To nie jest moja historia, czyli o ponownym uczestniczeniu

magazynszum.pl 5 miesięcy temu

Po przekroczeniu progu wystawy To nie jest moja historia kuratorowanej przez Zofię Rojek w Muzeum Warszawy znajdujemy się między codziennymi przedmiotami, których aranżacja składa się na uproszczoną reprezentację pokoju dziennego. Owe zwyczajne, domowe wyposażenie zwykle pozbawione jest zdolności przywoływania silnych wspomnień. Pozostaje dla odbiorcy neutralnym tłem, zbiorem niemal niewidzialnych przedmiotów. Jednak dla niektórych wyposażenie to stanowiło bądź stanowi otoczenie regularnie doświadczanych krzywd. Jest to przestrzeń wypełniona triggerami, nierzadko materializującymi traumy artystek/artystów. Każdy z „przedmiotów” na wystawie – zarówno kotara, pluszak, jak i krzesełko – pełni rolę powiernika, świadka przemocy domowej lub też jest zapalnikem, triggerem, który przywołuje traumę tego doświadczenia. Ta ponadto może zostać z ofiarą na długo, zagnieżdżając się w ciele i być po wielu latach ponownie-przeżywaną, czego dowodem są zebrane na wystawie prace.

Według raportu opublikowanego przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę, w 2023 roku przemocy domowej doświadczyło 32% dzieci i nastolatków (22% przemocy psychicznej i 24% fizycznej), a 79% przynajmniej raz w życiu doświadczyło jakiejś formy przemocy1.

Próba przeobrażenia skutków traumatycznych zdarzeń w pozytyw wydaje się nie tylko naiwna, ale i szkodliwa. Prowadzi ona bowiem do unieważnienia trudu przeżytych doświadczeń i stanięcia po stronie oprawcy, co może prowadzić do ukonstytuowania kultury m.in. ucisku, gwałtu. Można więc wyróżnić doświadczenia, których przekucie w pozytyw jest wątpliwe etycznie, bądź nie jest możliwe. Tym samym zarówno transformacja w afirmację, jak i wymazanie traumy nosi znamiona aktu przemocy.

Dziecko nie funkcjonuje jako istota niezależna, która rozwija się poza relacjami władzy – jest ono nieustannie w nie uwikłane, poddawane formowaniu, ograniczaniu2. Rdzeniem instytucji rodziny, czy też polityki rodzinnej jest władza. To właśnie w rodzinie, jednej z najbardziej zamkniętych komórek społecznych coraz częściej ujawniają się znamiona przemocy, których uprawomocnienia i reguły pochodzą z „publicznego”3, a których wspólnym mianownikiem jest złożony, zintegrowany system opresji, nazywany także patriarchatem. Relacje rodzinne kształtują się zatem w szerszym, politycznym polu4, uwzględniającym układy oparte na hierarchii władzy5.

Czy na jednostkowe doświadczenie traumy, krzywdy, przemocy można spojrzeć przez pryzmat konfiguracji czasoprzestrzenio-materio-znaczeniowania? Początkowo warto wyjść od pojęcia „naga śmierć” ukutego przez Monikę Rogowską-Stangret. Określa on obszary życia, które nie ulegają, bądź też nie mogą ulegać transformacji w afirmację6. Innymi słowy, naga śmierć jest dla podmiotu jedynie destruktywna, bo nie daje się przekuć w doświadczenie wzbogacające. Próba przeobrażenia skutków traumatycznych zdarzeń w pozytyw wydaje się nie tylko naiwna, ale i szkodliwa. Prowadzi ona bowiem do unieważnienia trudu przeżytych doświadczeń i stanięcia po stronie oprawcy, co może prowadzić do ukonstytuowania kultury m.in. ucisku, gwałtu. Można więc wyróżnić doświadczenia, których przekucie w pozytyw jest wątpliwe etycznie, bądź nie jest możliwe. Tym samym zarówno transformacja w afirmację, jak i wymazanie traumy nosi znamiona aktu przemocy7. W myśl Barad momenty w czasie nie są linearne, istnieje raczej wielość czasowości. Koncepcja ta dość dobrze obrazuje doświadczenie PTSD, bądź właśnie – silnej traumy. Wtedy, jak w ujęciu badaczki, momenty w czasie współistnieją, „przez siebie przeciekają, odciskają się na sobie, filtrują się jeden przez drugi, farbują się nawzajem”8. Trudno odróżnić wspomnienie od świata realnego, a pamiętanie (re-member) staje się dosłownie ponownym uczestniczeniem we wspomnieniu. Projekt Barad nie koncentruje się jednak na dramacie śmierci, ciężarze traumy i braku, ale na „życiu-wraz-z” 9 śmiercią, traumą i brakiem. Aby tego dokonać trauma musi zostać uznana, dostrzeżona, a następnie zaopiekowana, otoczona troską oraz pamięcią.

