"To imię jest nie do przyjęcia!" – warknął ksiądz, a nas wbiło w ławkę

mamadu.pl 2 tygodni temu
Czy młody człowiek ma prawo samodzielnie wybrać imię na bierzmowanie? Okazuje się, iż nie zawsze – w niektórych parafiach to ksiądz decyduje, które imiona są "właściwe", a które nie nadają się do tego sakramentu. O tym, jak duchowny odmówił zaakceptowania wyboru i nazwał decyzję bierzmowanej "fanaberią", pisze oburzona matka w liście do redakcji.


Droga Redakcjo,

Piszę do Was, bo wciąż nie mogę dojść do siebie po tym, co wydarzyło się w naszej parafii. Myślałam, iż bierzmowanie to moment, w którym młody człowiek świadomie podejmuje decyzję o swojej wierze. Że to czas, w którym Kościół powinien wspierać i dawać przestrzeń do duchowego wzrostu. Tymczasem okazuje się, iż w rzeczywistości to kolejny etap narzucania zasad, które kilka mają wspólnego z prawdziwą wiarą.

Wszystko zaczęło się, gdy moja córka – mądra, wrażliwa, pełna empatii dziewczyna – zdecydowała, jakie imię chce przyjąć na bierzmowanie. Wybrała Ritę. Św. Rita to postać, która od zawsze ją inspirowała. Patronka spraw trudnych i beznadziejnych, kobieta, która przeszła w życiu piekło – zmuszona do małżeństwa z agresywnym mężczyzną, doświadczyła ogromnego cierpienia, a mimo to nie poddała się, wierzyła, kochała i pomagała innym. Moja córka mówiła, iż chce mieć właśnie takie imię, bo Rita jest dla niej symbolem siły, nadziei i walki o dobro choćby wtedy, gdy wszystko wydaje się stracone.

Kiedy przyszłyśmy zgłosić wybór imienia do kancelarii parafialnej, ksiądz spojrzał na nas i pokręcił głową. "To nie jest odpowiednie imię" – powiedział z wyraźnym zniecierpliwieniem. Myślałam, iż to jakiś żart. "Przecież to imię świętej" – odpowiedziałam, ale usłyszałam jedynie: "To nie jest imię godne bierzmowania".

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Zapytaliśmy dlaczego, ale zamiast konkretnej odpowiedzi usłyszałyśmy, iż są "lepsze wybory" – Katarzyna, Anna, Teresa. Imiona, które według księdza są "bardziej odpowiednie" i "godne". W mojej córce aż się zagotowało. Nigdy nie widziałam jej tak oburzonej. "To jest moje bierzmowanie, moja decyzja!" – powiedziała stanowczo.

Wtedy ksiądz spojrzał na nią z pobłażaniem i oznajmił: "Bierzmowanie to nie miejsce na fanaberie".

Fanaberie.

To jedno słowo przelało czarę goryczy. Jakim prawem ktoś, kto powinien być przewodnikiem duchowym, tak lekceważy świadomą decyzję młodej osoby? Czy imię, które od wieków należy do świętej, nagle przestało być "właściwe"? Czy naprawdę to Kościół, który traci wiernych w zastraszającym tempie, powinien jeszcze bardziej ich odpychać takim podejściem?

Moja córka się nie poddała. Zgłosiłyśmy sprawę do innego księdza, który nie widział żadnego problemu. Ale czy każda rodzina powinna przechodzić taką walkę, by obronić prawo do świadomego wyboru?

Piszę ten list, bo wiem, iż nie jesteśmy jedyni. Wiem, iż w wielu parafiach młodzież słyszy "nie" tylko dlatego, iż ich wybory nie pasują do wizji duchownych. Ale jeżeli chcemy, by Kościół był miejscem, gdzie młodzi ludzie odnajdują wiarę, a nie tracą ją z powodu absurdalnych zasad, to coś musi się zmienić.

Czy naprawdę to duchowni mają decydować, które imię jest godne, a które nie? Czy naprawdę młodzi ludzie muszą walczyć o coś, co powinno być ich prawem?

Ciekawa jestem, czy inni rodzice spotkali się z podobną sytuacją. A może Wasze dzieci też musiały walczyć o własne imię?

Z poważaniem,

Matka, która nie godzi się na absurdalne zasady


Idź do oryginalnego materiału