REKLAMA
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Uczniowie nie cenią sobie wychowania do życia w rodzinie- Na początku myślałam, iż będę chodzić na WDŻ, żeby nie mieć okienka, ale po dwóch lekcjach zrezygnowałam - mówi Julka (nazwisko do wiadomości redakcji), uczennica siódmej klasy szkoły podstawowej na warszawskiej Białołęce. - Prowadziła je katechetka i ciągle mówiła: mąż i żona to, mąż i żona tamto. A moi rodzie nie mają ślubu i mnie to denerwowało. Tak, jakby nasza rodzina była w czymś gorsza. O ludziach bez ślubu mówiła "bezżenni". No jak to brzmi okropnie... Nie mogłam tego wytrzymać, mama też powiedziała, żebym na to nie chodziła - dodaje Julka. - Ciekawe, co mówiła o seksie - śmieje się. Na WDŻ także nie chodzi Ola (nazwisko do wiadomości redakcji) z siódmej klasy szkoły podstawowej w podwarszawskim Legionowie. Na pytanie, dlaczego, odpowiada: - Szkoda mi na to czasu, tam się podobno nic nie robi, same nudy. No i czego niby mamy się dowiedzieć? To, co chcę wiedzieć o seksie, już wiem od rodziców albo znajomych. W szkole z nikim bym o tym na lekcjach nie rozmawiała. To jednak krępujące - dodaje. Nie chodzi o program, tylko nauczyciela- Pamiętam taki fragment z podręcznika do WDŻ, chyba w siódmej klasie to było, iż nastolatkowie nie powinni uprawiać seksu. No ja nie wiem, kto to pisał, ale takie jakieś przestarzałe, nieżyciowe stwierdzenia, to raczej nie zachęcają do tego przedmiotu - mówi Tomek (nazwisko do wiadomości redakcji), uczeń pierwszej klasy liceum ogólnokształcącego w Warszawie. - No i to powtarzanie, iż jako mąż i żona, iż po ślubie. Kto dziś tak robi? Chyba ten program powinien być jakoś dopasowywany do tego, jak wygląda rzeczywistość. Żeby uczniowie chcieli na niego chodzić - dodaje. Spytany o to, co zrobić, żeby z tych zajęć uczniowie coś wynosili, mówi: - To nie chodzi o program, czy tematy, ale osobę, która to prowadzi. Jakby to był ktoś z jajem, z jakiejś fundacji, czy nie wiem, kto umie rozmawiać z młodzieżą, kto fajnie prowadzi lekcję, to może miałoby sens. Nowy przedmiot w szkołach już od wrześniaZgodnie z zapowiedziami MEiN, od września 2025 ze szkół zniknie wychowanie do życia w rodzinie. To przedmiot nauczany do tej pory w klasach IV-VIII szkół podstawowych, który nie był obowiązkowy. Zastąpi go obowiązkowa edukacja zdrowotna, która pojawi się w planie lekcji klas IV-VIII szkół podstawowych i I-III szkół średnich. Program powstaje we współpracy z Ministerstwem Zdrowia oraz Ministerstwem Sportu, nad podstawą programową pracuje zespół ekspertów, a ministerka edukacji Barbara Nowacka zapewnia: "Pokaże, jak zdrowo się odżywiać, jak stosować profilaktykę w swoim codziennym życiu, jak się badać, jak dbać o każde swoje zdrowie - zdrowie psychiczne, fizyczne, seksualne". Edukacji zdrowotnej będą mogli uczyć nauczyciele od wychowania do życia w rodzinie, nauczyciele WF-u, biologii. Prawdopodobnie czekają ich szkolenia. A ty? Co sądzisz o tej zmianie w szkołach? Chętnie poznam twoją opinię: ewa.rabek@grupagazeta.pl