Widok wystawy „To nie jest moja historia” w Galerii Rynek 30, fot. Tomasz Kaczor

Towarzyszący wystawie To nie jest moja historia tekst kuratorski ma mocny wstęp. Już od pierwszych zdań zostajemy skonfrontowani z informacją, iż „dzieci doświadczają różnych form przemocy, najczęściej od najbliższych dorosłych. Są dyscyplinowane, wyzyskiwane, bite, okaleczane i gwałcone zdecydowanie częściej niż mogłoby się wydawać”. W późniejszej części zaakcentowano problem systemowego pozbawiania najmłodszych podmiotowości, który szczęśliwie, stopniowo ulega poprawie prawnej10. Wspomniana zostaje także tendencja do bagatelizowania przez dorosłych cierpienia, którym dzieli się dziecko, a choćby oskarżanie najmłodszych o kłamstwo. Wystarczy przecież wymienić najsłynniejszy freudowski przypadek Dory lub mniej głośny, ale wstrząsający przypadek odzyskanych wspomnień, w którym to osoby ujawniające doświadczenie przemocy domowej na tle seksualnym, zamiast jej sprawców, poniosły konsekwencje11. Autorka tekstu celnie uwidacznia problem wystawy poprzez postawienie akcentu na ciemną stronę dzieciństwa, gdzie doświadczenia przemocy domowej, strachu i poszukiwania emocjonalnego wsparcia zostają przetworzone artystycznymi narzędziami.

Dziecko nie funkcjonuje jako istota niezależna, która rozwija się poza relacjami władzy – jest ono nieustannie w nie uwikłane, poddawane formowaniu, ograniczaniu. Rdzeniem instytucji rodziny, czy też polityki rodzinnej jest władza.

Niewielka przestrzeń ekspozycyjna w Muzeum Warszawy została umiejętnie zaaranżowana, dzieląc salę na strefy tematyczne i pozwalając prezentowanym pracom na dialog. Tym samym punkt wspólny pierwszych dwóch instalacji to korzystanie z wizualności zabawy/zabawki, podkreślając tym samym ambiwalencję czasu dzieciństwa. Instalacja Tanatozą/tonic immobility Agaty Jarosławiec składa się z kotary i wystających spod niej dwóch par gipsowych, dziecięcych stópek. Praca przypomina dziecięcą zabawę w chowanego, jednak w kontrze do beztroskich skojarzeń, Tanatoza ukazuje chowanie się przed niebezpieczeństwem, przed agresorem, przemocowcem. Tytułowe tonic immobility to bowiem reakcja zamarcia – jedna ze strategii obronnych organizmu12, spotykana szczególnie często wśród ofiar przemocy seksualnej. Zamiast walki lub ucieczki, zagrożona osoba zastyga w bezruchu, bowiem zdaniem badaczy organizm dokonuje wyboru tej strategii w przypadku, gdy ucieczka lub opór jedynie zwiększyłyby ryzyko bólu i cierpienia13. Toniczny bezruch wprawia ciało w sztywność, a doświadczające go osoby opisują ten stan jako paraliż, wrażenie przebywanie we mgle, bądź właśnie stanie za zasłoną. W pracy Jarosławiec zasłona pełni funkcję schronienia dla dwójki dzieci zarówno przed doznawaniem przemocy, jak i jej obserwowaniem.

