fot. PixabayMaluchy postanowiły zwiedzić trochę świata i… czmychnęły ze żłobka. Do nietypowego zdarzenia doszło w Bezrzeczu k. Szczecina (woj. zachodniopomorskie). Grupka dzieci samowolnie opuściła teren żłobka. Na szczęście maluchy zauważyli świadkowie. Według mieszkańców wśród małych rebeliantów najmłodszymi mogły być choćby dwulatki! gwałtownie okazało się, iż dzieciom udało się uciec z placu zabaw przez niewłaściwie zamkniętą furtkę.
Fakt zajścia niecodziennego incydentu potwierdziła w rozmowie z mediami dyrektor przedszkola „Nasza Bajka” w Bezrzeczu – informuje portal „Super Expressu”. Do zdarzenia doszło kilka dni temu, w czwartek, 6 marca. Jak w ogóle maluchom udało się opuścić grodzony teren żłobka?
„Opiekunki przebywały z dziećmi na placu zabaw. Były to dwie grupy żłobkowe, opiekunki były cztery. W tym samym czasie na miejscu pracował konserwator, który wynosił matę. Nie zauważył, iż nie przekręcił zamka w furtce” – wyjaśniła w rozmowie z dziennikarzem TVN24 Małgorzata Błaszkiewicz.
Bardzo małe, ale już bardzo sprytne dzieci wykorzystały moment nieuwagi opiekunek oraz powstałą „lukę z zabezpieczeniach”, aby samowolnie opuścić ograniczony teren przedszkola i poszukać przygody na zewnątrz. Choć sytuacje brzmi zabawnie, dla tak małych dzieci – a według mieszkańców w grupie uciekinierów miały być choćby dwulatki – samotna wyprawa bez opieki choćby na kilkadziesiąt metrów od placówki mogła skończyć się tragicznie.
Starczy powiedzieć, iż samotne dzieci zauważyli dopiero przypadkowi kierowcy, a więc maluchy mogłyby łatwo wpaść pod samochód. Na szczęście sytuacja wydała się dziwna kobiecie, która prowadziła jedno z aut. Wspólnie z innym kierującym zaopiekowali się zgubami. Maluchy zostały przez nich odprowadzone z powrotem do żłobka.
Małgorzata Błaszkiewicz przekazała dziennikarzom, iż już wiadomo, co dokładnie przyczyniło się do zaistnienia niebezpiecznej sytuacji i podkreśliła, iż konsekwencje zostały już wyciągnięte. Zapowiedziała także, iż w placówce zostanie przeprowadzony audyt.
