To jedno zdanie sprawiło, iż lepiej zrozumiałam swoje dziecko. Przestałam się martwić

mamadu.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Mój syn ma wielu znajomych, kilku przyjaciół, to nie jest tak, że stroni od ludzi. fot. Prometeus/123rf


Zdarza się, iż nie rozumiem pewnych zachowań swojego dziecka. Nie pojmuję, dlaczego lepiej mu w swoim pokoju niż z kolegami na boisku. Często je zachęcam, namawiam, wręcz proszę, by wyszło z domu, by się z kimś spotkało. Z różnym skutkiem. Jednak to, co usłyszałam od niego kilka dni temu, zmieniło wszystko. Wreszcie go zrozumiałam!


Bycie jedynaczką bardzo mnie ukształtowało. Lubię przebywać w towarzystwie innych osób, uwielbiam, gdy coś się dzieje. Kontakt z ludźmi sprawia mi naprawdę dużo frajdy. Kiedy jestem z dziećmi na placu zabaw, zdarza się, iż zagaduję do innej mamy. Nawiązywanie nowych, ale takich wartościowych, kontaktów, daje mi mnóstwo satysfakcji. Czuję, iż żyję.

Lubię towarzystwo


Wychowywałam się w pojedynkę. Nie mam brata ani siostry. Kuzynek czy kuzynów też nie mam zbyt wielu. A ci, którzy są, mieszkają w różnych zakątkach Polski. W dzieciństwie nie widywaliśmy się często, jedynie na święta czy urodziny. To przyjaciółki i koleżanki (oczywiście poza rodzicami, babciami i dziadkami) były dla mnie całym światem. Odwiedzałyśmy się często, spotykałyśmy przed blokiem, grałyśmy w gumę, wygłupiałyśmy się na trzepaku. To może dlatego tak bardzo chciałam mieć dużą rodzinę – udało się!

Jestem bardzo kontaktowa, otarta i naiwnie zakładałam, iż moje dzieci też takie będą. Nie rozumiałam, gdy najstarszy syn zrezygnował z wyjścia z kolegami czy odmawiał gry na boisku. Dwójka młodszych dzieci pozostało za mała na takie wojaże. Później zobaczymy, co z nich wyrośnie.

To był fajny weekend


W ubiegły weekend wiele się działo. W sobotę odwiedziliśmy znajomych, w niedzielę przyjechała do nas rodzina. Dom był pełen ludzi, tak jak lubię najbardziej. Wspomnieniom, wygłupom i łzom wzruszenia nie było końca. Po południu wszyscy się rozjechali, zrobiło cię cicho, spokojnie i pusto. Każdy poszedł do swojego pokoju, a ja zostałam w kuchni, by coś tam jeszcze dzieciom smacznego przygotować.

Zadzwonił telefon. SMS. Mama jednego z kolegów zapytała, czy mój syn chciałby pograć z chłopakami z sąsiedztwa w nogę. Ja byłabym zainteresowana, miałam nadzieję, iż syn podobnie. Poszłam się jednak upewnić. Jak się okazało, byłam w błędzie.

Jego negatywna odpowiedź trochę mnie zdziwiła, bo przecież lubi piłkę nożną, a przez cały weekend nie widział się z kolegami. "Mamo, spotkałem się z nimi w piątek. Cały weekend byliśmy w gościach albo ich mieliśmy. Teraz naprawdę chcę pobyć sam" – powiedział. I właśnie wtedy, wszystko zrozumiałam. Zdanie "Teraz chcę pobyć sam" otworzyło mi oczy.

Przyznaję, martwiłam się


Przyznaję, iż zastanawiałam się, a choćby martwiłam, czy takie zachowanie jest w porządku. Czy to wycofanie, chęć spędzania czasu w pojedynkę, nie jest niczym złym. Mój syn ma wielu znajomych, kilku przyjaciół, to nie jest tak, iż stroni od ludzi. Spędza z nimi czas w szkole, na dodatkowych zajęciach, ale kiedy ma wolne, woli pobyć sam ze sobą.

Teraz zrozumiałam, iż nie potrzebuje towarzystwa innych w takim stopniu jak ja. My po prostu jesteśmy inaczej skonstruowani. Nadajemy na innych falach, co innego daje nam

radość. On jest introwertykiem, ja ekstrawertyczką.

Bardzo mi to pomogło


To jedno zdanie, które powiedział, pomogło mi zrozumieć moje dziecko. Spojrzałam na świat jego, a nie swoimi oczami. Kiedyś kombinowałam, zachęcałam, nakłaniałam do spotkań z kolegami. Teraz wiem, iż niepotrzebnie. Muszę uszanować jego chęć i potrzebę spędzania części czasu w samotności. Przyjęłam do wiadomości, iż zostanie w domu, zamknięcie się w pokoju wcale nie jest czymś, co powinno sprawić ból. Wręcz przeciwnie, niektórzy tego potrzebują.

Idź do oryginalnego materiału