To, co robi dyrekcja przedszkola, załamuje rodziców: "Mam wynająć opiekunkę?"

mamadu.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Dyrektorzy twierdzą, że po prostu nie ma kogo zatrudnić. fot. Ksenia Chernaya/pexels


W przedszkolach brakuje pracowników. Przez niskie wynagrodzenia choćby absolwenci pedagogiki nie garną się do pracy w zawodzie. Dyrektorzy placówek mają więc olbrzymi problem, by zapewnić dzieciom opiekę. Niektórzy z nich muszą podjąć drastyczne środki. "Zostaliśmy postawieni pod ścianą" – żali się Wiktoria, mama 4-letniej Julki.


"Jestem załamana, czy w waszych przedszkolach też już dzieją się takie rzeczy? Myślałam, iż gdy córka pójdzie do przedszkola, będzie miała zapewnioną stałą opiekę, tymczasem jest z tym ciągle jakiś problem.

Z mężem mamy niewielkie przesunięcie w godzinach pracy i jedno z nas zaprowadza, a drugie odbiera córkę. Specjalnie wybrałam przedszkole, które jest czynne do 17.30, by się jakoś wyrobić (przecież trzeba jeszcze jakoś dojechać). Jednak okazuje się, iż była to tylko teoria. Teraz dyrektor jedynie rozkłada ręce i mówi, iż nie ma wyboru. Nikogo nie obchodzi, iż zostaliśmy postawieni pod ścianą.

Z braku laku...

O problemach z kadrą wiedzieliśmy już w ubiegłym roku. Nie udało się zatrudnić pani od rytmiki, więc za zgodą kuratorium jedna z mam zajęła się tymi zajęciami. Odczuliśmy także, iż niektórzy nauczyciele to osoby z 'łapanki'. Kadra nie była starannie dobrana, po prostu zostały przyjęte osoby te, które się zgłosiły do pracy.

Jakoś zacisnęliśmy zęby, wiedząc, iż na rynku po prostu brakuje nauczycieli. Choć argument, iż 'lepszy taki niż żaden', jest trochę kiepski. Pani zaraz po studiach z zerową praktyką? Dla mnie to porażka uważam, iż takie osoby powinny choć rok popracować jako pomoc, a nie jako samodzielny pedagog. A może my źle trafiliśmy? Pani miała mało wyczucia i empatii, nie potrafiła ogarnąć grupy, nie dogadywała się także z innymi nauczycielami. Po aferze ze straszeniem dzieci jakoś udało się zmienić wychowawcę.

Problemem także były choroby nauczycielek. Dyrektor starał się zapewnić jakąkolwiek opiekę dzieciom, co zmieniało przedszkole w przechowalnię. Nie raz zdarzała się prośba o wcześniejsze odebranie dzieci, bo po południu nie ma kto się nimi zająć.

Tego się nie spodziewałam


Okazuje się, iż teraz braki kadrowe dadzą się nam we znaki jeszcze mocniej. Dyrekcja ogłosiła, iż od lutego nastąpi skrócenie godzin pracy placówki. Przy obecnych brakach kadrowych przedszkole nie jest w stanie zapewnić opieki we wcześniej ustalonych godzinach. Tylko co teraz mają zrobić rodzice?

Ja nie pracuję zdalnie i nie mam jak się zwalniać z pracy. Nie mam także dyspozycyjnej babci, która mogłaby odebrać córkę z przedszkola. Mam do wyboru wynająć kogoś do opieki na popołudnia (co oczywiście mi się nie kalkuluje) albo szukać innego przedszkola, które działa w godzinach, które nam pasują. Jednak w dużych miastach problem jest spory i nie jest powiedziane, iż w innym przedszkolu za moment nie wydarzy się dokładnie to samo.

Jestem załamana".

Idź do oryginalnego materiału