"To jest ostatnie zimowisko mojej córki. Historia z bagażem przelała czarę goryczy"

mamadu.pl 9 godzin temu
Zimowe wyjazdy z rówieśnikami rządzą się swoimi prawami. Tak jak mówi się, iż "Co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas", tak też chyba można powiedzieć, iż co dzieje się na zimowisku, zostaje na zimowisku. Jednak kiedy sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli, wkraczają rodzice. No inaczej się nie da.


Powoli zaczynałam szykować się do "zimowego" snu. Otulona ciepłym kocem, z kubkiem owocowej herbaty w ręku, kończyłam oglądać wieczorny serial. Usłyszałam wibrację w telefonie. SMS: "Śpisz? Mogę zadzwonić? Pilne" – przeczytałam wiadomość od przyjaciółki, która mieszka niemalże na drugim końcu Polski.

To nie jest żart


Stanęłam na równe nogi i gwałtownie wybrałam jej numer telefonu. Odebrała roztrzęsiona.

– Sorry, iż o tej porze zawracam ci głowę, ale dopiero skończyłam ogarniać ten cyrk. Ty sobie wyobraź, iż Kaja dzwoni dzisiaj do mnie z tego zimowiska i płacze. Pociąga nosem i słyszę, iż jest przejęta. Ty wiesz, iż oni zgubili jej bagaż? Dojechali przedwczoraj wieczorem, na miejscu okazało się, iż jej torby nie ma. Było późno, nikt się już do mnie nie odzywał. Dopiero dzisiaj pozwolili jej zadzwonić. Co to w ogóle za moda, żeby dziecko mogło kontaktować się z rodzicem w określonych godzinach? Aj szkoda gadać.

No szlag mnie trafił. Od razu poprosiłam, by dała mi opiekuna do telefonu. Ten coś tam burczał pod nosem i sugerował, iż może zapomnieliśmy jej dać bagażu do autobusu. Ty czaisz w ogóle? Co za typ. Poruszyłam niebo i ziemię. Znalazłam kontakt do przewoźnika, skontaktowałam się z organizatorem. Pół dnia się z nimi użerałam.

I wiesz, co się okazało? Nie wyjęli go z autobusu. Podobno wcisnął się w jakiś kąt, a iż torba była czarna, to nikt jej nie zauważył. Sama nie wierzę w to, co mówię. Już sobie obiecałam, iż to będzie ostatnie zimowisko mojej córki. Bo przez ten wyjazd tylko mi się dziecko denerwowało i pół nocy płakało. Ona w ubraniach spała – tak mi opowiedziała.

Ciekawa historia, przyznaję. Słyszałam różne opowieści o koloniach, zimowiskach i tych wszystkich zorganizowanych wyjazdach, ale żeby zgubić bagaż? W sumie choćby nie zgubić, a nie wyjąć go dziecku z autobusu.

Moja przyjaciółka była nieźle wkurzona, ale choćby nie chcę myśleć, co czuła ta biedna Kaja, która przez całą noc pewnie choćby dobrze nie zmrużyła oka. Najbardziej wkurzające w tym wszystkim jest podejście opiekuna, który zamiast przejąć się całą sytuacją i zaangażować w poszukiwania bagażu, z góry założył, iż walizka nie została wsadzona do autobusu.

Idź do oryginalnego materiału