Wstręt do określonego rodzaju jedzenia różni się w przypadku każdego dziecka. Jedzenie (szczególnie nowych nieznanych produktów) to silny stres. Warto przy tym podkreślić, iż nie jest to zwyczajne „grymaszenie”, które w pewnym okresie rozwoju jest normą i wyrazem decydowania dziecka o sobie samym. Neofobia żywieniowa jest problemem złożonym i wymaga odpowiedniego wsparcia.
W całym procesie „oswajania” jedzenia, ważne jest, by nie stracić z oczu perspektywy dziecka. To ono przede wszystkim mierzy się z silnym stresem, lękami i poczuciem zawodu względem rodziców, których oczekiwaniom nie jest w stanie sprostać. Bardzo często komentarze i dobre rady najbliższej rodziny (szczególnie dziadków) potęgują frustracje rodziców, a stąd prosta droga do wzajemnego obwiniania się i szukania siłowych rozwiązań. W atmosferze rodzinnej porażki, trudno dostrzec, iż za „problemem z jedzeniem” stoi nie kto inny, ale nasze ukochane dziecko, które również z owym „problemem” próbuje sobie radzić.
Uwaga! Reklama do czytania
Kiedy jedzenie staje się wyzwaniem
Ta książka podpowie, jak uczyć dzieci zdrowej relacji z jedzeniem. Odpowie na wszystkie pytania rodziców niemowlaka i nastolatka. Wesprze was, kiedy stawiacie czoła neofobii żywieniowej oraz chorobom i zaburzeniom odżywiania.
List dziecka, które nie je do zmartwionych dorosłych
Drodzy Mamo, Tato, Babciu, Dziadku, Ciociu!
Wiem, jak bardzo mnie kochacie, martwicie się tym, iż nie chcę próbować nowych rzeczy. Widzę, iż inne dzieci w moim wieku potrafią zjeść wszystko. Czasem buntują się przy stole, ale z reguły dobrze sobie radzą. Inaczej niż ja. Wiem, iż myślicie, iż jestem uparty i cwany… Może faktycznie taki jestem? Wstydzę się tego, bo chciałem być dla Was najlepszym dzieckiem na świecie.
Pamiętacie, jak ostatnio pokazywałem Wam, jak wysoko skaczę na trampolinie? I jak gwałtownie biegam? Uwielbiam, kiedy patrzycie na mnie z dumą, lubię być Waszym superbohaterem! Jeśli chodzi o jedzenie, nie mam się czym pochwalić. Robię więc wszystko, żebyście nie musieli oglądać codziennych porażek przy stole. Dla mnie też jest to bardzo męczące. Dlatego jem tylko to, co już wypróbowałem. Kilka razy zaryzykowałem i to było straszne! Tak jak wtedy, gdy mówiliście, iż banan jest dobry. Pokazywaliście inne dzieci, które jedzą banany z zadowoleniem. Wystraszyłem się, że, jak go nie zjem, to stanie się jasne, iż jestem gorszy. Ufam Wam, bo zawsze chcecie dla mnie dobrze, więc postanowiłem spełnić Wasze oczekiwania. Sięgnąłem po owoc i… do dziś pamiętam to uczucie przylepiania się miękkiej mazi do moich palców. To było obrzydliwe! Ale jestem Waszym superbohaterem, więc włożyłem kawałek banana do ust. Byłem pewien, iż choć kawałek dam radę połknąć. Niestety, zebrało mi się na wymioty. Chciałem pozbyć się tego uczucia na języku. Było mi głupio i czułem się zagubiony. Naprawdę nie wiedziałem, dlaczego nie mogę tak po prostu go zjeść, jak robią to inne dzieci. Wolałem nie patrzeć na Was i nie widzieć Waszego rozczarowania. Powiedziałem, iż banan jest taki sobie, ale więcej już nie chcę. Chyba coś ze mną jest nie tak, skoro wszyscy mówią, iż banany są smaczne, a ja czułem jakbym jadł robaka! Od tamtej pory nie narażam się na porażkę, dlatego jem tylko to, co znam. Nie znoszę siedzieć przy stole, bo wtedy czuję, iż powinienem jeść to, co Wy! Ale już nie będę ryzykować! Posiłki są długie
i nieprzyjemne – często coś śmierdzi i wygląda niezbyt smacznie. Nie lubię jedzenia przy stole, wolę jeść, kiedy oglądam bajki, bo wtedy nie czuję, co jem i wszyscy dają mi spokój. Tak jest najbezpieczniej.
Uwaga! Reklama do czytania
Kiedy dziecko nie chce jeść…
Książka o problemach z jedzeniem, dla dzieci (i nie tylko).
Dziś poznałem ciocię, która zna sporo takich dzieci jak ja. Podobno niektóre uciekają na sam widok jedzenia! Więc ze mną nie jest chyba tak źle; to duża ulga wiedzieć, że nie jestem „kosmitą”. Ciocia pokazała mi ten nieszczęsny banan. Znów się bałem, iż będę musiał go zjeść, ale ku mojemu zaskoczeniu miałem tylko dotknąć owoc widelcem. To akurat było łatwe. Bawiliśmy się w robota, który nadziewa banany na widły. Ciocia mierzyła czas, a ja byłem w tym coraz szybszy. Odkryłem, iż pomagając sobie rękami idzie mi jeszcze łatwiej. Zdaniem cioci moje szanse na bycie superbohaterem były całkiem duże. Pod koniec zabawy „klej” na bananie przeszkadzał mi jakby trochę mniej, a ciocia powiedziała, iż to naprawdę były trudne ćwiczenia, iż jestem odważny i iż małymi kroczkami oswoję ten banan. Może naprawdę tak będzie? W domu nie będę tego powtarzał! Chyba, iż ciocia nauczy Was tych zabaw. Tylko czy naprawdę wystarczy Wam nabijanie banana na widelec? Boję się, iż nie i iż znów będziecie mnie namawiać na zjedzenie choćby kawałeczka.
Aha! Ciocia mówiła jeszcze, żebym siadał z Wami do stołu, ale nie muszę jeść niczego, co jest dla mnie obrzydliwe. Uff… Tak, to mogę spróbować usiąść do stołu. Tylko, czy znów nie wyjdę na „niejadka”…i będzie jak zawsze? Może gdyby posiłek był krótki? Gdybyśmy bawili się w moje ulubione zagadki? I nikt nie zwracałby uwagi na to, co jem i ile jem? Pokazałbym Wam wtedy, jak umiem nabijać banana na widły (umiem też go dotknąć, ale dla bezpieczeństwa nie pokażę). A jedzenie? Na samą myśl o jedzeniu banana przez cały czas cierpnie mi skóra. Choć ciocia mówiła, iż jak oswoję ręce z owocem to później oswoję buzię, a potem poczuję ciekawość, jak ten banan smakuje. Może faktycznie tak będzie? Na szczęście nie dojdzie do tego szybko. Na razie się tym nie martwię. Ale chciałbym poczuć, iż tak jak ciocia, jesteście przy stole spokojni i pewni, iż małymi kroczkami i nie od razu, ale dam sobie radę.
Uwaga! Reklama do czytania
Jak zrozumieć małe dziecko
Podręcznik świadomego rodzicielstwa
Uwaga! Złość
Jak zapanować nad reakcją na złość?
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli