Soczki w pełnym słońcu. Obrazek z codzienności
Nie pierwszy raz widzę to w sklepie: rzędy dziecięcych soków ustawione w witrynie, tuż przy szybie. Bez lodówki, bez cienia. Przez cały dzień – od rana do wieczora – stoją wystawione na działanie promieni słonecznych. Taki widok budzi uzasadniony niepokój.
Czy to może być szkodliwe dla dziecka? Przypomniałam sobie popularne ostrzeżenia, by nie zostawiać plastikowej butelki z wodą w nagrzanym aucie. Zapytałam więc dr Wojciecha Feleszko, pediatrę i immunologa dziecięcego, czy podobny mechanizm działa w sklepowej witrynie.
"Upał i plastik to w ogóle zły pomysł"
– Z plastiku uwalniają się bisfenole i to jest już potwierdzone – mówi dr Wojciech Feleszko.
– To substancja działająca prokancerogennie. Upał i plastik to w ogóle zły pomysł – dodaje.
Ekspert wyjaśnia, iż pod wpływem wysokiej temperatury – a taka panuje na parapetach nasłonecznionych przez szybę – z tworzyw sztucznych mogą uwalniać się szkodliwe substancje chemiczne.
Nawet jeżeli jednorazowe spożycie takiego napoju nie wywoła natychmiastowych efektów, problemem może być długofalowa ekspozycja.
– Po jednym razie się nic nie stanie, po drugim też nie. Ale o ile jest to norma, to z czasem to działa pronowotworowo – ostrzega dr Feleszko.
Co zamiast plastiku?
Czy można coś z tym zrobić? Dr Feleszko nie ma złudzeń co do siły regulacyjnej państwa.
– Nie wiem, czy gdziekolwiek to jest zabronione. Bo co – zabronimy plastikowych butelek? To zaraz ktoś krzyknie, iż Unia zabiera Polakom wolność – mówi z ironią.
Zdaniem eksperta, najważniejsze jest uświadamianie rodziców i sklepów, iż takie praktyki mogą szkodzić.
– Świadomość musi być tutaj najistotniejsza – podkreśla.
Jakie jest najlepsze rozwiązanie?
Powinniśmy unikać picia z plastiku, o ile to tylko możliwe. Najlepiej przygotować napój w domu i nosić ze sobą wodę w bidonie – BFA-free. Kupne soczki?
– Od czasu do czasu można, ale jak najrzadziej – radzi ekspert.
Nie panikujmy, ale myślmy
Nie chodzi o panikę – chodzi o zdrowy rozsądek. Czy naprawdę chcemy, by dzieci regularnie piły napój, który przez osiem godzin dziennie "gotuje się" w plastiku?
Przechowywanie produktów spożywczych powinno być zgodne z zaleceniami producenta – a na żadnym opakowaniu nie znajdziemy instrukcji "najlepiej wystawić na słońce".
Czas, byśmy przestali traktować witrynę sklepową jak lodówkę. Bo organizm dziecka nie zna taryfy ulgowej dla błędów dorosłych.
Soczki na słońcu – a co na to prawo?
Choć temat wydaje się oczywisty z punktu widzenia zdrowego rozsądku, regulacje prawne dotyczące ekspozycji produktów spożywczych na słońce nie są jednoznaczne.
Prawo żywnościowe w Polsce i Unii Europejskiej nakłada obowiązek zapewnienia adekwatnych warunków przechowywania produktów spożywczych – zarówno przez producentów, jak i sprzedawców. Jednak interpretacja tych przepisów bywa różna, a ich egzekwowanie – często nieskuteczne.
W przypadku soków czy napojów dla dzieci, które nie wymagają chłodzenia, kluczowa jest jednak temperatura otoczenia i długość ekspozycji na promienie słoneczne.
Gdy produkt spędza wiele godzin w nasłonecznionym miejscu, nie tylko może dojść do chemicznych zmian w samym opakowaniu, ale też do degradacji witamin czy pogorszenia smaku. To już nie tylko kwestia estetyki, ale potencjalnego zagrożenia zdrowotnego – zwłaszcza dla najmłodszych.
Państwowa Inspekcja Sanitarna ma prawo kontrolować warunki przechowywania produktów w sklepach, ale trudno oczekiwać, iż każda lokalna placówka będzie stale monitorowana.
W praktyce największą rolę odgrywają sami konsumenci – ich czujność, reakcje i… wybory zakupowe. W końcu to my decydujemy, czy sięgniemy po napój stojący w słońcu, czy poszukamy alternatywy.