Żadna z moich koleżanek nie zajmuje się swoją mamą tak, jak ja swoją. Dzwonię do niej trzy razy dziennie, wysłuchuję, pocieszam, żartuję z nią – rano, w południe i wieczorem. Do opieki nad dziećmi nigdy jej nie proszę, o pomoc w ogóle nie proszę. A i tak wychodzę na tę złą.
Już tydzień się nie odzywamy – i to przez taką drobnostkę. adekwatnie na zakupy jechaliśmy z mężem, a mama dowiedziała się dzień wcześniej i od razu się wprosiła. Nie mieliśmy nic przeciwko, zabraliśmy ją ze sobą.
W supermarkecie spacerowałyśmy po alejkach, wzięliśmy duży wózek „na spółę”. Czas naglił, bo moja teściowa została z dziećmi i dzwoniła, iż już się niecierpliwią. W końcu stanęliśmy w długiej kolejce do kasy. Każdy miał pełne wózki, a mój mąż już ledwo wytrzymywał.
Kasjerka zaczęła nabijać zakupy, mąż gwałtownie pakował do siatek, a ja trzymałam kartę. Mama sięgnęła po portfel. Powiedziałam:
– Mamo, idź pomóż Mikołajowi pakować, a ja zapłacę kartą. Potem rozliczymy się spokojnie.
Zapłaciłam, wsiedliśmy do auta, podwieźliśmy mamę pod blok i wynieśliśmy jej zakupy. Na pożegnanie mama wciska mi w rękę trzysta złotych. Mówię:
– A to co?
– No, za moje zakupy – odpowiada.
– Mamo, coś ci się pomyliło. Za twoje rzeczy wyszło znacznie ponad tysiąc. Mam paragon, w domu dokładnie policzę i ci powiem.
Mama się zagotowała. Jeszcze przed klatką, na oczach sąsiadów, zaczęła krzyczeć, iż powinnam jej doliczyć jeszcze koszt benzyny! Że jak ja śmiem wypominać matce pieniądze, skoro ona mnie wychowała! Było mi tak przykro, iż aż mąż wsadził mnie gwałtownie do auta i odjechaliśmy.
W drodze powiedział:
– Po co w ogóle zaczęłaś tę dyskusję? Wzięłabyś te trzy stówy, pokiwała głową i rozeszłybyście się spokojnie.
Gdybym wiedziała, iż mama tak zareaguje, pewnie tak właśnie zrobiłabym.
Ale z drugiej strony – jak mogę udawać, iż nic się nie stało, kiedy mama zachowała się tak bezczelnie? Przecież dobrze wie, iż jestem na urlopie macierzyńskim, mamy dwójkę dzieci i kredyt. Utrzymuje nas tylko mąż. Po spłacie raty na osobę wychodzi nam mniej niż wynosi jej emerytura!
Ja sama kupiłam o wiele skromniejsze produkty niż ona. Nie mam możliwości „ot tak” podarować jej tysiąca złotych.
A jednak – w oczach mojej mamy jestem po prostu złą córką.