14 lutego do polskiego sejmu posłanki Nowej Lewicy złożyły projekt ustawy o zmianę definicji zgwałcenia, zgodnie z którym osoby, które doświadczyły zamarcia w trakcje gwałtu będą uznawane za ofiary gwałtów. Obecna definicja wskazuje na konieczność wyrażenia sprzeciwu.

Dosłownej perspektywy dziecka dostarcza Duszka Sebulca – przeskalowana, ogromna maskotka pozwala raz jeszcze poczuć się małą wobec otoczenia i przedmiotów. Haptyczny wymiar Duszki wzmaga wrażenie zaopiekowania i wsparcia – miękkie, różowe futerko daje ciepło i otulając, daje ukojenie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie otula nikt inny. Duszka jest ucieleśnieniem jednego z dziecięcych sposobów radzenia sobie z doświadczeniem przemocy, którym jest ucieczka do świata wyobraźni. Maskotka jest również manifestacją samotności, z którą zaniedbane dzieci muszą sobie radzić – przytulanie, zwierzanie się, opowiadanie i śpiewanie są przeżywane – zamiast z najbliższą osobą dorosłą – z ukochanym pluszakiem14. Sebulec, bazując na projekcie Heleny Bohle-Szackiej, zmaterializował w Duszce upragnione wsparcie, zaufanie i troskę widziane oczami dziecka. Ponadto, Duszka jest neutralną płciowo postacią, co kieruje uwagę na dzieci i nastolatków LGBTQ+.

1
Krytyka 29.03.2024

Od megakryzysu do hiperawangardy #2: Skazani na Reims? (Marta Nadolle i Patryk Różycki)

Tomasz Kozak

Według raportu przeprowadzonego w 2021 roku przez Kampanię Przeciw Homofobii, aż 70% żyjących w Polsce nastolatków LGBT+ czuje się osamotnionych, a zaledwie 25% jest akceptowanych przez matki – w przypadku ojców tolerancja wynosi jedynie 12%15.

Wyraźnie korespondują ze sobą także prace o charakterze dokumentacyjnym, wśród których znalazły się archiwalne nagranie Weroniki Perłowskiej oraz zapośredniczony przez malarstwo zapis sytuacji z życia Patryka Różyckiego.

Jeszcze pod koniec lat 80. Zbigniew Libera pokazał Jak tresuje się dziewczynki16, wtórując ikonicznym już słowom Simone de Beauvoir o tym, iż nikt nie rodzi się kobietą, ale dopiero się nią staje w obliczu tresury od najmłodszych lat. Wideo Libery stało się kanonicznym dziełem polskiej sztuki współczesnej, uczulając na kwestię socjalizacji najmłodszych do stereotypowych ról płciowych, jednak dziś społeczną tresurę dopełnia także bagatelizacja emocji i wyuczona bierność. W prezentowanym na ekranie telewizora wideo Złość piękności szkodzi Weroniki Perłowskiej kilkulatka płacze, rzuca poduszką i wychodzi z pokoju, po czym, wciąż zapłakana wraca do nagrywających ją rodziców. Nagranie, które pochodzi z archiwum artystki, ukazuje jeden ze sposobów „tresowania” dziewczynki do roli kobiety, oparty na tłumieniu złości, gniewu oraz zignorowaniu potrzeby akceptacji i wsparcia. najważniejszy wydaje się także tytuł – złość piękności szkodzi – gdzie także popularne powiedzenie reprodukuje patriarchalną wizję świata, w której uroda jest największą wartością kobiety lub osoby, która ma się nią dopiero stać. U Perłowskiej nie tylko chodzi o groźbę brzydoty – tak silnie powiązanej z kobietą złoszczącą się i złą – ale także bagatelizowanie dziecięcych emocji oraz form ich przeżywania. Gniew nie jest tu (jeszcze?) ukryty i stłumiony – jest wyrażany i jawny, ale nierespektowany przez dorosłych. Zawstydzona dziewczynka wraca przed kamerę, choć jej złość została wyśmiana. Przez brak rodzicielskiej interwencji jej sposób, a choćby umiejętność wyrażania i odczuwania trudnych emocji wraz z odwagą komunikowania o swoich potrzebach, mogły zostać zaniedbane. Stereotypowe role płciowe okazały się mieć wyższą wartość od nauki świadomego odczuwania pełnego spektrum emocji w tym gniewu, który, odczuwany szczególnie przez kobiety uczone od dziecka tłumienia go, może mieć potencjał wywrotowy17 lub kreatywny18.

Sebulec, „Duszka”, 2021, wystawa „To nie jest moja historia” w Galerii Rynek 30, fot. Tomasz Kaczor
Bolesław Chromry, „Krzesło pedofila”, 2022, wystawa „To nie jest moja historia” w Galerii Rynek 30, fot. T. Kaczor

Wiemy jak tresować i ograniczać, ale jak wychowywać dziewczynki? Magda Korczyńska zadaje to pytanie na swoim

, dzieląc się sposobami dostrzegania oraz zwalczania patriarchalnych stereotypów płciowych w wychowaniu dzieci. Autorka wskazuje na konieczność pomocy najmłodszym w radzeniu sobie ze świadomym odczuwaniem emocji, rozumieniem i umiejętności ich wyrażania. Korczyńska akcentuje również wrażliwość w komunikacji z dziećmi i uważny dobór słów – te bowiem, na równi z „niewinnymi powiedzonkami” kształtują ich myśli i rzeczywistość, ponieważ również chłopcy są ofiarami męskiej dominacji i dyskursów płciowych. W tym miejscu pojawiają się właśnie „groźby” kierowane do dziewczynki, jak i ich „chłopięce” odmiany, akcentujące konieczność wyparcia własnej wrażliwości i czułości, przy jednoczesnym wskazaniu na niższość kobiet: „nie becz jak baba”/ „chłopaki nie płaczą”19.

14 lutego do polskiego sejmu posłanki Nowej Lewicy złożyły projekt ustawy o zmianę definicji zgwałcenia, zgodnie z którym osoby, które doświadczyły zamarcia w trakcje gwałtu będą uznawane za ofiary gwałtów. Obecna definicja wskazuje na konieczność wyrażenia sprzeciwu.

Obok problemu zaniedbania psychicznego u Perłowskiej, kuratorka włączyła także w wystawę kwestię jego fizycznej odmiany. Zaniedbanie fizyczne jest niezaspokojeniem potrzeb dziecka niezbędnych do jego prawidłowego funkcjonowania20. Pretekstem staje się malarskie wspomnienie Patryka Różyckiego Matka zastawiająca obrączki ślubne w lombardzie żeby mieć na rachunki i jedzenie. Zaniedbanie fizyczne może być bowiem związane z biedą – w Polsce 1,6 mln osób żyje w skrajnym ubóstwie, w tym najliczniejszą grupę stanowią dzieci – aż 330 tys21. Jak pisze Różycki

:

„Kiedy tacie wycięli płuco i przestał pracować, nasze życie zupełnie się zmieniło. Mama przejęła odpowiedzialność za utrzymanie rodziny. Sytuacja była tak trudna, iż brakowało nam na podstawowe sprawy, takie jak jedzenie i rachunki. Rodzice nie mieli już od kogo pożyczać pieniędzy, więc mama podjęła decyzję, by zastawić obrączki w lombardzie, swoją i taty. Mama co jakiś czas wykupywała obrączki i z powrotem zastawiała, aż w końcu Pan z lombardu sprzedał je komuś”.

Poruszająca, narracyjna kompozycja Różyckiego nosi znamiona także innego zjawiska – feminizacji ubóstwa. Na jego występowanie mają wpływ m.in. dominujący model rodziny, czynniki związane z rynkiem pracy oraz stereotypy płciowe wraz z polityką ideologii płci22. Także – lokalna polityka zatrudnieniowa. Dla przykładu, transformacja ekonomiczna nie zapewniła programów socjalnych branżom sfeminizowanym, w przeciwieństwie do tych, które zatrudniają głównie mężczyzn23, a współczesny rynek pracy niezmiennie stosuje podział zawodów na „męskie” i „kobiece”, co w konsekwencji przekłada się na mniejszą płacę tych drugich. Do regularnej, zarobkowej pracy kobiet należy także dodać wykonywanie nieodpłatnych prac domowych, pozbawionych zabezpieczenia finansowego w przyszłości. Choć ta sytuacja ulega powolnym zmianom, niezmienne pozostają podwójne standardy w pracy, widoczne już na etapie rekrutacyjnym. Poza powyższymi czynnikami jednym z kluczowych pozostaje praktykowany model rodziny – jeżeli głową i jedynym żywicielem rodziny jest mężczyzna (o systemowo wyższych zarobkach), nietrudno o trudną sytuację finansową w przypadku, gdy ten przestaje pracować, opuszcza rodzinę lub umiera.

Weronika Perłowska, z cyklu „Złość piękności szkodzi”, 2020, wystawa „To nie jest moja historia” w Galerii Rynek 30, fot. Tomasz Kaczor
Patryk Różycki, „Matka zastawiająca obrączki ślubne w lombardzie, żeby mieć na rachunki i jedzenie”, 2022, wystawa „To nie jest moja historia” w Galerii Rynek 30, fot. Tomasz Kaczor

Prace, które Rojek włączyła w ekspozycję w Muzeum Warszawy opowiadają o traumie w sposób wyważony i opiekuńczy, z ogromnym szacunkiem dla osób doświadczonych przemocą. Dlatego też praca Bolesława Chromrego – polichromowane krzesło – w zadziwiający sposób odstaje od pełnej troski narracji wystawy. W założeniu praca – szkolne krzesełko z wizerunkiem księdza na siedzisku – jest krytycznym komentarzem na temat wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży. Otrzymujemy jednak pracę, która intencje wystawy burzy – krzesło Chromrego powtarza schemat przemocy, przerzucając „odpowiedzialność” na osobę siadającą. Co więcej, paradoksalnie ten wyjątkowo niefortunny zabieg odbija realne zarzuty, które pojawiają się w wypowiedziach hierarchów kościelnych lub ich obrońców – gdzie księża rzekomo byli biernymi uczestnikami, natomiast nieletni aktywnymi inicjatorami. Wizualizacja tych wypowiedzi w formie „zabawnego”, dziecięcego krzesła jest wyłącznie powtórzeniem schematu przemocy seksualnej na nieletnich i rewiktymizacją ofiar. Brak w tej pracy taktu i myśli o osobach, które to piekło przetrwały, jak i umiejętnego zilustrowania dynamiki przemocy i władzy.

Prace, które Rojek włączyła w ekspozycję w Muzeum Warszawy opowiadają o traumie w sposób wyważony i opiekuńczy, z ogromnym szacunkiem dla osób doświadczonych przemocą. Dlatego też praca Bolesława Chromrego – polichromowane krzesło – w zadziwiający sposób odstaje od pełnej troski narracji wystawy.

