Teściowa Faworyzuje Obce Dzieci, Zaniedbując Własne Wnuki

newsempire24.com 12 godzin temu

W Krakowie jesień otuliła miasto szarym całunem, ale w moim sercu szalała burza goryczy i rozczarowania. Jak można zachować spokój, gdy teściowa, niczym obca kobieta, odwraca się od własnych wnuków? Nie potrafię pojąć, jak można być tak zimną i obojętną wobec własnej krwi? ale pani Ewa powtarza tylko jedno: „Wasze dzieci – wasz problem. Swoją rolę spełniłam, wychowując syna.”

Teściowa przeszła na emeryturę przed czasem. Jej młodsza córka, Krystyna, urodziła właśnie bliźnięta. Przez pierwsze trzy lata pani Ewa pomagała jej, niańczyła maluchy, ale gdy tylko chłopcy poszli do przedszkola, natychmiast znalazła sobie dodatkową pracę. I jaką! Została nianią w zamożnej rodzinie, gdzie całe dnie spędza, zajmując się cudzymi dziećmi.

Teraz bywa w domu tylko w weekendy, a te dni poświęca sprzątaniu, spotkaniom z przyjaciółkami i odpoczynkowi. Tak, zarabia niemałe pieniądze, ale ani chwili nie zostawia dla własnych wnuków – moich synów, czteroletniego Jakuba i dwuletniego Filipa. Ani minuty. Ani odrobiny czułości.

Wielokrotnie błagaliśmy ją z mężem o pomoc. Musiałam wrócić do pracy, by utrzymać rodzinę, ale dzieci często chorowały, opuszczały przedszkole. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów stąd, i jedyną nadzieję pokładałam w teściowej. ale ona odmówiła bez zastanowienia.

„Wynajmijcie nianię – rzuciła lodowato. – Nie odrywajcie mnie od obowiązków.”

Byłam w szoku. Gdyby moja mama mieszkała blisko, rzuciłaby wszystko, by nam pomóc. Obiecała przyjechać na dwa tygodnie w czasie urlopu, ale co mi po tym? To nie rozwiąże problemu. Podczas gdy pani Ewa wozi cudze dzieci po zagranicznych kurortach, pływa z nimi jachtami i pozuje na plażach, ja tkwię w domu, rozdarta między chorymi synami a strachem przed utratą pracy. Rozumiem, iż trafiła na „żyłę złota”, ale jak można być tak pozbawionym serca? Czy naprawdę pieniądze znaczą dla niej więcej niż rodzona krew?

Za każdym razem, gdy widzę w mediach społecznościowych jej zdjęcia z obcymi dziećmi – uśmiechniętymi, wystrojeni, w drogich parkach rozrywki – coś ściska mi gardło. Moi chłopcy nigdy nie widzieli babci na swoich przedstawieniach, nie słyszeli od niej bajek na dobranoc. Pytają: „Mamo, dlaczego babcia Ewa do nas nie przychodzi?” A co mam im odpowiedzieć? Że ich babcia woli cudze dzieci, bo one przynoszą jej złotówki?

Próbowałam rozmawiać z mężem, Piotrem, ale on tylko rozkłada ręce. „Mama zawsze taka była – mówi. – Nigdy się nie zmieni.” Ale jak mam się z tym pogodzić? Czuję się zdradzona, jakby teściowa odtrąciła nie tylko wnuki, ale i nas – mnie i jej własnego syna. Jej obojętność to jak nóż, który powoli wbija się głębiej.

Czasem myślę: może wymagam za dużo? ale wtedy przypominam sobie, jak moja mama, mimo zmęczenia, zawsze znajdowała czas dla mnie i moich braci. Czy to nie czyni z kobiety prawdziwej babci? Miłość, troska, ciepło? A pani Ewa ma w sobie tylko wyrachowanie i egoizm.

Co o tym sądzicie? Czy to normalne, iż teściowa stawia pieniądze ponad własnych wnuków? Jak zachowalibyście się na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału