To zdanie to pocisk, który rozdziera serce. Tak wychowujemy współczesne pokolenie

mamadu.pl 3 dni temu
Myślałam, iż nic już nie jest mnie w stanie w życiu aż tak zaskoczyć. Byłam w błędzie, bo wczorajsza sytuacja ze sklepu z ubraniami to dopiero petarda, a w sumie strzał prosto w serce. Słowa, które usłyszałam, na długo pozostaną w mojej pamięci. A żalu, który dostrzegłam w oczach dziewczynki, nigdy nie zapomnę.


W świecie, który nabiera najróżniejszych kształtów i przybiera różne barwy, coraz częściej zauważam "niepokojące zjawiska" dotyczące rodzicielstwa. Niektórzy, zamiast skupiać się na dobru dziecka, koncentrują się na własnych marzeniach, celach i ambicjach. Pokazują swoją wyższość i są przekonani, iż kolejna droga zabawka jest lepsza i ważniejsza od wspólnie spędzonego czasu.

Wyścig trwa


Wyścig o to, czyje dziecko będzie miało ładniejsze ubrania, droższe zabawki, czy będzie chodziło na więcej zajęć dodatkowych, trwa w najlepsze. Jednak ten pośpiech i chęć zaimponowania światu przesłania to, co naprawdę ważne: emocje, bliskość i poczucie bezpieczeństwa. W tym nowym i "doskonalszym" świecie nietrudno popełnić błąd i zboczyć ze ścieżki prawdziwego rodzicielstwa.

Pędzimy, choć chcielibyśmy się zatrzymać. Zatem dlaczego tego nie zrobimy? Lęk, strach, obawa przed kompromitacją?

Mam kasę, to rządzę


Do wyścigu, który dostrzegam na każdym kroku, jakoś się już przyzwyczaiłam. Nic z tym nie zrobię, muszę zaakceptować. Są jednak pewne rzeczy i zachowania, na które nie ma i nie będzie mojej zgody.

Taka sytuacja: wybrałam się do sklepu z ubraniami. Przeglądałam ciuchy dla dzieci, a tuż obok mnie stała mama z taką 7-letnią córką. Dziewczynce bardzo spodobała się jedna bluza, o czym mówiła głośno i wyraźnie. Prosiła mamę, by jej ją kupiła. Ta miała zupełnie inne plany.

– Ta bluza jest okropna. Ten kolor i workowaty krój – powiedziała mama. Dziewczynka nie dawała za wygraną: – Tylko ta mi się podoba, nie chcę innej – bąknęła pod nosem.

Przyznaję, iż byłam ciekawa, jak cała ta sytuacja się skończy. Jednak na rozwój wydarzeń nie musiałam długo czekać: – Nie będziesz decydować, ja wybieram, bo ja płacę – powiedziała kobieta.

Spojrzałam na dziewczynkę, w jej oczach dostrzegłam ból, żal i niekończące się morze smutku. Zamilkła, nie sprzeciwiała się, bo chyba czuła, iż niczego nie wskóra. Była na straconej pozycji.

Odeszłam, bo nie byłam w stanie tego dłużej słuchać. Słowa matki bardzo wzięłam do siebie i poczułam się trochę tak, jakby były wymierzone w moim kierunku. Nie wtrącałam się, bo uznałam, iż tak będzie lepiej.

Ta kobieta i tak by nie ustąpiła, bo już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, iż zdanie córki nie ma dla niej żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, co jej się podobało. Miała swój konkretny plan i chciała go zrealizować. Odpaliła pocisk, wystrzeliła i co w tym wszystkim najgorsze, wycelowała nim w serce własnego dziecka. Czy na tym polega macierzyństwo?

Idź do oryginalnego materiału