Podobnie nieadekwatnym połączeniem jest teoretyczne zakorzenienie wspomnianego tekstu kuratorskiego w postaci odniesienia do Berlińskiego dzieciństwa na przełomie wieków Waltera Benjamina. Nawiązanie to jest dość pobieżne i przy tym adekwatnie pozbawione wyjaśnienia – wiemy, iż dorastanie Benjamina było „dostatnie i względnie szczęśliwe, ale też pełne trudności, rozczarowań czy przymusu”. Nie zaprezentowano, czy choćby nie streszczono odbiorcom zasadniczego problemu Berlińskiego dzieciństwa…, którym nie jest samo dorastanie, ale wywoływanie obrazów walki klasowej oraz poszukiwanie dziecięcych sposobów oporu wobec władzy ojcowskiej. Kluczowa jest tu analiza dzieciństwa w celu odnalezienia momentów umykania przed „porządkiem mitycznej przemocy”, czy też „wywoływania obrazów walki między funkcjonującym poza problemem winy i grzechu dzieckiem a światem rodziców, próbujących wytresować dziecko do mieszczańskiej dyscypliny”24. Jak wskazuje Michał Pospiszyl, powrót do „wspomnień” służył Benjaminowi do ukazania dzieciństwa „jako sfery konfliktu i ojcowskiej tresury” przy jednoczesnym przechwytywaniu sposobów walki dziecka ze światem dorosłych. Tylko co w przypadku, gdy walka ta staje się dosłowna, a przeciwnik jest znacznie silniejszym dorosłym/opiekunem/rodzicem? Być może wybór eseju Benjamina był jedynie podyktowany trwającą konferencją dotyczącą myśli tego filozofa. Nie zmienia to faktu, iż tak zaprojektowana koncepcja teoretyczna wystawy pozostawia nas, widzów, z koniecznością samodzielnego odnalezienia jakiegoś powiązania między owym dziecięcym oporem, a salą wypełnioną triggerami. Czy spazmatyczny płacz lub zwierzanie się maskotkom (bo nie ma obok nikogo innego) można interpretować w kategoriach walki klas, czy raczej szukania ratunku? Czy w zachowaniach dzieci radzących sobie z traumą przemocy domowej można doszukiwać się elementów umykania ustanowionym relacjom władzy, czy prób przetrwania? Czy strach i ukrywanie się przed przemocowym opiekunem to opór? Nie chcę w żadnym stopniu podważać sprawczości dzieci – trudno jednak jest ją wskazać jako postawę polityczną w tak skrajnych przypadkach. Nazywanie oporem, umykaniem i walką prób ratowania się, czy unikania krzywdy zwraca uwagę na „odwagę” dziecka i umiejętność radzenia sobie wbrew realiom otoczenia. To, co powinno być podkreślane to zmuszenie najmłodszych do konieczności podejmowania tak trudnych reakcji.

Bolesław Chromry w Galerii Rynek 30, fot. Tomasz Kaczor
Tekst kuratorski wystawy To nie jest moja historia w Galerii Rynek 30, lit. Bolesław Chromry, fot. T. Kaczor

Zdaje się, iż wspólnym mianownikiem dla prac nie jest wspominanie dzieciństwa, ale obok wskazanych „sposobów radzenia sobie”, także trauma z tego okresu. „Wspominanie” jest w tym przypadku ciężarem pamięci i nieustannym przeżywaniem przeszłości od nowa. W tym kontekście znamienne jest to, iż osoby artystyczne częściowo bazowały na własnych doświadczeniach z dzieciństwa. Tym samym osobiste traumy zostały przez nie zmaterializowane w eksponowanych pracach. Można stanąć obok własnej krzywdy. Przytulić się do osobistych doświadczeń artysty, jak w żadnej innej sytuacji, żyć-wraz-z krzywdą, uznając ją i robiąc dla niej miejsce – także poprzez pisanie o niej. Doświadczenie przemocy, jak i inne dramatyczne doświadczenia są elementem światowania świata, a jak wskazuje Rogowska, „opowiedzenie o własnej krzywdzie, która przestaje być krzywdą oddzielonego, autonomicznego podmiotu – w tym sensie przestaje być własną krzywdą – jest […] odsłanianiem śladów wymazywania, które umożliwiło krzywdę, legło u jej podstaw”25.

