To oczywiście bardzo powierzchowne przemyślenia, głębsze zostawię dla siebie, bo wśród nich mam takie przekonanie, iż każdy na końcu jest wolny i nie ma obowiązku znać mojego zdania na swój temat. Czyż nie?
A jednak kiedy dziś zobaczyłam post, który tu państwu zamieszczę, pozwoliłam sobie na kilka zdań moich refleksji. Do wolnego państwa wyboru, możecie się z nimi zgodzić, coś zabrać ze sobą, a możecie zupełnie nie. I to jest w porządku.
Dzieciństwo
Film w poście traktuje o tym, jak to "kiedyś wyglądało dzieciństwo" i jak to utraciliśmy. A ja widzę ten obrazek i myślę sobie: kto utracił, ten utracił. Wszystko jest kwestią wyborów życiowych.
Do dziś pamiętam zapach siana i powietrza z wakacji u dziadków, na wsi. Smak truskawek zerwanych z krzaka, przyjaźń i pulsującą w żyłach oksytocynę, kiedy leżałam z przyjaciółką na kocu, pod jabłonią. Ciepło skóry ukochanej Babci i zapach krwi, kiedy spadłam z roweru i pozdzierałam się calutka.
Nie pamiętam ekranów, ponieważ ich nie było. Moja córka, trzydzieści lat później, ekrany zna.
A jednak nie oznacza to, iż nie kolekcjonuje dziecięcych, "normalnych" wspomnień. Biega po trawie boso, tańczy w ciepłym letnim deszczu, na rowerze przejechała ze swoim ojcem, kilkaset kilometrów. Uciekała przed falami Bałtyku i włoskich mórz. Pływa lepiej, niż ja kiedykolwiek będę, wodę traktuje jak swój drugi dom.
Czyta książki, pięknie i płynnie, zna całą serię Muminków, wszystkie odcinki czeskiego Krecika, Listonosza Pata i absolutnie wszystkie pozycje, które wyszły spod pióra Astrid Lindgren.
Myślicie pewnie teraz: po co ja adekwatnie to piszę? Czy potrzebuję zaspokoić swoje ego, wypełnić je jakimś świadectwem własnym, jaką świetną matką jestem? Nic z tych rzeczy.
Jestem fajną matką, kocham swoją córkę. To wszystko, niczym się w tym aspekcie nie różnię od was.
Cała reszta to kwestia decyzji i wyborów. I o tym jest adekwatnie ten tekst. O tym, iż nie godzę się na narrację: świat odebrał naszym dzieciom dzieciństwo. Technologia coś im odebrała. W szerszym znaczeniu i dyskursie, na który teraz nie ma tutaj pola: pewnie tak.
Natomiast w tym konkretnym znaczeniu, wkładaniu dzieciom w małe jeszcze dłonie ekranów: to wszystko zależy od nas.
Od nas zależy, jakie dzieciństwo będą miały nasze dzieci. Od nas, dorosłych, zależy, jaką nawiążą później relację z technologią. Od nas, od naszych wyborów codziennych zależy, czy nasze dziecko wybierze zabawę z przyjaciółmi w ogrodzie, czy grę na ekranie telefona.
Czasy się zmieniły, to nie ulega żadnej wątpliwości.
Ludzka natura
To jednak nigdy nie powinno być dla nas wymówką. Tak, upływ czasu oznacza zmianę. Człowiek jednak wciąż posiada własny intelekt, wolność, możliwość wyboru.
W moim domu moim wyborem jest odkładanie telefonu do szuflady, kiedy spędzam popołudnia z córką. W moim domu moim wyborem była wyprowadzka na wieś, tak by Marysia miała jak najwięcej kontaktu z naturą. I takich małych decyzji codziennie jest wiele. Nie wszystkie słuszne, mylę się, jak my wszyscy. To też nasza ludzka natura.
Nie dajmy sobie jednak wmówić, iż "coś" odbiera naszym dzieciom dzieciństwo. To wciąż my mamy wolny wybór, co do tego, w jakich warunkach żyjemy. Jeszcze mamy możliwość, by podejmować lepsze decyzje.