Niektóre listy czytam z niedowierzaniem, ale kiedy zacznę grzebać w pamięci, widzę podobne obrazy. Pisaliśmy już o chłopcu, który nie wiedział, do czego służy mydło, teraz przyszła kolej na nastolatkę, która miała problem z zapłaceniem w sklepowej kasie.
Śmiech przez łzy
Napisała do nas Halina, którą bardzo zaniepokoiła sytuacja, jaka miała miejsce w jednym z popularniejszych sklepów spożywczych.
"Długa kolejka do kas samoobsługowych (z których najchętniej korzystam), jestem niemalże zmuszona do skorzystania z kasy tradycyjnej. Staję za nastolatką, taką dość oryginalną. Czerwone pasemka, czarne spodnie i glany (choć mamy upalny dzień), na uszach słuchawki. Kołysze się w rytm muzyki.
Dziewczyna wykłada produkty na taśmę, kasjerka kasuje i prosi o zapłatę. Było to dokładnie: 27 złotych i 75 groszy (ta kwota śni mi się teraz po nocach). Dziewczyna szuka karty, najpierw w portfelu, potem w kieszeniach, a na końcu w plecaku. 'Jejku, chyba zostawiłam ją w innych spodniach' – mówi pod nosem. 'Muszę zapłacić normalnie' – dodaje. I w tym momencie zaczynają się schody. Wyjmuje banknoty i monety. Liczy, układa, dodaje i odejmuje. Widać, iż kombinuje na wszystkie możliwe sposoby.
Nietrudno dostrzec, iż jest coraz bardziej zmieszana. Nie potrafi ogarnąć tego, z czym właśnie musi się zmierzyć. Uśmiecha się delikatnie i mówi: 'Chwileczkę, ja zawsze płacę kartą, dlatego tak wolno'. I w tym momencie wszystko stało się jasne.
Kasjerka wstała i pomogła dziewczynie odliczyć określoną kwotę. Ta bierze zakupy i wychodzi. Wymieniamy się z ekspedientką spojrzeniem, uśmiechamy pod nosem, ale nie komentujemy. Nie wypada. Każda z nas milczy, ale myśli to samo: 'Co z tego pokolenia wyrośnie?'. W mojej głowie pojawia się wiele myśli, które kłębią się, zazębiają i nie dają mi spokoju".
Taki ten świat
Kiedyś choćby nie przypuszczaliśmy, iż będziemy płacić dzięki jakiejś plastikowej karty, która zmieści się w małej przegródce w portfelu. Zbieraliśmy monety, wymienialiśmy na banknoty. Liczyliśmy, odkładaliśmy. Wszystko mieliśmy pod kontrolą. Współczesne nastolatki żyją w świecie, o jakim my kilkanaście lat temu choćby nie mieliśmy pojęcia. W świecie, który wydaje się mniej wymagającym. Wszystko mamy podane na tacy, momentalnie podsunięte pod sam nos.
Idąc do sklepu, nie musimy odliczać banknotów i monet. Wyjmujemy plastikową kartę, przykładamy do czytnika i problem mamy z głowy. Czasami robimy to z automatu, bez chwili namysłu. Zdarza się, iż choćby nie wiemy, ile zapłaciliśmy, bo głowę mamy zaprzątniętą innymi myślami. Nowe technologie zawładnęły naszym światem, opanowały naszą codzienność. Z jednej strony ułatwiają nam życie, a z drugiej sprawiają, iż niektóre sprawy wymykają się spod kontroli, chociażby ta ze sklepu...