1
Krytyka 17.09.2021

Boomerska wystawa klasy B. „Wzgórza mają oczy” w HOS gallery

Aleksy Wójtowicz

Zaznaczona wcześniej szczelność instytucji rodziny, stwarzająca dogodne warunki do pojawiania się form opresji, została poprzez wystawę To nie jest moja historia umiejętnie naruszona. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż Barad nie wskazuje na intensywność pamiętania/ponownego uczestniczenia (re-membering). Zaistniałe wydarzenia są krzywdą i nic tego doświadczenia nie zmieni – przemoc należy nazywać przemocą. Jednak zrobienie miejsca na ową doświadczoną krzywdę, przyjrzenie jej się i otulenie troską może okazać się elementem o potencjale wyzwalania z traumy, czego doskonałym przykładem jest Duszka Sebulca. Żałoba i pamięć są tu cielesnymi aktywnościami opartymi na ciągłym „rozkładaniu, kompostowaniu, odwracaniu humusu”26, a choćby „żmudnym wytwarzaniu kompostu, metabolizowaniu traumy”27, co znów dobrze obrazuje Tanatoza. W przypadku prac Perłowskiej i Różyckiego warto zaznaczyć, iż intensywność ponownego uczestniczenia (re-member) we wspomnieniach (pamiętania) może słabnąć – wciąż widoczne będą szczegóły, być może choćby zapachy i odgłosy, ale ponowne uczestniczenie może okazać się mniej bolesne. Re-member nie jest powtórzeniem traumy, dosłownym powrotem do tego, co było jak w przypadku krzesełka Chromrego, ale powrotem w celu oddania sprawiedliwości, by rozliczyć się z dokonanym spustoszeniem”28.

Jeśli doświadczasz przemocy lub jesteś jej świadkiem, zadzwoń:

Numer alarmowy: 112
Niebieska Linia: (+48) 22 824-25-01
Dajemy Dzieciom Siłę – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116-111
Feminoteka: 888-88-33-88
Fundacja Lambda – telefon zaufania dla osób LGBT+: 22-628-52-22

Podejrzewasz, iż dziecko/osoba nastoletnia może doświadczać przemocy? Skontaktuj się ze specjalistami, którzy doradzą Ci, jak postępować:
– zadzwoń na 800-100-100
– wejdź na stronę fundacji Dajemy Dzieciom Siłę https://fdds.pl/jak-pomagamy/gdy-podejrzewasz-ze-dziecko-jest-krzywdzone.html

Magdalena Furmaniuk – doktorantka Szkoły Doktorskiej Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w dyscyplinie Nauki o Sztuce. Absolwentka Historii Sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Sztuki Współczesnej na UKEN. Przygotowuje dysertację doktorską poświęconą współczesnym polskim obiektom tkackim w perspektywie teorii feministycznej. Jej inne zainteresowania badawcze związane są z krytyką artystyczną, współpracowała z Fragile i ArtPapierem.

1 K. Makaruk, K. Drabarek, A. Popyk, S. Wójcik., Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce 2023, red. M. Czerwiński, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę 2023.

2 M. Rogowska-Stangret, Feministyczne stawanie się-dzieckiem. Utopia czy przyszłość?, „Etyka” 45, 2012, s. 88-98.

3 E. Majewska, Feminizm jako filozofia społeczna. Szkice z teorii rodziny, Warszawa 2009, s. 21.

4 Tamże, s. 16.

5K. Millet, Teoria… dz. cyt., s. 58.

6 M. Rogowska-Stangret, Być ze świata. Cztery eseje o etyce posthumanistycznej, Gdańsk 2021, s. 41.

7 Zob. K. Barad, Troubling time/s and ecologies of nothingness: re-turning, re-membering, and facing the incalculable, “New Formations: A Journal of Culture/Theory.Politics” 92, [rok] sp. 56-86, sp. 76.

