To pokolenie ma dwie lewe ręce. Matka: "Zaprosiłam córkę do kuchni i odechciało mi się świąt"

mamadu.pl 3 dni temu
"Chyba nie jestem jedyną matką, która ma takie wrażenie, iż dzisiejsze pokolenie młodych ludzi ma dwie lewe ręce, jeżeli chodzi o obowiązki domowe. Coś, co niegdyś było częścią wychowania, teraz... wywołuje frustrację i zmusza do ponownego zastanowienia się nad sensem wspólnych chwil w kuchni" – czytam z zaciekawieniem początek listu nadesłanego przez czytelniczkę.


Miały być niezapomniane święta


"Zaprosiłam swoją córkę do kuchni, by wspólnie zacząć przygotowywać potrawy na nadchodzące Święta Wielkanocne. Niestety, po kilku minutach entuzjazmu moja euforia zniknęła. Moja córka, zamiast pełnić rolę aktywnego pomocnika, gwałtownie zaczęła narzekać, iż 'to nudne', 'zbyt długo trwa' i w ogóle wolałaby robić coś innego. A kiedy zaczęła nieporadnie rozsypywać mąkę po podłodze i brudzić wszystko wokół, w tym telefon, którego nie odstępowała, poczułam, jak rośnie we mnie frustracja.

I choć w moich oczach przygotowania świąteczne są czasem tworzenia wspomnień, to jej postawa zmieniła je w coś, co, zamiast cieszyć, zaczęło mnie przytłaczać.

Zaczęłam się zastanawiać, gdzie popełniłam błąd. To pokolenie, w którym żyje moja córka, ma dwie lewe ręce do takich rzeczy. Myślę, iż nie potrafi już docenić tych prostych przyjemności, jakie płyną z pracy w kuchni. W jej oczach gotowanie to tylko obowiązek, a nie moment, w którym można coś wspólnie tworzyć. Może to kwestia czasów, w których żyjemy – wszystko musi być szybkie, łatwe, natychmiastowe. A ja po prostu oczekiwałam, iż zrozumie sens tych tradycji, które wypełniały moje dzieciństwo.

Już na początku przygotowań poczułam, iż odechciało mi się świąt. Zamiast cieszyć się atmosferą, tym, iż wreszcie spędzę czas z córką, ogarnęło mnie przytłoczenie. Przecież miało być inaczej – miało być wspólne pieczenie, wspólna zabawa, a wyszło na to, iż muszę wszystko zrobić sama. I to nie z lenistwa czy z braku chęci, ale po prostu dlatego, iż ją to wcale nie interesuje, ona tego nie potrafi i nie chce się nauczyć.

Może to kwestia tego, iż pokolenie moich rodziców i dziadków miało zupełnie inne podejście do świąt – wszystko robili razem, a nie dzielili się na tych, którzy pracują i tych, którzy patrzą w ekran. Chciałabym, żeby moja córka zrozumiała to, co dla mnie było tak ważne, ale teraz mam wrażenie, iż to już nie te czasy".

Idź do oryginalnego materiału