Niedawno razem z mężem przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Kilka tygodni później urodził się nasz drugi syn. Czysta radość, prawda? Niestety, nie dla wszystkich.
— Tobie to zawsze się układa, a twojej siostrze wszystko się sypie — rzuciła z wyrzutem mama.
Serio? Czyli mam się wstydzić, iż jestem mamą po raz drugi, iż mamy własne mieszkanie i iż nie siedzimy nikomu na głowie?
Moja młodsza siostra Karolina zawsze była oczkiem w głowie naszych rodziców. Chorowita, kapryśna, wymagająca — ale zawsze dostawała wszystko, co najlepsze. Ja chodziłam do przedszkola regularnie, a ona pojawiała się tam od święta. Wystarczyło, iż zrobiła smutną minę i już rodzice skakali, jak chciała.
Nawet pierwszy telefon dostała wcześniej ode mnie. Mama wydała na niego cały budżet, więc ja na swoje urodziny nie dostałam nic.
— Kupię ci buty na wiosnę — powiedziała.
Mając 19 lat poznałam Artura. Dał mi wszystko, czego nie miałam w domu: wsparcie, stabilność, miłość. Po roku wzięliśmy ślub. Karolina śmiała się ze mnie:
— Złapałaś sobie ciapę! Całe życie z teściową spędzisz pod jednym dachem! — szydziła.
A tymczasem… moja teściowa była cudowną kobietą. Przez osiem lat mieszkała z nami, opiekowała się starszym wnukiem i pomogła nam kupić mieszkanie. Dzięki niej i środkom z programu „Rodzina 500+” kupiliśmy dwupokojowe lokum.
Kiedy Karolina szykowała się do ślubu, mama była wniebowzięta:
— Idealna para! On bogaty, przystojny, zobacz, jaki pierścionek jej podarował!
Mojego męża uważała za „nikogo”. A mnie nazywała naiwną, bo urodziłam dziecko w wieku 22 lat.
Na wesele Karoliny nie poszłam — zaprosiła tylko mnie, męża i dzieci pominęła. Uznaliśmy, iż nie ma sensu się narzucać.
Rok później mama zadzwoniła z płaczem:
— Twój szwagier odszedł. Powiedział, iż z Karoliną nie da się żyć. Przyjdź, pociesz siostrę.
Nie spieszyłam się. Nasze relacje nigdy nie były ciepłe. Gdy jednak odwiedziłam mamę z synem, Karolina zobaczyła mnie i wybuchła:
— Nienawidzę cię! Dlaczego ty masz rodzinę, a ja nie?
Po prostu wyszłam. Mama dzwoniła, ale nie odbierałam. Karolina nie potrafiła pogodzić się z porażką i desperacko próbowała odzyskać męża. Śledziła go, pisała wiadomości… aż dowiedziała się, iż ożenił się z inną kobietą, która spodziewa się dziecka.
Nowa fala depresji Karoliny uderzyła w całą rodzinę.
— Ty, taka zwykła, a jakiego faceta złapałaś! Co on w tobie widzi? Na złość siostrze udajesz szczęśliwą! — rzuciła mama.
Najbardziej ranią ci, którzy powinni być najbliżsi. Ale życie to nie wyścig. Nikt nie powinien wstydzić się własnego szczęścia.