8 M. Rogowska-stangret, Być ze…, dz. cyt., s. 60.

9 Kategoria wprowadzona przez Rogowską-Stangret, której autorka przypisuje miano „kamienia węgielnego etyki relacyjności”, M. Rogowska-Stangret, Być… dz. cyt., s. 111.

10 Sytuacja ulega poprawie – 15 lutego 2024 roku weszła w życie nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, tzw. Ustawa Kamilka, która ulepsza ochronę małoletnich ofiar przemocy domowej oraz wprowadza rozdział o standardach ochrony małoletnich, która dotyczy placówek oświatowo-wychowawczych i innych

11 Zob. False Memory Syndrome Foundation

12Reakcja zamarcia występuje obok reakcji walki i ucieczki jako główna strategia obronna organizmu na niebezpieczeństwo, zob. A. Möller, H. P. Söndergaard, L. Helström, Tonic immobility during sexual assault–a common reaction predicting posttraumatic stress disorder and severe depression, “Acta obstetricia et gynecologica Scandinavica” 96 (8), [rok], sp. 932-938; A. Kułak-Bejda, N. Waszkiewicz, Mechanizmy i skutki przemocy w rodzinie, [w:] Różne barwy przemocy, red. E. Krajewska-Kułak, t. I, 2016, s. 116-132.

13 E. Volchan i in., Is there tonic immobility in humans? Biological evidence from victims of traumatic stress, “Biological Psychology”, 88 (1), [rok], s. 13-19.

14Według raportu 8% dzieci i nastolatków przyznało, iż nie miało do kogo się zwrócić w trudnej sytuacji, zob. Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce 2023, red. M. Czerwiński, Warszawa 2023, s. 7.

15 Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce. Raport za lata 2019-2020, red. M. Winiewski, M. Świder, Warszawa 2021.

16Zbigniew Libera, Jak tresuje się dziewczynki, 1987 (https://artmuseum.pl/pl/filmoteka/praca/libera-zbigniew-jak-tresuje-sie-dziewczynki-2) (dostęp: 22.02.2024)

17Jeszcze przed premierą A. Nowak, Wy***dalać! Historia kobiecego gniewu,Zob. Ch. Ngozi Adichie, Wszyscy powinniśmy być feministami, tłum. A. Sylwanowicz, Poznań 2017, s. 25; K. Oczkowska, Fuck Off Theory. Od smutku do złości selfie-feminizmu, [w:] Przechwałki i pogróżki. Konflikt i jego mechanika w sztukach wizualnych w Polsce, red. Ł. Białkowski, P. Sikora, Szczecin 2019, s. 116-129.

18Zob. K. Szopa, Gniew – wokół feministycznej krytyki krea(k)tywności, „Czas Kultury” 1, 2019, s. 94-101.

19 Więcej o krzywdzie wyrządzanej chłopcom poprzez wychowywanie w patriarchacie i toksycznej męskości, zob. bell hooks, Gotowi na zmianę. O mężczyznach, męskości i miłości, tłum. M. Kunz, Warszawa 2022; K. Pobłocki, Nieprzysiadalni. Jak patriarchat niszczy mężczyzn, https://oko.press/nieprzysiadalni-jak-patriarchat-niszczy-mezczyzn-poblocki (dostęp: 12.02.2024)

20 J. Szymańczak, Pojęcie „krzywdzenia dzieci” [w:] Dziecko krzywdzone. Próba opisu zjawiska, red. E. Czyż, J. Szymańczak, Warszawa 1995, s. 14.

21 Dane pochodzą z tekstu kuratorskiego.

22 Encyklopedia… dz. cyt., s. 142.

23 Tamże.

24 M. Pospiszyl, Zatrzymać historię. Walter Benjamin i mniejszościowy materializm, Warszawa 2016, s. 46.

25 K. Barad, Troubling time/s…dz. cyt., s. 76.

26 Tamże, sp. 86. Tłumaczenie własne.

27 M. Rogowska-Stangret, Być ze… dz. cyt., s. 88.

28 Tamże.

Idź do oryginalnego materiału