Wszystko poświęcone dla dzieci: opowieść o kobiecie pozbawionej spokoju

newsempire24.com 6 dni temu

Cała poświęcona dla dzieci: opowieść o kobiecie pozbawionej spokoju
*Sprzedałam dom dla moich dzieci i skończyłam z niczym* wyznanie kobiety, której odebrano prawo do odpoczynku
Zawsze uważałam rodzinę za schronienie. Wierzyłam, iż gdy przyjdzie starość, dzieci będą przy mnie. Myślałam, iż dom można wymienić na ciepło kochających serc. Teraz jednak każdy poranek wita mnie w obcym miejscu, a nie wiem, gdzie znajdę się wieczorem. Tak żyje już babcia Colette Colette Durand, której cała ulica w Normandii znała jako dumną właścicielkę zadbanej, dużej kamienicy. Dziś jej azyle to wypożyczone kuchnie, pokoje gościnne i nieustanna myśl: *Czy jestem uciążliwa?*
Wszystko zaczęło się, gdy jej synowie, Édouard i Lucien, namówili ją do sprzedaży domu. *Po co, mamo, męczysz się sama na wsi? Nie jesteś już dzieckiem, nie dasz rady uprawiać ogródka, pielić kominek ani odśnieżać. Zamieszkaj u nas na zmianę będzie ci łatwiej, a nam spokojniej. Pieniądze z sprzedaży nie znikną: podzielimy je między wnuki.* Co mogła odpowiedzieć staruszka? Oczywiście przyjęła ich propozycję. Chciała pomóc i pozostać blisko.
Sąsiedzi, jej ówcześni rodzice, próbowali ją odwieść:
*Nie spiesz się, Colette. Pożałujesz tego. Nie kupisz już nigdy innego domu, a u dzieci panują ich zasady. Będziesz gościem, nie gościnią w swoim własnym miejscu. A ich mieszkania są przytłaczające ty zawsze lubiłaś przestrzeń.*
Kogo to słucha się? Dom został sprzedany, pieniądze podzielone, a babcia Colette ruszyła z walizką z rąk w rękę, od jednego syna do drugiego. Najpierw u Édouarda w jego paryskim trójpokojowym mieszkaniu, potem u Luciena w małym domu na przedmieściach. Tak trwa od trzech lat.
*U Luciena jest lepiej,* przyznała kiedyś mojej matce. *Ma mały ogródek, mogę pielęgnować kwiaty, oddychać świeżym powietrzem. Amélie, jego zięć, jest miła, dyskretna, łagodna. Dzieci są grzeczne. Dostali mi pokój niewielki, ale z telewizorem i choćby minilodówką. Jestem spokojna, nie przeszkadzam nikomu. Kiedy pracują i dzieci są w szkole, piorę, trochę odgrabiam ziemię, a potem wracam do swojego pokoju.*
Planowała spędzić tam lato, a na jesień wrócić do Édouarda. Tam jednak życie wyglądało inaczej. W domu starszego brata przydzielono jej jedynie mały zakamarek prawdziwy zakamarek między kuchnią a balkonem. Sofarozkładana, stolik nocny, torba na ubrania. Gotowała w ukryciu, prała, kiedy nikt nie patrzył. Cały czas odczuwała, iż jest *zbyt* dużo.
*Clémence, żona Édouarda,* szepnęła, *prawie nie zwraca się do mnie słowem. Nie udało mi się związać z moim wnuczkiem. Ja jestem z dawnej szkoły, on z ekranami Czuję się tu obca. Nigdy nie zaprosili mnie do swojego domu w wiosce. Przesuwam się jak cień. Wieczorem kładę posiłek na grzejniku, żeby go trochę podgrzać. Unikam kuchni, by nie spotkać ich przypadkowo.*
Ostatnio zachorowała. Opowiedziała:
*Miałam gorączkę, bóle mięśni. Pomyślałam, iż to koniec. Zadzwonili po lekarza, podali tabletki. Spałam dwa dni. Najgorsze nie była choroba, ale to, iż nikt nie podszedł. Żadne miłe słowo. Leż w łóżku, wyzdrowiej, ale nie przeszkadzaj nam.*
Rodzice zapytali:
*Colette, co jeżeli się pogorszy? Kto się tobą zajmie? Nie masz już siły. Krążysz ciągle: dziś tutaj, jutro tam. Nie masz ani dachu, ani spokoju.*
Społkała:
*Po co Zrobiłam błąd. Straszny błąd. Sprzedałam dom i z nim swoją wolność. Nie powinnam była słuchać dzieci. Chciałam im pomóc, a teraz Patrzy przez okno, ręce drżą na walizce i szepcze: *Zostały mi tylko wspomnienia i strach strach przed końcem w szpitalnym korytarzu, niewidzialna, jak stara rzecz, którą zapominamy.*

Idź do oryginalnego materiału