Biwak jak z horroru? Nie dla wszystkich
Moja przyjaciółka narzekała mi ostatnio, iż jej dzieci marudziły na biwaku. Brak łazienki, brak telewizora, brak szczoteczki elektrycznej – dla jej córeczek to był istny dramat. Ola doszła do smutnego wniosku, iż współczesne dzieci to pokolenie "kanapowców", które bez technologii nie umie się odnaleźć. Tylko że… ja widzę to zupełnie inaczej.
Moje dziecko też żyje w 2025 roku. Też ma dostęp do tabletów, bajek, głośników Bluetooth i innych cudów. A jednak biwakowanie kocha! Dlaczego? Bo od małego uczyliśmy je, iż ognisko, noc w namiocie czy mycie się w rzece to przygoda, a nie
kara. I tu dochodzimy do sedna – to nie dzieci są winne, iż nie potrafią docenić prostoty. To my, rodzice, nie uczymy ich, jak to robić.
Dzieci chcą przygód. To dorośli się ich boją
Zdarzyło się, iż zabrałam mojego syna na spontaniczny biwak w lesie. Nie mieliśmy Wi-Fi, prysznica ani telewizora na żądanie. Za to było dużo śmiechu przy ognisku, piekliśmy kiełbaski na kijku i wspólnie obserwowaliśmy gwiazdy. Mój maluch był zachwycony. Nie narzekał, iż nie ma bajki na dobranoc. Wręcz przeciwnie – był podekscytowany, iż "mama pozwala spać w ubraniach i z brudnymi stopami".
To doświadczenie nauczyło mnie jednego: dzieci wcale nie potrzebują luksusów. One potrzebują czasu, naszej uwagi i przestrzeni, by doświadczać życia inaczej niż w czterech
ścianach. A jeżeli są znudzone biwakiem, to może dlatego, iż my – dorośli – traktujemy takie wyprawy jak przymusowe wyjście ze strefy komfortu, a nie jako szansę na coś wyjątkowego.
Rodzice, ogarnijcie się!
Nie chodzi mi o to, żeby robić z siebie harcerza roku i każdej rodzinie wpychać do ręki śpiwór. Ale serio – jeżeli dziecko nie potrafi przez jeden dzień obejść się bez elektrycznej szczoteczki czy narzeka, iż nie ma tostera, to mamy większy problem niż biwak. I nie jest nim postęp technologiczny, tylko brak równowagi.
Dzieci chłoną to, co im pokażemy. jeżeli całe dzieciństwo uczymy je, iż wygoda jest najważniejsza, a brudne ręce to problem, to potem nie dziwmy się, iż nie widzą euforii w prostych sprawach. Biwak jest lustrem – pokazuje, co naprawdę zaszczepiliśmy naszym dzieciom. I jeżeli odbicie nas nie cieszy, to może czas coś zmienić – nie w dzieciach, ale w sobie.
Nie każdemu musi się podobać namiot i życie bez prądu, ale każdemu dziecku warto pokazać, iż istnieje coś poza tabletem i hotelem z basenem. Dzieci to nie produkty zepsute przez czasy, w których żyją. To odbicie nas – dorosłych. jeżeli chcesz, by twoje dziecko umiało cieszyć się z kanapki przy ognisku i spania w śpiworze, to najpierw pokaż mu, iż dla ciebie też to ma wartość. Reszta przyjdzie sama.