W czerwcu szkoły czeka chaos. Wszystko przez wyrok w sprawie ocen z religii

dadhero.pl 6 godzin temu
Czy uczeń, który chodzi na religię, będzie miał ocenę z tego przedmiotu wliczoną do średniej? Teoretycznie nie, bo nie pozwala na to rozporządzenie MEN. Ale Trybunał Konstytucyjny właśnie uznał je za bezprawne. A to oznacza, iż w przypadku wielu uczniów średnia na koniec roku zależeć będzie od tego, czy dyrektor szkoły posłucha ministerstwa, czy TK.


Ostatnie tygodnie roku szkolnego to czas "przebudzenia uczniów". Wielu z nich nagle uświadamia sobie, iż trzeba powalczyć o lepsze oceny na koniec roku i w efekcie poprawić sobie średnią. Normą są więc prośby do nauczycieli o poprawienie sprawdzianu, dodatkowe prace czy odpytywanie na ocenę. W tym roku uczniowie dostali nową możliwość walki o lepszą średnią. Chodzi o świeżutki wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, iż oceny z religii i etyki powinny być wliczane do średniej i umieszczane na świadectwie.

MEN bezprawnie usunął oceny z religii ze świadectw


Wyrok, który został ogłoszony w czwartek 22 czerwca, dotyczy rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. W marcu ubiegłego roku szefowa tego resortu zdecydowała, iż skoro religia i etyka są nieobowiązkowe, to ocen z tych przedmiotów nie wolno wliczać do średniej. Podpisane przez Barbarę Nowacką rozporządzenie w tej sprawie weszło w życie 1 września ubiegłego roku, więc po raz pierwszy miały być zastosowane w praktyce teraz, podczas wystawiania ocen w czerwcu. Z tym będzie jednak kłopot.

Sędziowie Trybunału dosłownie rozjechali rozporządzenie walcem. Uznali, iż wprowadzony przez Nowacką przepis jest niezgodny z Konstytucją RP i konkordatem, co znaczy, iż jest bezprawny i nie należy go stosować. A to dlatego, iż tak istotna zmiana w nauczaniu religii wymagała zgody władz kościelnych, a MEN takiej zgody nie uzyskał. Dlatego uczniowie mają prawo oczekiwać, iż oceny z religii i etyki na koniec roku po pierwsze trafią na świadectwo, a po drugie zostaną wliczone do średniej.

Kto ma rację – MEN czy TK?


Twardy orzech do zgryzienia mają teraz dyrektorzy szkół. Bo adekwatnie sami muszą zdecydować, kogo słuchać – szefowej MEN czy Trybunału. Obecny rząd od dawna uważa, iż Trybunał Konstytucyjny jest obsadzony nielegalnie i nie publikuje jego wyroków w "Dzienniku Ustaw". Z kolei sam Trybunał twierdzi, iż brak publikacji nie ma większego znaczenia, bo wyroki stają się ważne w momencie ogłoszenia. Powiedział to wprost prezes TK Bogdan Święczkowski. "Trybunał przypomina, iż wyrok ma moc powszechnie obowiązującą i jest ostateczny" – stwierdził.

Czym to się skończy? Prawdopodobnie jednym wielkim chaosem podczas wystawiania ocen na świadectwach. Część dyrektorów uzna, iż zdanie Trybunału jest najważniejsze i będzie uczniom wliczać oceny z religii i etyki do średniej. A część stwierdzi, iż nielegalny Trybunał nie ma prawa wydawać wiążących opinii, więc zrobi to, co każe MEN. Wszystko tu może zależeć więc od… sympatii politycznych dyrektorów szkół. Ci, którym bliżej do obecnej koalicji rządzącej, najpewniej zignorują wyrok TK. A ci, którzy sympatyzują z PiS, mogą śmiało uznać, iż trzeba zignorować rozporządzenie Nowackiej.

Efekt łatwo sobie wyobrazić. W jednej szkole uczniowie na zakończenie roku dostaną świadectwa z wpisanymi ocenami z religii i etyki. A jeżeli z tych przedmiotów dostaną na koniec roku "celujący" czy "bardzo dobry", to będą mogli się też chwalić wyższą średnią bądź choćby czerwonym paskiem, jeżeli oceny z tych przedmiotów okażą się decydujące. W innych szkołach, w których dyrekcja będzie respektować rozporządzenie MEN, ocen z religii i etyki uczniowie na świadectwie nie zobaczą. Jedno jest pewne – nauczyciele, uczniowie i ich rodzice powinni się przygotować na bardzo emocjonującą końcówkę roku szkolnego.

Źródło: PAP


Idź do oryginalnego materiału