosić na okoliczność odebrania praw rodzicielskich: mój synek chodzi bez czapki, jeżeli temperatura sięga powyżej 5 stopni, je lody przez cały rok, choćby jak ma katar, nosi lekkie ubrania, gdy jest ciepło (nawet w lutym – bo naście stopni nie pyta o porę roku, naprawdę), po kałużach biega cały rok – często na bosaka, brudzi się, wywraca na rowerze, całuje konie z pobliskiej stadniny prosto w nos i chrapy. Może dlatego, jeżeli choruje, to trwa to 24 godziny, w czasie których po prostu śpi. Naprawdę, nie jest z cukru ani szkła. Byłby, gdyby kazano mu nosić watowane spodnie i puchówkę przy 10+ stopniach".

"Ja bym nie padła, u nas to codzienność, nie robią na mnie wrażenia brudne ubrania czy buzię, są wyznacznikiem dobrze spędzonego czasu. Wszystko da się ogarnąć po".

"Na szczęście mam plac na swoim podwórku. Deszcz popada latem to zabawa na całego. Pozwalam latać bez bucików. Ubrania zawsze można wyprać. Ale euforia dzieci jest najpiękniejsza na świecie".


Radość dzieci jest bezcenna


To tylko niektóre z wielu komentarzy, które pojawiły się pod artykułem. Przeważająca większość to potwierdzenie, iż to genialna forma rozrywki, którą kochają i dzieci, i rodzice. Wszyscy przyznają również, iż wygląd dziecka i brudne ubrania nie są istotne, bo dużo ważniejsza jest euforia i szczęście dzieci. Muszę przyznać, iż te opowieści w komentarzach naprawdę mnie podbudowały i dały nadzieję na to, iż uda nam się wychować pokolenie, które nie będzie zagłaskane i schowane pod kloszem.

Luz i wolność, którą dajemy dzieciom, pozwalając na takie doświadczenia jak zabawa w deszczu i błocie, przynosi wiele korzyści. Ubrania są tylko rzeczami, które można uprać albo kupić nowe, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Doświadczeń, szczęścia i budowania odporności nie damy dziecku w żaden inny sposób.

Bardzo chciałam czytelnikom podziękować za to przywrócenie wiary we współczesnych rodziców. Sama często spotykam w przedszkolu swoich dzieci roszczeniowych i awanturujących się opiekunów, stąd moja śmiała teza, iż matki i ojcowie nie byliby zadowoleni z takiego rodzaju zabawy swoich dzieci. Po przeczytaniu wypowiedzi czytelników jest we mnie więcej nadziei.

A wy co uważacie w kwestii zabawy w deszczu i kałużach? Pozwolilibyście dzieciom na taką formę rozrywki? A co myślicie o takich aktywnościach w ramach zajęć przedszkolnych? Czekam na wasze historie o brudnej zabawie. Wyślijcie maila na adres redakcji: redakcja@mamadu.pl lub bezpośrednio do mnie: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl.

Idź do oryginalnego materiału