Wyszłam za mąż w wieku trzydziestu lat, do tego czasu dużo pracowałam, żeby zapewnić sobie godne życie – praktycznie od czasów szkoły średniej. Jeszcze przed ślubem kupiłam sobie kawalerkę.
W firmie, w której pracowałam, poznałam bardzo sympatycznego mężczyznę. Michał od razu zaproponował mi małżeństwo. Niedługo potem urodził nam się syn. Po pięciu latach kupiliśmy wspólnie dwupokojowe mieszkanie, a moje jednopokojowe wynajmowaliśmy, mając z tego dodatkowy dochód.
Mam młodszą siostrę, Marię, jest ode mnie młodsza o dziesięć lat. Niedawno wyszła za mąż. Do tej pory prowadziła życie, które sprawiało jej przyjemność, nie myśląc o przyszłości.
Pewnego razu Maria pojechała na wyjazd służbowy do innego miasta i po jakimś czasie zadzwoniła do rodziców, oznajmiając, iż wzięła ślub i spodziewa się dziecka.
Rodzice byli trochę zaskoczeni, ale zaakceptowali jej decyzję.
Ja również bardzo się ucieszyłam z jej szczęścia, ale kiedy Maria z mężem wrócili, musieli rozwiązać problem mieszkaniowy. Przez naszych rodziców Maria poprosiła mnie o możliwość zamieszkania w moim mieszkaniu. Oczywiście bezpłatnie. Nie mogłam przecież brać od niej opłaty za wynajem. Umówiłyśmy się, iż będą opłacać jedynie rachunki za media.
Choć z wynajmu tego mieszkania mieliśmy z mężem niemały dochód, postanowiliśmy pomóc młodej parze na rok czy dwa, dopóki nie kupią własnego mieszkania.
Maria z mężem wprowadzili się i zaczęli tam mieszkać. Jednak po roku, kiedy ich córka skończyła rok, Maria oznajmiła, iż znów jest w ciąży. Pewnego dnia przyjechała do mnie i powiedziała, iż mieszkanie jest dla nich za małe. Miała też „świetny pomysł” – żebym sprzedała to mieszkanie, a pieniądze przekazała jej, żeby mogła kupić dwupokojowe mieszkanie.
Z taką bezczelnością nigdy się nie spotkałam. Odpowiedziałam, iż to się nie stanie, i powiedziałam jej, iż muszą sami zarobić na swoje mieszkanie.
Maria obraziła się i powiedziała, iż to nierealne, bo jej mąż zarabia mało, a ona niedługo znowu pójdzie na urlop macierzyński, więc nie ma mowy o kredycie.
Wieczorem opowiedziałam o rozmowie z siostrą mojemu mężowi – nie mam przed nim żadnych tajemnic. Był wściekły na jej zachowanie, wsiadł do auta i pojechał do nich. Ostatecznie dał im miesiąc na wyprowadzenie się z mieszkania.
Ponieważ nie mieli dokąd się udać, Maria z mężem i dzieckiem zamieszkali u naszych rodziców. Siostra przestała się do mnie odzywać – bardzo się na mnie obraziła.
Jest mi przykro, iż tak się stało. Kocham moją siostrę, ale czy naprawdę muszę ją utrzymywać? Przez rok mieszkała w moim mieszkaniu za darmo i choćby nie powiedziała nam „Dziękuję”.