Teściowa odrzuciła zięcia: „Przyjeżdżajcie tylko ty i wnuczka”

polregion.pl 1 dzień temu

Matka odmówiła przyjęcia zięcia: „Niech przyjedziesz tylko ty i wnuczka”

Każda kobieta marzy, by pewnego dnia spotkać godnego mężczyznę, zbudować silną rodzinę, urodzić dzieci i być naprawdę szczęśliwą. Lecz, jak to mówią, bajki nie zdarzają się każdemu. Im mocniej kochasz — tym boleśniej upadasz.

Ewelina była pewna, iż odnalazła swoją drugą połówkę. Jeszcze w liceum poznała Waldemara — przystojnego chłopaka z uśmiechem jak z reklamy. Od pierwszego wejrzenia zawrócił jej w głowie. Przyjaźń, spacery przy księżycu, wyznania… Po kilku latach zostali parą.

Jej matka, Genowefa, od razu nie polubiła Waldka. Widziała w nim coś leniwego, niepoukładanego. Ale Ewelina była zaślepiona: dla niej był wszystkim. Na studia dostała się z wysokimi wynikami, a Waldemar ledwo wkręcił się do technikum. Nauka przychodziła mu z trudem, i niedługo rzucił szkołę.

— Mamo, ty nie rozumiesz! To prawdziwa miłość! — powtarzała Ewelina, nie chcąc słyszeć słowa krytyki.

Gdy Waldek dostał pracę jako sprzedawca w sklepie z elektroniką, uznał to za szczyt sukcesu. Prawda, iż ledwo starczało mu na piwo i chipsy, ale jemu to wystarczało. Genowefie — nie. Próbowała dotrzeć do córki, ale bezskutecznie.

Zakochani urządzili skromny ślub. Zamieszkali w pokoju u znajomych Waldka, w starej kawalerce w Łodzi. Tam, gdzie ściany są cienkie, a sąsiedzi — wszędzie. Ale Ewelinę to nie martwiło — ważne, iż z ukochanym. Waldek pracował byle jak, a na prośby o pomoc wzruszał tylko ramionami. Ewelina coraz częściej pożyczała od matki pieniądze. Genowefa nie odmawiała: pomagała, jak mogła — jedzeniem, ubraniami, choćby oszczędnościami.

Każde spotkanie z zięciem budziło w niej burzę. Wydawał się jej obcy, nie na miejscu, słaby. Nie uważała go za mężczyznę.

Gdy sytuacja stała się naprawdę ciężka, Ewelina poprosiła, by zamieszkać u matki na kilka miesięcy. Chcieli odłożyć na wynajem. Genowefa niechętnie się zgodziła, ale gwałtownie pożałowała: Waldek leżał od rana do nocy na kanapie, a cała praca spadła na córkę. Ta próbowała studiować, dorabiała zdalnie — wykończona, ale uparcie broniła męża.

— On po prostu jest zmęczony… — tłumaczyła.

Po trzech miesiącach Waldek nie wytrzymał napięcia i namówił Ewelinę na powrót do kawalerki. Tam, choć ciasno, było bez narzekań. Matka odetchnęła z ulgą, bojąc się tylko jednego — by córka nie zaszła w ciążę.

Lecz los, jak na złość, zagrał swoją kartę. Waldek stracił pracę. A Ewelina, przeciwnie, dostała awans, zaczęła zarabiać przyzwoicie. I niedługo stało się jasne — spodziewa się dziecka.

Genowefa ucieszyła się, iż zostanie babcią. ale euforia gwałtownie minęła — zięcia nigdy nie zaakceptowała i nie chciała go widzieć. Gdy Ewelina, zmęczona kawalerką, znów poprosiła o schronienie u matki, ta postawiła warunek:

— Tylko ty i dziecko. Waldka nie przyprowadzaj. Ani na próg.

— Mamo, on jest ojcem mojego dziecka! — wybuchnęła Ewelina.
— A myślałaś o tym, kiedy za niego wychodziłaś?! — zimno odcięła się matka. — Niech najpierw stanie się człowiekiem.

Ewelina była rozdarta. Z jednej strony — zmęczenie, noworodek, brak komfortu. Z drugiej — duma i uraza. Wróciła do męża do tej samej ciasnoty, licząc, iż matka zmieni zdanie. ale Genowefa pozostała nieugięta.

Dla niej Waldek był obcym, nie tym, kogo chciała widzieć przy córce i wnuczce. Ale co poradzić? Dzieci wybierają sercem, nie rozumem. Serce matki cierpiało, ale decyzji nie zmieniła.

Czas pokaże, kto miał rację. A na razie dwie kobiety — matka i córka — uczą się kochać na odległość, akceptując wybory, które nie zawsze idą w parze z marzeniami.

Co o tym sądzicie? Czy Genowefa postąpiła słusznie? Czy może jednak powinna była przyjąć zięcia dla dobra córki i wnuczki?

Idź do oryginalnego materiału